Gdańsk: piątek, 19 kwietnia 2024

Tygodnik lechia.gda.pl nr 5 (5/2005)

3 maja 2005

Treść artykułu
 |   |   |   |   | 

LOSY AWANSU ZNALAZŁY SIĘ W RĘKACH LECHII

Kto liderem jest?

Po sobotnim wymęczonym zwycięstwie nad rezerwami Amiki, Lechia stała się głównym kandydatem do awansu. Postawa rywali w walce o II ligę powoli schodzi na plan dalszy, bo w tej chwili już tylko od dyspozycji naszych piłkarzy zależy obsada pierwszego miejsca tabeli.

STANISŁAW ŻEMOJTEL
Gdańsk

Tylko osoba nierozeznana w realiach pomorskiej III ligi określiłaby wyniki ostatniej kolejki sensacyjnymi. Co prawda przegrał u siebie lider z walczącymi jedynie o utrzymanie rezerwami poznańskiego Lecha, jednak był to tylko kolejny, nie pierwszy wszakże, akt prawdziwego dramatu, jaki rozgrywa się w Toruniu. Niewiele już trzeba by bez nuty złośliwości w głosie móc określić go mianem krachu. Niezależnie bowiem od ligi, ciężko wskazać nadający ton rozgrywkom zespół, a o miano takiego torunianie długo pretendowali, który notuje serię czterech kolejnych porażek.

W grodzie Kopernika atmosfera na tyle się zagęściła, że kibice zaczynają podejrzewać swych pupili o "puszczanie" meczów. Z drugiej zaś strony prezes klubu, zamiast z pokorą posypać swą rozgrzaną głowę popiołem, szuka winnych staczania się TKP w ligowej hierarchii w pomorskiej centrali oraz kroczącej od zwycięstwa do zwycięstwa Lechii, za którą gotowe podążać po całej północnej Polsce są nieprzebrane rzesze sympatyków. Ciśnienia nie wytrzymują również piłkarze, czego efektem czerwona kartka w ostatnim meczu dla znanego na Wybrzeżu Mariusza Woronieckiego, który nerwowe wyrazy swej bezsilności okazywał już w Kościerzynie.

Ambitne rezerwy

Krańcowo odmienne nastroje panują w Gdańsku, wszakże zbliżając się do półmetka rundy biało-zieloni pozwolili urwać sobie dotąd zaledwie dwa punkty podczas inauguracji w Gnieźnie. Rywale jednak ani myślą kłaść się przed nami tylko na sam dźwięk nazwy "Lechia". Świetnym przykładem był tu przyjazd młodego zespołu z Wronek. Przyjezdni biegali po boisku jak oszalali, podchodząc do meczu z zaangażowaniem godnym finału mundialu. Widać było, że naszych dość zaskoczyła taka postawa rywala i długo nie byli w stanie narzucić mającym więcej z gry wielkopolanom swojego stylu.

Przełom nastąpił dopiero w drugiej połowie po informacji spikera o wyniku z Torunia, kiedy to rezerwy Amiki zostały szczelnie zamknięte na swojej połowie. Był to też kolejny mecz, w którym gdańszczanie potrafią wykazać swoją dominacje właśnie w drugiej połowie, co dobrze świadczy o ich przygotowaniu motorycznym. W końcówce jednak, zwyczajem z jesieni, skromnie prowadząc dali się zepchnąć do niepotrzebnej defensywy, narażając licznie zebranych na gwałtowne skoki ciśnienia. Tym razem jednak dzięki bezbłędnie spisującemu się blokowi obronnemu udało się dowieźć wynik do końca.

Murarze

Duża w tym zasługa świetnie dysponowanego wiosną Mateusza Bąka. Już bowiem w meczu w Chojnie, przy podtrzymaniu dotychczasowej passy, będzie się mógł pochwalić pół tysiącem minut bez straty gola. Jedyną osobą, której nie do końca w smak tego typu popisy, jest chyba tylko Kamil Biecke, który przestał już pewnie wierzyć w możliwość popełnienia błędu przez rywala do obsady bramki. Rywalizacja o każdą pozycję w zespolę jest tak duża, że nawet gotowy już do gry Marcin Szulik musiał oglądać mecz z Amicą z trybun. Ze składu wygryzł go z meczu na mecz grający coraz pewniej Michał Szczepiński, którego śmiało można określić odkryciem kwietnia. Być może bowiem nie robi takiej furory jak Sebastian Fechner, ale i oczekiwania co do jego osoby były znacznie skromniejsze.

Pewnym wydarzeniem ostatniego meczu był debiut w biało-zielonym trykocie ściągniętego z Kościerzyny Piotra Wiśniewskiego. Niespełna jednak pół godziny, jakie spędził na boisku, nie pozwalają jeszcze na jakąkolwiek ocenę jego gry. Ze wszystkich formacji właśnie chyba zestawienie ataku nastręcza najwięcej dylematów trenerowi Marcinowi Kaczmarkowi. Z jednej bowiem strony jedno miejsce "wiąże" młodzieżowiec Roland Kazubowski, który dzięki pewnej postawie "niemłodzieżowca" Bąka w bramce nie czuje na plecach oddechu konkurencji siedzącej na ławce. Z drugiej zaś z pozytywnej strony w rezerwach pokazuje się Marek Wasicki, który wiosną jeszcze szansy gry w pierwszym zespole nie otrzymał.

Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
kontakt | 0.035