Dzisiaj na szczęście możemy się emocjonować drugą ligą, a na rezerwy uczęszczać motywowani zupełnie innymi czynnikami. Choćby po to, żeby przyjrzeć się bezpośredniemu zapleczu seniorów, zawodnikom rezerwowym z kadry pierwszej drużyny. Tak było w sobotnim meczu inauguracyjnym, gdy na boisko wybiegli m.in. Ferra, Kowalski, Sierpiński, Wilk, Pietroń, Giermasiński, Kazubowski i Gronowski. W takim zestawieniu lechiści nie mieli problemów z rozgromieniem 7:1 spadkowicza z piątej ligi, Królewskiego Gdańsk.
Podobnie jak w rundzie wiosennej ubiegłego sezonu, drugą drużynę biało-zielonych poprowadzi Sebastian Czajka, który - co widać było już w pierwszym spotkaniu - nadal będzie czynnie pomagał swoim podopiecznym na boisku w roli pomocnika lub napastnika. Odrzuca jednak zarzut, że niepotrzebnie zabiera miejsce w składzie któremuś z młodych zawodników. - Biorę pod uwagę frekwencję na treningach i zaangażowanie. Kto będzie zasługiwał, na pewno będzie grał - deklaruje Czajka, który w lipcu podnosił umiejętności szkoleniowe u boku Józefa Gładysza.
Celem zespołu jest oczywiście awans do możliwie najwyższej ligi, w zależności od tego, w której będzie grał pierwszy zespół. Jeśli w drugiej - optymalne byłoby prawdopodobnie uzyskanie promocji do czwartej ligi. Ale do tego droga jeszcze daleka, póki co rezerwowi lechiści muszą uporać się z szóstą ligą. Tą samą, od której zaczynała swój marsz w górę pierwsza drużyna. Ale grupa jest inna, gdańska.
W składzie główne role odgrywać będą zapewne rezerwowi piłkarze drugoligowi, którzy będą chcieli udowodnić swoją przydatność do gry u Marcina Kaczmarka. Dlatego dziwne, że mimo obecności tego ostatniego na sobotnim meczu, pozytywne wrażenie sprawił tylko występujący na lewej obronie Piotr Wilk. Niewykluczone, że w jego przypadku bardzo szybko to zaprocentuje.
Rezerwy to jednak nie tylko zawodnicy znani większości kibicom, ale również młodzież. Ostatni okres stoi pod znakiem ratowania rocznika 1986 gdańskiej Lechii, który dopiero co zakończył wiek juniora i wydawał się być już prawie kompletnie stracony. Tymczasem po roku przerwy do futbolu wrócili między innymi: były kapitan tego rocznika, Jakub Wielgosz, a także błyskotliwy swego czasu Przemysław Gradowski. Dokładając do tego Łukasza Szafrańskiego, Macieja Żentkowskiego, Jarosława Kościuczuka i Marcina Łuczaka, którzy wprowadzali rezerwy do szóstej ligi, czy też sposobiącego się do powrotu Przemysława Grabowskiego, gromada starych znajomych może poczuć się jak za dawnych lat.
W składzie pozostało też kilku innych piłkarzy, którzy grali w rezerwach już w zeszłym sezonie. Między innymi Marek Dębski oraz Łukasz Pachocha, czyli ubiegłoroczni mistrzowie Polski juniorów młodszych. Ten drugi w pierwszym meczu zdołał wpisać się nawet na listę strzelców. Warto wspomnieć też o 20-letnim Łukaszu Rosiaku, a także pozyskanymi latem z gdańskiej Olivii dwoma 29-letnimi pomocnikami - Michale Polaku i Arturze Lechercie oraz 30-letnim Robercie Orzechowskim.
Zanim rezerwy przystąpiły do rozgrywek ligowych, rozegrały kilka gier kontrolnych. Minimalnie uległy juniorom starszym Lechii 1:2 (bramka Łuczaka), pokonały A-klasowy Champion Gdańsk 7:3 (Dębski 2, Czajka 2, Polak, Krool, Żentkowski), a także zdeklasowały aż 15:2 Przylesie Sopot (Gradowski 5, Czajka 4, Dębski 2, Sikorski 2, Wielgosz, Janicki). Wyniki natchnęły trenera Czajkę optymizmem i oby przebieg rundy jesiennej w żaden sposób tego nastroju nie zmącił. Lechii potrzebny jest kolejny awans rezerw do wyższej klasy i wypada mieć nadzieję, że ten plan zostanie zrealizowany bez trudu.
Panie trenerze, jak zapatruje się pan na przyszły sezon? Czy pójdzie równie łatwo jak rok temu?
- Nie zgodzę się, że w zeszłej rundzie poszło nam łatwo. Nie dość, że kilka meczów musieliśmy rozegrać w juniorskim składzie, to gdy obejmowałem zespół, trenowało w nim pięciu zawodników. Później udało mi się trochę rozbudować kadrę oraz dostawałem wzmocnienia personalne od innych drużyn Lechii, za co dziękuję trenerom Kaczmarkowi i Kaczorkowi. Tegoroczny sezon rozpoczynamy z zupełnie innej pozycji. Udało mi się zorganizować 17-osobową kadrę bardzo wyrównanych poziomem sportowym zawodników, a paru kolejnych czeka na możliwość gry dla gdańskich rezerw. Zdecydowanie większa ilość czasu w okresie przygotowawczym pozwoliła na solidne przeprowadzenie wielu jednostek treningowych, które - miejmy nadzieję - przyniosą efekt w okresie startowym. Ogromnie liczę na zawodników, z którymi pracuję na co dzień, jak również na owocną współpracę z trenerem pierwszego zespołu i juniorów starszych. Mamy jeden jasny cel - awans i zapowiadamy, że w każdym spotkaniu będziemy walczyć o komplet punktów.
Na jakie zespoły trzeba będzie uważać? Czy ktoś będzie w stanie przeszkodzić Lechii w awansie do klasy okręgowej?
- Nie posiadam zbyt dokładnego rozeznania tej ligi, natomiast na pewno trudnymi przeciwnikami mogą okazać się spadkowicz z V ligi, Królewski Gdańsk, GTS Rusocin, zajmujący czołowe lokaty w zeszłym sezonie czy rezerwy Czarnych Pruszcz Gdański. Jak pokazał ostatni sezon, zagrożeniem będzie praktycznie każdy jeden zespół naprzeciw którego staniemy, ponieważ dla każdego pokonanie Lechii stanowi w pewnym sensie wyzwanie. My bez względu na przeciwnika będziemy próbowali narzucać swój styl gry, a konsekwentną grą zarówno w defensywie jak i ofensywie chcemy rozstrzygać spotkania na naszą korzyść.
Jak ocenia pan postępy i umiejętności nowych zawodników w porównaniu z tymi, którzy pozostali i nadal będą kontynuować grę w rezerwach?
- Praca z obecnymi zawodnikami sprawia mi ogromną radość z uwagi na to, iż jest to grupa bardzo solidna, dysponująca wysokim poziomem techniki, motoryki, a także myślenia taktycznego. Wielu zawodników praktycznie z dnia na dzień dokonuje progresu, inni zaś muszą wolniej dochodzić do formy i spokojniej pracować. Szczególnie chciałbym pochwalić Wilegosza, Dębskiego, Gradowskiego, Kościuczuka, Łuczaka oraz Żentkowskiego. Pozostali nieznacznie odbiegają od tej czołówki, ale będziemy starali się to szybko nadrobić. Wiążę duże nadzieje z jeszcze dwoma zawodnikami, którzy zapewne dołączą do nas od października, na razie jednak jest to tajemnica.