Gdańsk: sobota, 20 kwietnia 2024

Tygodnik lechia.gda.pl nr 26 (26/2005)

27 września 2005

Treść artykułu
 |   |   |   |   | 

GŁOSEM SPIKERA

Futbol i polityka

Jak powszechnie wiadomo, każdy Polak jest wybitnym fachowcem w trzech dziedzinach: medycynie, polityce i futbolu. W dwóch ostatnich aktualnie trwa niezwykle zacięta rywalizacja. Politycy walczą o poparcie wyborców, a piłkarze o ligowe punkty.

MARCIN GAŁEK

Lechia i jej fani są powszechnie kojarzeni w kraju z polityką. Flaga "BKS Lechia Gdańsk - polski bastion prawicy" jednoznacznie wskazuje, komu sprzyjają biało-zielone trybuny. Do sympatyzowania z najpopularniejszym klubem Gdańska przyznaje się też wielu polityków. To szczególne "przywiązanie" do Lechii jest regularnie przez nich akcentowane w trakcie każdej kolejnej kampanii wyborczej.

Wśród kibiców słychać głosy zachwytu dotyczące ilości posłów, senatorów najbliższej kadencji parlamentu, którzy wspierają Lechię. Ponadto polityk mieniący się jej kibicem ma olbrzymie szanse na zostanie Prezydentem RP. Na pierwszy rzut oka wygląda to wspaniale. Jednakże, im bardziej uważnie przyjrzeć się "kibicowaniu" kreowanych na fanów Lechii polityków, tym smutniej przedstawia się cała ta sytuacja. Smutniej niestety dla Lechii, bo przecież nie dla jej politycznych pseudokibiców.

Powszechnie kojarzeni z Lechią politycy, to (kolejność alfabetyczna) Marek Biernacki, Jacek Kurski, Maciej Płażyński, Donald Tusk i Lech Wałęsa. Patrząc na to grono stwierdzić należy, iż jest to ekstraklasa polskiej polityki. Rozpatrując ich zaangażowanie w sprawy naszego klubu należałoby ich wysiłki zakwalifikować na poziomie rozgrywek regionalnych. Może wielu osobom trudno w to uwierzyć, ale tych pięć znakomitych osobistości nie zrobiło na rzecz biało- zielonych prawie nic. Smutne to, ale prawdziwe!

Marek Biernacki uważany jest za lechistę chyba jedynie dlatego, że jest mieszkańcem Gdańska. Jeśli bywa na Traugutta, to z pewnością niezwykle rzadko. W bilansie jego skutecznych działań na rzecz klubu widnieje liczba 0 (słownie: zero).

Jacek Kurski, w przeciwieństwie do poprzednika, regularnie bywa na meczach Lechii. Podkreślić należy, że bez afiszowania się tym. W pamięci bywalców stadionu przy Traugutta ciągle tkwi jego obietnica złożona przed laty w trakcie jednej z kampanii wyborczych. Polityk w ramach swojego programu wyborczego ogłosił, iż zrobi wszystko, aby za jego kadencji Lechia zagrała w pierwszej lidze. Wkrótce po wygranych wyborach został nawet prezesem OSP Lechia. Faktycznie, pod koniec kadencji Lechia zagrała w "Serie A"! Niestety nie tej włoskiej i nawet nie w polskiej ekstraklasie. Była to A-klasa, odpowiednik szóstej ligi. W tym kontekście zabawnie brzmi jedno z haseł wyborczych ugrupowania Kurskiego: "Dotrzymujemy obietnic".

Jeszcze śmieszniej wypadł w czasie niedawnego meczu z Drwęcą Maciej Płażyński. Rozdano kilka tysięcy pocztówek z wspólnym zdjęciem polityka i Sławomira Wojciechowskiego. Fotografię zrobiono na stadionie Lechii. Licząc sesję fotograficzną i wspomniany mecz, była to już co najwyżej piąta wizyta pana Płażyńskiego na Lechii w ostatnich latach! To się nazywa oddany kibic! Kolejna randka z "ukochaną" drużyną wypadnie zapewne w czasie kolejnej kampanii wyborczej. Serdecznie zapraszamy!

