lechia.gda.pl

Tygodnik lechia.gda.pl nr 10 (10/2005)
7 czerwca 2005


LECHIA MISTRZEM W JUNIORACH STARSZYCH!

Teraz Czarne Koszule

Załamana ostatnimi rozstrzygnięciami Arka skompromitowała się w Sopocie, ale nawet zwycięstwo nie odmieniłoby jej przeznaczenia. Tytuł mistrzowski w juniorach starszych po raz pierwszy od pięciu lat trafił na Traugutta! Radość z sukcesu tłumi tylko słaba od kilku już tygodni forma biało-zielonych, bez poprawy której trudno będzie przebrnąć choćby przez pierwszą rundę eliminacji.

MICHAŁ JERZYK
Gdańsk
adres: http://lechia.gda.pl/artykul/11154/
kontakt: lechia@lechia.gda.pl

Na finał pomorskiej rywalizacji od pewnego czasu czekała już Polonia Warszawa, która w lidze mazowieckiej prowadzi ze sporym zapasem nad stołeczną Legią. To właśnie drużynę Czarnych Koszul w pierwszej kolejności będą musieli pokonać lechiści, żeby móc zmierzyć się z kolejnym wojewódzkim mistrzem o udział w ścisłej fazie mistrzostw Polski. Droga jest trudniejsza niż przed rokiem w juniorach młodszych, gdy spora część obecnych lechistów sięgnęła po krajowy czempionat, o czym świadczą przykłady ostatnich czterech lat, kiedy to żadnemu ze starszych reprezentantów naszego regionu nie udało się przebić do turnieju mistrzowskiego. Teraz rękawicę podejmuje Lechia, ale jej aktualna dyspozycja nie rokuje optymistycznie. Pierwsze starcie w Warszawie już 22 czerwca, jest więc stosunkowo niewiele czasu na zregenerowanie sił, a także podreperowanie mankamentów.

Jeśli zawodnicy trenera Kaczorka uporaliby się z warszawiakami, czekać na nich będzie zwycięzca rywalizacji Jagiellonii Białystok z Dyskobolią Grodzisk Wielkopolski. Nie we wszystkich regionach wyłonili się już mistrzowie, ale znani nam są: Górnik Łęczna (woj. lubelskie), Gwarek Zabrze (woj. śląskie), Igloopol Dębica (woj. podkarpackie), Korona Kielce (woj. świętokrzyskie), Naki Olsztyn (woj. warmińsko-mazurskie), TOR Dobrzeń Wielki (woj. opolskie), UKS SMS Łódź (woj. łódzkie) oraz Wisła Kraków (woj. małopolskie).

Liga dużych i większych

Grając w ostatniej kolejce przeciwko zespołowi z Ustki gdańszczanie musieli mieć świadomość dwóch spraw - że są drużyną lepszą i że tylko zwycięstwo da im pewność sięgnięcia po upragnione mistrzostwo. Tymczasem w 35 minucie Haftkowski - jeden z dwóch wieżowców w drużynie gości: 194 centymetry wzrostu - łatwo oszukał mylącą się raz za razem linię defensywną i strzelił do bramki między nogami Leszka. Najlepszy piłkarz tego meczu jakby chciał dać do myślenia przedstawicielom beniaminka drugiej ligi, że oto mają przed sobą imponującego warunkami fizycznymi i techniką 18-latka, jeszcze przez sezon juniora, którym warto się zainteresować. Bo tak czy owak zapewne długo już w Ustce nie pogra, jak jego rok starszy partner Stasiak, który od lipca zasili Lecha Poznań, co dumnie demonstrował paradowaniem po meczu w biało-niebieskim pasiaku Kolejorza. Przełomowym punktem jego kariery było strzelenie w ubiegłym sezonie w Gdańsku czterech goli juniorom starszym Lechii.

Na szczęście gospodarze też mają swojego olbrzyma - Piotrowskiego. Niedoceniany napastnik, tak często w ostatnich miesiącach krytykowany i sadzany na ławie, znów przyczynił się do zwycięstwa. Uzyskany przez niego hat-trick pozwolił Lechii zdobyć bezcenne trzy punkty (o porażce Arki 1:2 w Sopocie lechiści dowiedzieli się po meczu), a jemu samemu kolejny raz sięgnąć po koronę króla strzelców. W zmaganiach wiosennych strzelił 17 goli, o cztery więcej niż jesienią. W końcówce znów świetną akcją popisał się Haftkowski i chyba nie bez winy bramkarza trafił kontaktowo na 3:2. Wtedy lechiści potwierdzili kryzys grą bojaźliwą, nerwowym wybijaniem piłki po autach, chęcią urwania czasowi każdej sekundy, choć niedawno spokojnie wygrali przecież w Ustce 3:0. W końcu jednak mogli wznieść w górę ręce, odtańczyć na środku murawy mistrzowski taniec, a później tak rozśpiewać się w szatni, żeby echo słyszalne było nawet na trybunie odkrytej. Bo mimo różnorakich zastrzeżeń, trzeba lechistom oddać, że zdobywając mistrzostwo dokonali sporej niespodzianki - i chwała im za to.

Odblokowane strzelby

Powody do szczęścia wreszcie mieli także i juniorzy młodsi, ostatnio regularnie ogrywani do zera. To był ostatni i zarazem najlepszy mecz w tej rundzie w wykonaniu wychowanków trenera Borkowskiego, słupski Canal+ został kompletnie zmiażdżony. Lechia zagrała agresywnie, płynnie i przede wszystkim skutecznie. W ostatniej chwili odblokowała się ofensywa, wyczekiwanie czego zajęło całą rundę. O pierwsze wiosenne trafienia postarali się Ostęp oraz Bladowski, ale jeszcze lepiej spisali się Górecki oraz Dziengielewicz, którzy sprawiedliwie podzielili się pierwszymi czterema bramkami. Lechiści może nawet podwoiliby ilość strzelonych w grupie mistrzowskiej goli (10+8), gdyby nie heroizm Panasiuka, bramkarza "Kanału", który nie mając zmiennika przez ponad pół godziny trwał na posterunku z kontuzją i grymasem bólu. I choć wpuścił w tym czasie cztery strzały, w tym Felskiego i Barskiego po stałych fragmentach gry, to kilka kolejnych zatrzymał. Wygrywając 8:0 młodsza Lechia zaostrzyła apetyty na przyszły sezon, w którym za cel stawia sobie wywalczenie mistrzostwa.


Niestety nie wszyscy zawodnicy mogli czerpać pełną radość z uzyskanych w sobotę zwycięstw. Rano dopadła ich wiadomość o tragicznym wypadku samochodowym, w którym wraz ze swoją mamą życie stracił Sławek Kaczorek, przyjaciel wielu z nich, jeszcze dwa lata temu trenujący w roczniku 1988. Miał tylko 17 lat...




Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
POWRÓT