Gdańsk: sobota, 20 kwietnia 2024

Tygodnik lechia.gda.pl nr 19 (19/2005)

9 sierpnia 2005

Treść artykułu
 |   |   |   |   | 

"AWANS SIĘ ROBI, A NIE AWANSUJE"

Przepis na sukces

Chociaż obecny sezon jest dla Lechii trzydziestym w drugiej lidze, gdański klub przystąpił do rozgrywek w roli całkowicie niedoświadczonego. Jeszcze cztery lata temu rozpoczynał grę w A-klasie, a dziś o jego obliczu decydują nieopierzeni działacze, trener i część piłkarzy. Na szczęście znamy już sposób, jak osiągnąć sukces.

MICHAŁ JERZYK

Ostatnie publikacje prasowe odsłoniły mechanizmy, jakimi rządzi się podobno druga liga. To był szok. Okazało się, że w Lechii położono nacisk nie na to, co trzeba. Wydaje się jednak, że wszystko jest jeszcze do nadrobienia - szansą jest szybkie wyciągnięcie wniosków z tej lekcji i rozpoczęcie energicznych działań. Pierwsze koty za płoty, a teraz do roboty - utartym szlakiem ligowego triumfu.

Przede wszystkim trzeba nawiązać współpracę z doświadczonym arbitrem, mogącym pełnić rolę zaufanego łącznika ze środowiskiem sędziowskim. Z arbitrami trzeba się kontaktować przed każdą kolejką, więc taka znajomość jest nieoceniona. Sytuacja jest doskonała, gdy człowiek ten ma także wpływ na obsadę meczów i może układać wszystko po naszej myśli. Niestety takie usługi mocno biją po kieszeni.

Jeśli o awansie myślimy naprawdę poważnie, współpraca z samymi sędziami nie wystarczy. Konieczne jest również podchodzenie piłkarzy rywali. Chętni do pomocy znajdą się w każdym klubie, trzeba tylko wiedzieć, do kogo wykonać telefon. Najlepiej porozumieć się ze starszym zawodnikiem, który wtajemniczy ze dwóch, trzech kolegów - wtedy wszystko powinno potoczyć się zgodnie z planem.

Do ekstraklasy bezpośrednio i tak awansują dwa kluby, więc dobrze jest znaleźć jakiegoś sojusznika. Po to, żeby było taniej, żeby w połowie drogi nie zabrakło środków na realizację celu. Jeden klub może wziąć na siebie ciężar opłacania sędziów, drugi - piłkarzy przeciwnych drużyn. Należy jednak być czujnym, czy wspólnik nie tnie aby po cichu gałęzi, na której siedzimy.

Marcin Kaczmarek musi niestety odejść. Potrzebny jest doświadczony trener, najlepiej z tak wieloma kontaktami w światku piłkarskim, żeby w celu ich zapamiętania prowadzić musiał opasły zeszyt. Im więcej zna działaczy, trenerów i piłkarzy, tym lepiej, bo zawsze będzie w stanie coś załatwić, z kimś się dogadać, a w najgorszym razie wyłowić przydatną informację.

Przed każdym weekendem działacze powinni przeprowadzić burzę mózgów, przeanalizować najbliższe spotkania Lechii i rywali, obsadę sędziowską, zdecydować, na które mecze przeznaczyć pieniądze albo czy jest możliwość wykartkowania piłkarzy kolejnego przeciwnika. W futbolu na wysokim poziomie nie ma miejsca na lenistwo i brak operatywności.

Obserwatorami można się nie przejmować, o ile nie krzywdzimy finansowo sędziów. Oni już sami zadbają o to, żeby otrzymać dobrą notę. Warto natomiast zapraszać ligowych arbitrów na zimowe i letnie sparingi, solidnie im za to poświęcenie płacić oraz fundować różne, frywolne atrakcje. Pozyskana wdzięczność i sympatia mają duże szanse w niedalekiej przyszłości zaprocentować.

Grzechem byłoby też nie nawiązać wreszcie kontaktu z popularnym "Fryzjerem", który według obiegowej opinii służy pomocą wszystkim klubom znad morza - prócz Lechii. To niedopuszczalne zaniedbanie, które również należy jednak zrzucić na karb niedoświadczenia tych, którzy powinni już taką znajomość rozpocząć i starannie ją pielęgnować.

Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem i po drodze nikt nas poważniej nie oszuka, do ekstraklasy awansujemy z łatwością. To dopiero będzie - wielka feta, pełen stadion, śpiewy, szampan, mnóstwo gratulacji, atmosfera podniosłej, historycznej chwili. Będziemy na topie, będziemy wielcy, mimo że biedni, bo po ostatnim upublicznieniu tej procedury, stawki pójdą zapewne mocno w górę.

I pozostałaby tylko jedna mała wątpliwość - czy dla chwilowego sukcesu rzeczywiście warto tak się złajdaczyć?

Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
kontakt | 0.027