Baraże nie są stałym, koniecznym elementem ligowych rozgrywek. Mocno zakorzenione są zwłaszcza w tradycji angielskiej piłki ligowej, w Europie kontynentalnej są rozwiązaniem rzadziej spotykanym. W Polsce na przestrzeni lat pojawiały się epizodycznie jako czynnik mający uatrakcyjnić przebieg rozgrywek, podobnie jak obowiązujący w latach 1986-1990 przepis przyznający dodatkowy punkt drużynie zwyciężającej co najmniej dwoma bramkami (przegrywającemu przeciwnikowi punkt zaś od dotychczasowego dorobku odejmowano). Z rozwiązania tego, podobnie jak i z baraży, PZPN szybko jednak się wycofał.
Argument za barażami, mówiący o zwiększeniu dramaturgii rozgrywek dzięki niepewności co do losu większej ilości zespołów aż do końca rozgrywek trafny jest zwłaszcza w obecnym sezonie. Wielu komentatorów wskazuje, że rozgrywki drugoligowe stały się ciekawsze od tych rozgrywanych szczebel wyżej, gdyż mimo dobiegania sezonu do końca pół ligi wciąż ma szansę na awans, reszta zaś nie może być pewna swego bytu, stąd brak meczów o "pietruszkę", stanowiących pierwszoligową codzienność ostatnich tygodni.
Ostatnie baraże z udziałem biało-zielonych miały miejsce w latach osiemdziesiątych, raz przynosząc radość zwycięstwa, raz zaś gorycz porażki i smak degradacji. Lechia występowała w nich w roli pierwszoligowca broniącego swojego statusu ligowego. Najpierw w sezonie 1986/87 udało się nam utrzymać kosztem chorzowskiego Ruchu, dwukrotnie ogrywając biało-niebieskich 2:1. Zwłaszcza pierwszy mecz wygrany na wyjeździe zapadł kibicom na lata w pamięci, a po dziś dzień krążą o nim legendy. Cała Polska zobaczyła bowiem, jak Janusz Jojko, bramkarz miejscowych, tak "pechowo" zamachnął się ręką przy wznawianiu gry, że piłka wpadła mu do własnej bramki. Po meczu znaleziono ponoć w szatni gospodarzy pełną banknotów siatkę, do której nikt się nie przyznał.
Tyle szczęścia nie mieliśmy już w następnym sezonie, gdy znów zmuszeni byliśmy walczyć o utrzymanie w barażu. Tym razem przeciwnikiem była poznańska Olimpia. Po przegraniu w Poznaniu 0:1, w Gdańsku udało się nam zaledwie zremisować 2:2, co oznaczało degradację do II ligi. Co ciekawe, niemal dekadę później ta sama Olimpia, która zabrała nam ekstraklasę, postanowiła wyrównać "krzywdy" oddając swoje miejsce w lidze, III-ligowej wówczas Lechii. Jak się okazało tylko na rok, bo tylko na tyle było stać fuzyjną drużynę, która zatrzymała się lecąc z hukiem w dół dopiero w punkcie wyjścia, a więc w trzeciej lidze. Tam zaś podejmując próbę powrotu na szczebel centralny znów walczyliśmy o baraże, bowiem z uwagi na reorganizację rozgrywek nawet zwycięzca rozgrywek nie mógł być pewny awansu. Celu osiągnąć się niestety nie udało, a w barażu zagrała Arka, której marzenia o II lidze z głowy wybiła Piotrcovia Piotrków Trybunalski Antoniego Ptaka, wygrywając w Gdyni 3:0 po wcześniejszym bezbramkowym remisie osiągniętym u siebie.
Wracając do teraźniejszości, już na obecnym etapie rozgrywek można z dużym prawdopodobieństwem prognozować kto z drugoligowców przedłuży sobie sezon o dwa tygodnie. Najbliżej barażu jest obecnie Radomiak Radom, a o pozostałe trzy miejsca "walczą" cztery zespoły, kolejno: Ruch Chorzów, Szczakowianka Jaworzno, Górnik Polkowice oraz Piast Gliwice. Nad tą grupą aż 7 punktów przewagi ma ŁKS, zaś na przeciwległym biegunie MKS Mława traci 5 punktów do Radomiaka. Analiza potencjałów wymienionych drużyn na obecnym etapie rozgrywek mija się z celem, ponieważ konkretne pary zostaną rozlosowane dopiero po zakończeniu zasadniczej części sezonu. Stąd awansując do barażu Lechia może z równym prawdopodobieństwem trafić na każdy z tych zespołów.
Jako że obecny system awansów z trzeciej ligi funkcjonuje już drugi rok, pewną skalę porównawczą szans III-ligowców w starciu z II-ligowcami stanowią ubiegłoroczne wyniki barażów. Spośród czterech par, tylko w jednej wyższość zdołał wykazać pretendent do awansu. Pewną sensacją było bowiem wyrzucenie z ligi Tłoków Gorzyce przez biednego jak mysz kościelna Radomiaka Radom. Co jednak warte zaznaczenia, w żadnej z par zwycięzca nie był w dwumeczu lepszy od rywala więcej niż o dwie bramki, co wskazuje na bardzo wyrównany przebieg rywalizacji. W opisywanych barażach uczestniczyła walcząca z nami w obecnym sezonie o awans Unia Janikowo. Janikowianie po bezbramkowym remisie u siebie ze Stasiakiem Opoczno, przegrali na wyjeździe 0:2, pozostając w III lidze na kolejny sezon.