Gdańsk: sobota, 20 kwietnia 2024

Tygodnik lechia.gda.pl nr 11 (11/2005)

14 czerwca 2005

Treść artykułu
 |   |   |   |   | 

WIOSNA JUNIORÓW MŁODSZYCH WG BORKOWSKIEGO

Młodość wypiera starość

Czwarte miejsce zajęli w sezonie 2004/05 juniorzy młodsi gdańskiej Lechii, grający w głównej mierze rocznikiem 1989. Trener Tomasz Borkowski opowiedział nam o wrażeniach i wnioskach z minionej rundy, ale także o planach na przyszłość. Zarówno w odniesieniu do zespołu, jak i siebie, swojej kariery szkoleniowej i piłkarskiej.

MICHAŁ JERZYK

Był to pierwszy sezon twoich zawodników na trawiastych boiskach, jak wrażenia?
- Jestem zadowolony, a wzięło się to z tego, że dano mi szansę pograć młodszym rocznikiem. Posiadam też drugi zespół, rezerwowy, który bez większych problemów wygrał swoją ligę, ale dwie Lechie najprawdopodobniej nie będą mogły grać w makroregionie. Gdyby jednak w zeszłym sezonie występował tam mój pierwszy skład, byłby to pewnie zmarnowany sezon. Cieszę się, że chłopacy potrafili powalczyć z drużynami o wiele lepszymi, o rok starszymi.

Od rundy wiosennej zastosowałeś nowy styl gry w obronie.
- Zgadza się, zaryzykowałem, spróbowałem być konsekwentny i grać ustawieniem w linii. Chociaż obawiałem się tego, w seniorskich drużynach pada przez to wiele bramek i dużo spotkań się przegrywa. Wydaje mi się jednak, że ta konsekwencja może zaprocentować i powoli tej drużynie nabrać własnego stylu. Wiem, że jest jeszcze dużo mankamentów i dużo takich meczów przegraliśmy, których nie musieliśmy przegrać. W tym gronie mogło być lepiej, kilka porażek biorę też na siebie, bo tak się to wszystko potoczyło, że musiałem być z seniorami. Mimo wszystko chłopakom za grę w tej lidze należą się słowa uznania. Nie chcę składać jakichś deklaracji, ale myślę, że może zaprocentować to, że się ograli, że pograli ze starszymi. Mam nadzieję w przyszłym sezonie powalczymy o najwyższe pozycje.

Jednak ta możliwość gry młodszym rocznikiem działa w obie strony. W najbliższym sezonie, zgodnie z polityką klubu, powinieneś w znacznym stopniu posiłkować się zawodnikami rocznika 1990 Marka Szutowicza.
- No właśnie nie wiem dokładnie, jak klub się na to zapatruje. Ale to całkiem możliwe - jest tam kilku ciekawych chłopców, na pewno będę brał ich pod uwagę. Nie wiem, jakie ambicje ma Marek, ale myślę że jako kumple z boiska na pewno się dogadamy. Jeżeli będzie chciał dać mi kilku chłopaków, to nie powinno być w tej sprawie problemu. Myślę, że się zaaklimatyzują i na pewno też będę korzystał z ich usług. Jeżeli taka będzie koncepcja tego wszystkiego, to przecież nie będę mógł się z tego wyłamać.

Pozyskujesz też sporo zawodników z zewnątrz, z regionu, z innych klubów.
- Myślę, że klub zastosował dobrą politykę, obrał dobry kierunek. Jeżeli wszystko pójdzie tak, jak sobie wyobrażam, czyli powstanie ta szkoła, będą dwie klasy, będzie wiązało się to z tym, że różni chłopcy mogą do nas przybyć. Mam jakiś przegląd naszej ligi i jeżeli się to rozreklamuje, przyjeżdżaliby zawodnicy na coś w rodzaju testów. Kilku nowych chłopców będzie w tej klasie: z Malborka, z Tczewa, a z tych z zewnątrz jest chłopak z Oleśnicy, jest też spod Szczecina, z Białogardu. Myślę, że może to dać jakąś pozytywną mieszankę, trochę świeżej krwi i rywalizacji, że podniesie to poziom sportowy. Szkoła Mistrzostwa Sportowego - tak będzie się nazywało to liceum w przyszłym roku. Ma to swoją wymowę i piłkarze mam nadzieję będą się tu garnęli.

