lechia.gda.pl

Tygodnik lechia.gda.pl nr 4 (4/2005)
26 kwietnia 2005


MECZ POGONI II Z LECHIĄ ODWOŁANY

Piłka nożna dla kibiców

"Z piłkarskiego punktu widzenia, klub grający w ekstraklasie powinien mieć wartościowe rezerwy w trzeciej lidze. Organizacyjnie sobie poradzimy" - mówił w sierpniu ubiegłego roku Antoni Ptak, właściciel Pogoni Szczecin. Problem w tym, że na przeszkodzie w rozegraniu meczu z Lechią Gdańsk stanął przede wszystkim brak dobrej woli.

MICHAŁ JERZYK
Gdańsk
adres: http://lechia.gda.pl/artykul/11127/
kontakt: lechia@lechia.gda.pl

W momencie, gdy właściciel Pogoni wypowiadał te słowa na łamach "Głosu Szczecińskiego", czwartoligowe jeszcze wtedy rezerwy stały przed szansą wejścia do trzeciej ligi kuchennymi drzwiami, które uchylono po wycofaniu się z rozgrywek Gwardii Koszalin. Portowcy nie zmarnowali okazji i po ośmieszeniu w dwumeczu Cartusii zrealizowali cel wygrywając z Jarotą Jarocin 1:0. Trzy dni później rozgrywali już pierwszy mecz na trzecioligowym froncie z rezerwami innego pierwszoligowca, Lecha Poznań.

Dobrodziej

Antoni Ptak posiada w szczecińskim klubie 91% udziałów, jest więc panem i władcą niemalże absolutnym. Znany w całej Polsce dobrodziej futbolu przeskakuje z drużyny na drużynę, w pierwszej fazie dając radość i sukcesy, ale w końcowej zostawiając po sobie spaloną ziemię. Pod jego rządami ŁKS wywalczył mistrzostwo Polski, ale masowej wyprzedaży zawodników o mało nie przypłacił upadkiem. Jeszcze smutniej potoczyły się losy gdańskiej Lechii i Polonii, które pod prezesurą Ptaka połączyły się i miały walczyć o ekstraklasę, a po paru latach skończyły w szóstej i piątej lidze. Mieszkańcy Piotrkowa Trybunalskiego najpierw cieszyli się z drugiej ligi, ale gdy Ptak zwietrzył interes w Szczecinie, Piotrcovia zniknęła z piłkarskiej mapy Polski.

Formalnie obecna Pogoń to właśnie przeniesiona do Szczecina Piotrcovia, chociaż jako związani z klubem równie nieszczęśliwie doświadczonym przez tego rodzaju kombinacje, czepiać się tego faktu nie powinniśmy i nie czepiamy. Przenosin dokonano latem 2003 roku, a zalety i wady pozostały podobne, jak w innych tego typu przypadkach. Korzyści - Pogoń awansowała do pierwszej ligi i występuje w niej po dziś dzień. Koszty - niepewna przyszłość i borykanie się z nieustannymi humorami biznesmena, dla którego powodem do straszenia zaprzestaniem finansowania klubu potrafi być nawet działalność nieoficjalnego serwisu internetowego.

Meczu nie będzie

Nikt mimo wszystko nie przypuszczał, że do zaplanowanego na minioną niedzielę trzecioligowego meczu rezerw Pogoni z Lechią Gdańsk może w ogóle nie dojść. Gdańscy kibice, po latach odwiedzin małych miasteczek, zacierali ręce w obliczu kolejnego ciekawego wyjazdu i ochoczo korzystali z możliwości zakupu biletów na poranny pociąg relacji Gdynia Główna - Szczecin Dąbie. W środę władze Pogoni niespodziewanie wystosowały jednak pismo, w którym poinformowały, iż mecz co prawda się odbędzie, ale na boisku bocznym i bez udziału publiczności. Jako powód podano konieczność remontu płyty głównej stadionu w związku z meczem reprezentacji Polski i Albanii. W Gdańsku zawrzało.

Obie strony na gwałt zaczęły szukać sojuszników swoich racji. Pogoń zaangażowała miasto Szczecin i prezydenta Mariana Jurczyka oraz podparła się opinią policji. Lechia sięgnęła w swoje pobliże i zmobilizowała organizujący rozgrywki Pomorski ZPN, który już nazajutrz wydał Pogoni dyspozycję gry z udziałem kibiców. W sporze dość nieoczekiwanie głos zabrała również policja, która publicznie oświadczyła, że jest przeciwna wyłącznie organizowaniu meczu na boisku bocznym. To jakby przechyliło szalę na korzyść gdańskiego klubu, ale przyciśnięta do muru Pogoń ani myślała kapitulować - dwa dni przed terminem meczu postanowiła samobójczo odwołać zawody.

Informacja bardziej rozczarowała kibiców Lechii, niż sam klub, który dzięki temu oszczędzał pieniądze na wyjazd i inkasował za darmo trzy cenne punkty. Prezes Pomorskiego ZPN, Henryk Klocek - jak zwykle wkraczając w kompetencje Wydziału Gier - od razu zapowiedział ukaranie Pogoni walkowerem i nałożenie sankcji finansowych. Kara nie nadwyręży jednak wielomilionowego budżetu szczecinian, gdyż w najdrastyczniejszym przypadku może wynieść 2 tysiące złotych. Może jednak nadkruszyć reputację klubu w PZPN, a także pogorszyć jego notowania u własnych kibiców. Podczas sobotniego meczu z Polonią Warszawa niezadowoleni sympatycy Pogoni skandowali m.in. "Piłka nożna dla kibiców" oraz "Działacze - wstydźcie się".

Remont-widmo

Pogoń tymczasem poszła po najmniejszej linii oporu i w niedzielę nawet nie stworzyła pozorów, że rzeczywiście jakieś prace na stadionie się odbywają. Osoby związane z serwisem pogon.v.pl doniosły, że nie sprzątnięto nawet serpentyn po rozgrywanym dzień wcześniej spotkaniu pierwszoligowym. Padła ostatnia nadzieja dla pragnących zrozumieć, że odwołanie meczu miało jakikolwiek sens. Jedna z wersji mówi o chęci oszczędzenia sobie kłopotów w związku z przyjazdem kilkuset kibiców z Gdańska, inna o cichej rozgrywce Ptaka z Jurczykiem w kwestii modernizacji stadionu. Ta ostatnia jest jednak w Szczecinie dementowana.

Z jednej strony szkoda, że w obliczu gabinetowych rozgrywek znów przegrał futbol, z drugiej strony trudno dopatrzeć się w całej sytuacji winy kogokolwiek innego niż działaczy Pogoni. Szczecinowi wypada tylko życzyć, aby koniec współpracy z obecnymi zarządcami klubu - co rzecz jasna kiedyś w końcu nastąpi - nie zakończył się tak, jak w Łodzi czy Piotrkowie Trybunalskim. Choć takie sytuacje każą niestety przypuszczać, że o happy-end może być trudno.




Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
POWRÓT