Donald Tusk, wielce prawdopodobne, że wkrótce Prezydent RP, zawsze podkreśla, że był szalikowcem Lechii Gdańsk. To prawda! W trakcie trwającej kampanii, wyborcy dowiedzieli się także, iż "za komuny przerobił +Międzynarodówkę+ na piosenkę o Lechii Gdańsk. Na stadionie Lechii śpiewało ją 10 tysięcy gardeł" (źródło: www.tusk.pl/ciekawostki). Wszystko to piękne, tyle że to historie sprzed 30 lat! Od kiedy pan Tusk został politykiem, na meczach Lechii konsekwentnie nie bywa. Może jako Prezydent zmieni zwyczaje?

Najbardziej znanym z polityków jest bez wątpienia Lech Wałęsa. Jednak zagadką pozostaje to, kto wmówił opinii społecznej, iż Prezydent jest fanem Lechii. Od 1980 roku znane są zaledwie trzy jego wizyty na stadionie Lechii: (Lechia-Juventus w 1983, Igrzyska Solidarności Polska-Eintracht w 1990 oraz festyn z okazji 20-lecia zdobycia Pucharu Polski w 2003). To bardziej Lechia pomagała legendzie Solidarności, niż on jej.

Nie ma w tym zestawieniu żadnego polityka lewicy. Czemu? Gdyż oni zwyczajowo omijają stadion Lechii wielkim łukiem. Wyjątkiem był Aleksander Żubrys. Jak jednak pokazał czas, jego obecność na Lechii była kolejnym, jakże typowym dla klasy politycznej gestem pod publikę.

Ciekawie przeplata się też historia Gdańska z losami gdańskiej Lechii. Oto, jak radzili sobie gdańscy piłkarze w czasie, gdy obywatele grodu nad Motławą emocjonowali się wielką polityką:

1970 - wydarzenia grudniowe na Wybrzeżu.
Sezon 1970/71 - Lechia przegrywa walkę z Lechem Poznań o awans do II ligi.
1981 - wybuch stanu wojennego.
Sezon 1981/82 - degradacja Lechii do III ligi.
1988 - majowe strajki w Stoczni Gdańskiej.
Sezon 1987/88 - degradacja Lechii do II ligi.
1989 - wielkie zwycięstwo Solidarności w czerwcowych wyborach.
Sezon 1988/89 - Lechia cudem uratowała drugoligowy status.
1990 - Lech Wałęsa prezydentem RP.
Sezon 1990/91 - Lechia w ostatniej chwili ratuje się przed degradacją z II ligi.
1995 - Lech Wałęsa przegrywa wybory prezydenckie.
Sezon 1995/96 - Lechia opuszcza I ligę przywiezioną do Gdańska z Poznania.
1997 - tysiąclecie Gdańska i wielkie zwycięstwo AWS w wyborach parlamentarnych.
Sezon 1996/97 - najpopularniejsza drużyna tysiącletniego miasta, której sympatycy tworzą nowy rząd, spada do III ligi.

Jak widać, gdy wrzało w polityce, Lechia ponosiła kolejne klęski. Polityczni "przyjaciele" zajęci swoimi sprawami zapominali o stadionie przy Traugutta i grającej tam drużynie. Za to kibice cały czas pamiętali i wspierali walczących z komunistycznym reżimem ludzi. Lechia i jej kibice, od zawsze kojarzeni z Solidarnością, kiedyś narażający dla Związku zdrowie i życie, później głosujący na wywodzące się z tradycji Sierpnia ugrupowania, nigdy nie otrzymali od "ludzi Sierpnia" zapłaty za to, co dla nich uczynili. Wiosny nie czyni tu także Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz, choć na tle opisanych powyżej postaci jawi się wręcz jako fanatyk naszego klubu.

Przygnębiająco wygląda zestawienie dokonań polityków uważanych powszechnie za fanów Lechii. Niestety, Lechia potrzebna jest im tylko w czasie kampanii wyborczej. Po rozpoczęciu kolejnej kadencji zapominają, żeby wrócić.

Jest jesień 2005 roku. Politycy, których kibice Lechii uważają za przyjaciół klubu, zwyciężają w kolejnych wyborach. Czy wreszcie stać ich będzie na choć częściową spłatę kredytu zaufania zaciągniętego u fanów biało-zielonych? Czas pokaże.

PS. W sobotę Lechia podejmuje Piasta Gliwice, którego kibicem od lat jest znany miedzy innymi z Unii Wolności polityk Andrzej Potocki. Ciekawe, jak wypadnie w kategorii "obecność" pojedynek polityków. Oby gdańscy politycy nie polegli 0:1.

Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
kontakt | 0.029