Każdy z drugoligowców musi uzyskać z PZPN-u stosowną licencję uprawniającą do udziału w rozgrywkach na szczeblu centralnym. W tym celu spełnić należy kryteria dotyczące stadionu, finansów i organizacji samego klubu. Przeskok pomiędzy wymaganiami stawianymi w trzeciej i drugiej lidze nie stanowi przy tym przepaści i biało-zieloni nie powinni mieć w tym względzie większych problemów. Stosunkowo największym wyzwaniem jest posiadanie 1500 indywidualnych miejsc siedzących z oparciami. W praktyce sprowadzać się to pewnie będzie do zamontowania kompletu krzesełek na całej trybunie krytej. Co ciekawe, jest to liczba odpowiadająca w przybliżeniu ilości mieszkańców Czermna, z którego wywodzi się kolejny świeżo upieczony drugoligowiec - Heko.
Pozostałe wymogi Lechia spełnia już dziś lub spełniać będzie przy niewielkim nakładzie środków. Drugoligowe kluby od strony prawnej funkcjonować mogą jako sportowe spółki akcyjne, do czego w Gdańsku przymierzamy się od jakiegoś już czasu, lub jako stowarzyszenie kultury fizycznej, a więc w formie, w jakiej działa obecnie OSP. Klub powinien prowadzić również co najmniej cztery drużyny młodzieżowe, w których trenują zawodnicy od 12 do 19 roku życia. Jako że Lechia słynie z prawidłowej pracy z młodzieżą i to w skali znacznie przekraczającej "cztery drużyny młodzieżowe", to kryterium też można już odhaczyć. W wymiarze czysto sportowym odpada zaś obowiązek wystawienia w każdym meczu przynajmniej dwóch zawodników młodzieżowych, co da trenerowi Marcinowi Kaczmarkowi znacznie szersze pole manewru przy ustalaniu wyjściowej jedenastki.
Będąc przy trenerze pojawia się pewien problem. Po uzyskaniu drugiego kolejnego awansu nikt w klubie raczej nie myśli o zmianie szkoleniowca, którego bronią przede wszystkim wyniki oraz zaangażowanie w wykonywaną pracę. Marcin Kaczmarek ma również odpowiednie, wymagane przez związkowe przepisy wykształcenie (na tym szczeblu rozgrywkowym legitymować się trzeba przynajmniej drugą klasą trenerską), tyle tylko, że sam trener musi uzyskać stosowną, odrębną licencję uprawniającą do prowadzenia zespołów II-ligowych. A tu jednym z wymogów jest samodzielne prowadzenie przez minimum 5 lat zespołów seniorów I, II i III ligi piłki nożnej. Jak wiadomo, nasz szkoleniowiec ma w dorobku dopiero jeden taki sezon. Zapis ten jest w powszechnej opinii wynikiem wpływu silnego lobby doświadczonych szkoleniowców, ucinających w ten sposób nacisk konkurencji ze strony trenerów zdolnych, acz dopiero na dorobku. Jedynym wyjściem z tej sytuacji jest zatrudnienie w klubie jako figura jednego z "doświadczonych" i to na cały okres pracy w Lechii Kaczmarka, jak długo by on nie trwał, wszakże faktyczne jedynie prowadzenie zespołu w II lidze nie będzie zaliczane do jego stażu i nawet za 4 lata nadal będzie się legitymował rocznym "samodzielnym prowadzeniem zespołu seniorów I, II i III ligi piłki nożnej".
Wracając jeszcze do wymogów infrastrukturalno-organizacyjnych, ważnym z punktu widzenia kibiców jest obowiązek udostępnienia 5% pojemności stadionu gościom. O ile kryterium to nie powinno przysporzyć większych problemów gdańszczanom, to warto przyjrzeć się jak wymóg ten jest egzekwowany w pozostałych klubach, zwłaszcza w kontekście naszych doświadczeń z mijającego sezonu. Tu zaś czeka na nas niemiła niespodzianka, bo jedyną sankcją dla klubu uchylającego się od spełnienia tego obowiązku, jest w pierwszej kolejności ostrzeżenie, w dalszej zaś kara finansowa. W praktyce jednak zespoły na tym szczeblu rozgrywkowym są na tyle dobrze zorganizowane, że nie uciekają od odpowiedzialności przyjęcia kibiców przyjezdnych i to bynajmniej nie z powodu strachu przed wspomnianym "ostrzeżeniem", choć oczywiście i tu zdarzają się wyjątki, znane nam chociażby z naszego trójmiejskiego podwórka.
Wymogi dotyczące finansów są najmniej ostre, czego przykładem chociażby możliwość uczestniczenia w rozgrywkach ekstraklasy, gdzie są one ostrzejsze niż na jej zapleczu, faktycznego bankruta, jakim jest GKS Katowice. Od drugoligowca wymaga się "wiarygodnej sytuacji ekonomicznej", którą w dalszych przepisach dookreśla się jako wymóg posiadania "płynności finansowej do zakończenia najbliższego sezonu piłkarskiego". W teorii sprowadza się to zakazu posiadania zaległych zobowiązań z działalności transferowej oraz wobec pracowników. W praktyce zaś dopóki piłkarze nie zastrajkują odmawiając wybiegnięcia na boisko można spokojnie grać mając długi na karku, a jedyną stosowaną przez PZPN sankcją przy tego typu niedociągnięciach jest nakładanie na uporczywych dłużników zakazu dokonywania transferów.
Warto na koniec kilka słów poświęcić wymogą stawianym I-ligowcom, wszakże po czteroletnim marszu w górę kolejny awans nie jest jedynie nierealnym snem, a w przypadku dobrej postawy zespołu, na myślenie "co teraz" po zakończeniu sezonu, jak ma to miejsce dziś, może być za późno. Dwie podstawowe kwestie to wymóg posiadania na całym stadionie numerowanych indywidualnych miejsc siedzących oraz oświetlenia. O ile spełnienie wymogów drugoligowych odnośnie infrastruktury kosztować będzie miasto - będące właścicielem obiektu przy Traugutta - około kilkuset tysięcy złotych, to już dodanie do tego montażu masztów oświetleniowych nakazuje zarezerwować w budżecie municypalnym około czterech milionów złotych, i to już jesienią, kiedy tworzony będzie budżet na rok 2006 - rok, w którym przynajmniej potencjalnie mamy szanse zakończyć drogę na piłkarskie salony.