Boję się, żeby wychowankowie Lechii nie zostali na marginesie.
- Nie, nie patrzmy na to tak. To nie są jakieś gwiazdy, jak na przykład w Arce, gdzie trener Dziubiński ściąga kadrowiczów. To są chłopcy, nazwijmy to, na dorobku, z mniejszych mieścin. Myślę że przede wszystkim tam trzeba szukać, niedaleko Gdańska. Ma to podnieść poziom, podnieść rywalizację. Ale jestem przekonany, że "nasi" też sobie poradzą.

Jak zamierzasz rozwiązać problem, który się pojawiał tej wiosny, czyli kiedy obowiązki seniorskie przeszkadzały ci w pełnieniu roli trenera juniorów?
- Na dzień dzisiejszy nic nie wiem jeszcze o dalszej pracy w roli drugiego trenera Lechii. Wiem, że są takie przymiarki, ale jeszcze stuprocentowej pewności co do tego nie ma. Wiadomo, że wszystko się dopiero buduje, będą rozmowy z dyrektorem i trenerem. Jeżeli będzie kolidowało, na pewno priorytetem będą dla mnie chłopcy. Jeżeli będę mógł, będę chciał tak dopasować kalendarz, żeby mecze seniorów nie nakładały się z naszymi i żeby nie przytrafiały się takie sytuacje, jak ostatnio. Liczę też na wyrozumiałość trenera Kaczmarka, bo jest to dla mnie duże wyzwanie.

A co z twoją karierą piłkarską, brak wyjścia na boisko w Kartuzach wydawał się dość wymowny.
- Tak, nie grałem przez całą rundę. Pewnie, że chciałbym w jakiś sposób podziękować kibicom za wszystko, ale trener dowodzący takie miał na to spojrzenie. Byłem cały czas z drużyną i to mnie najbardziej cieszyło. Stałem się drugim trenerem, miałem swoje obowiązki przy chłopakach. Ale miałem też świadomość, że czas nieuchronnie już mija. Wiadomo, że kibicowało się kochanej Lechii, żeby ona była w drugiej lidze, i liczyłbym się z taką sytuacją, jak teraz w przypadku Wasika czy Dominika Czajki, na których przyszła pora. Nie mówię, że nie mam jeszcze jakichś propozycji, ale już trzeba się ograniczyć, bo juniorzy to już jest jednak większy wymóg i trzeba poświęcić im więcej czasu. Stało się, jak się stało, grałem mniej, grali inni, wywalczliśmy dzięki temu awans. Ale myślę, że jakąś swoją cegiełkę do tego dorzuciłem przez grę w zeszłej rundzie. Jestem zadowolony.

Ale to chyba jeszcze nie koniec kariery piłkarskiej?
- Drugoligowej gry raczej tak, nie oszukujmy się. Przyjdą ludzie z zewnątrz, będzie budowała się solidna drużyna. Co do grania, są jakieś propozycje, ale trzeba już skupić się na pracy trenerskiej. Z tym wiążę swoją przyszłość. Do końca czerwca jestem przy drużynie, ale później nie wiem, jak to będzie. Myślę, że nie ma się co szczypać, młodość wypiera starość, niech grają ci, nad którymi pracowaliśmy tyle lat. Jest ciekawy zaciąg od trenera Kaczorka, a może i któryś z moich wychowanków trafi w przyszłości do pierwszego zespołu. Byłoby to moim spełnieniem.

Zapytam na koniec o zawodnika, który w opinii trenera był najlepszym graczem rundy wiosennej.
- Mogę niektórych zaskoczyć, ale wydaje mi się, że był to Marcin Felski. Chłopak, który wie, że obrona jest bardzo ważna, przeambitny. Dostrzegłem go w Sztutowie i stamtąd dojeżdża.

Ludzie Lechii
Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
kontakt | 0.040