Gdańsk: piątek, 19 kwietnia 2024

Tygodnik lechia.gda.pl nr 23 (23/2005)

6 września 2005

Treść artykułu
 |   |   |   |   | 

PĘKALA I JÓZEFOWICZ DLA LECHIA.GDA.PL

Zabrakło cwaniactwa, ataku, odwagi

Roman Józefowicz i Mirosław Pękala grali w Lechii w latach osiemdziesiątych. Pierwszy wciąż mieszka w Gdańsku, drugi natomiast przyjechał po wielu latach specjalnie z Austrii. Większość niedzieli obaj spędzili przy Traugutta.

OSKAR STANISZEWSKI, MARIUSZ KORDEK

Roman Józefowicz grał w Lechii w jednym z jej najlepszych okresów, czyli w pierwszej połowie lat osiemdziesiątych. Zdobył z drużyną Puchar Polski, występował również przeciwko Juventusowi Turyn. Później pełnił między innymi rolę kierownika drużyny seniorów. Mirosław Pękala był natomiast jednym z najzdolniejszych polskich piłkarzy. Grał w reprezentacji Polski we wszystkich możliwych kategoriach wiekowych. W pierwszej lidze wystąpił 225 razy, strzelając 40 goli, w tym 13 dla Lechii. Od kilkunastu lat przebywa na stałe zagranicą.

Józefowicz: Remis byłby zasłużony

Mecz ze Śląskiem Wrocław właśnie dobiegł końca. Przegraliśmy 1:2. Jak pan go ocenia?
ROMAN JÓZEFOWICZ: - Pierwsza połowa nieciekawa, mało sytuacji podbramkowych w wykonaniu Lechii, natomiast druga już zdecydowanie lepsza. Nawet przy stanie 0:2 można było ten mecz jeszcze wygrać, gdyby się wykorzystało okazje, które należało wykorzystać. Lechia miała więcej sytuacji w drugiej połowie, Śląsk z kolei grał z kontry i mógł zwyciężyć zdecydowanie. Ale jak się nie strzela, to się dostaje bramkę na 2:1, powinno się strzelić na 2:2 i remis byłby zasłużonym wynikiem dla obu zespołów.

Czego więc zabrakło?
- Cwaniactwa. My mieliśmy kiedyś w zespole takiego Kruszczyńskiego, a jak on miał jedną czy dwie sytuacje, to je wykorzystał...

A jaki jest potencjał w drugoligowej Lechii?
- Uważam, że wszystko jest okej, jest walka, chłopacy grają nieźle. Bardzo podoba mi się Biskup, który wspaniale robi jedną rzecz, bo cały "ciągnie" na bramkę, robiąc przewagę. I tak jak mówię, trzeba wykorzystywać sytuacje. Brakuje zawodnika jak Korynt czy Kruszczyński.

Tymczasem za chwilę mecz Oldboy'ów...
- I bardzo się cieszę, bo spotykamy się po latach, możemy pogadać, razem zagrać. Wszyscy się zjechali z Austrii, Szwecji, Niemiec... Dla tej publiczności chce się grać.

Tylko szkoda, że spora część już wyszła.
- No tak, mieliśmy zagrać przedmecz, ale stwierdziliśmy, że nie chcemy psuć murawy.

Pękala: Super publiczność!

Pamięta pan może, w jakich okolicznościach trafił do Lechii?
MIROSŁAW PĘKALA: - Tak, tak, to było po nieszczęsnym wypadku samochodowym. Trafiłem na parę lat do Lechii, której trenerem był Wojciech Łazarek, bardzo dobry fachowiec. Muszę powiedzieć, że wyniki były troszkę słabe i przez dwa czy dwa i pół roku walczyliśmy o utrzymanie w pierwszej lidze, ale to dzięki Łazarkowi zagrałem w reprezentacji...

Grał pan zarówno w Śląsku Wrocław, jak i Lechii Gdańsk. Który klub jest dla panu bliższy?
- Oba są dla mnie bliskie. Nie umiem powiedzieć, który bardziej...

Po ilu latach zawitał pan do Gdańska?
- Po długim czasie, 16 latach. I bardzo się z tego powodu cieszę, bo spotkałem tu dziś wielu dawnych kolegów.

Czego zabrakło dzisiaj drugoligowej Lechii?
- Brakowało ataku i odwagi, dzisiaj tego nie miała. Zresztą z tego, co słyszałem, był to najsłabszy dotychczasowy występ Lechii.

A jakie wrażenie zrobiła widownia?
- Muszę się przyznać, że jestem zaskoczony. Przecież to jest druga liga, to jest super publiczność! W Austrii na drugą ligę przychodzi 500 osób, a tu mamy 12 tysięcy. Tyle tylko, że trzeba tych ludzi utrzymać, a do tego niezbędne są wyniki...

Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
kontakt | 0.041