lechia.gda.pl

Tygodnik lechia.gda.pl nr 27 (27/2005)
4 października 2005


JUNIORZY W SOPOCIE: 0:0 I 10:0

Od dziewięciu do zera

Jak nieznaczące są pogromy piłkarskich miernot mogli przekonać się juniorzy starsi, którzy przed tygodniem słabemu Piastowi Człuchów strzelili aż dziewięć goli, ale zaledwie solidnemu Sopotowi już ani jednego. To dobra lekcja również dla młodszego zespołu, świętującego właśnie uzyskanie pierwszej w tym sezonie dwucyfrówki.

MICHAŁ JERZYK
Sopot
adres: http://lechia.gda.pl/artykul/11245/
kontakt: lechia@lechia.gda.pl

Podopieczni Romana Kaczorka już po raz drugi stracili w tym sezonie punkty i po raz drugi za sprawą wyniku 0:0. Na szczęście ich gra była tym razem lepsza niż w zremisowanym spotkaniu z Debiutantem.

Ugrzęzła na linii

Lechiści przez blisko dwie trzecie meczu grali w osłabieniu, gdyż Mateusz Osewski doczekał się konsekwencji prezentowanego co najmniej od początku sezonu awanturnictwa. Przed rozgrywkami jego utarczki z Przemysławem Gradowskim w sparingu z drużyną rezerw doprowadziły nawet do przedwczesnego zakończenia gry. Tym razem najpierw uderzył rywala bez piłki, czego sędzia główny nie dostrzegł, ale wyciągnął żółtą kartkę po interwencji liniowego. Po chwili "Osa" wykonał zbyt ostry wślizg i mógł już udać się w drogę do szatni, pozostawiając kolegów w kłopotliwej sytuacji, a rywali z większą wiarą w sukces.

Ten sukces mógł nawet stać się pełny w 81 minucie, gdy Krzysztof Leszek ratował zespół wybiciem piłki, ale sopocianie zdołali zablokować jego uderzenie i futbolówka zaczęła zmierzać prosto do bramki. W ostatniej chwili rotacyjnie skręciła, odbiła się do słupka i... przeturlała się po linii, skąd została wybita na aut. Lechii dopisało nieprawdopodobne szczęście, ale faktem jest, że choć częściej była w posiadaniu piłki i bardziej zapalczywie walczyła o zwycięstwo, groźniejsze sytuacje stwarzali gospodarze. Świetnym strzałem z rzutu wolnego popisał się oddany za bezcen z Lechii Marcin Dampc. Leszek musiał się dobrze wyciągnąć, tymczasem przeciwny bramkarz nie miał zbyt wiele pracy.

Lechia nie wygrała, bo rywal był bardzo waleczny i konsekwentny w obronie, a dodatkowo zawiedli liderzy gdańskiej ofensywy. Poniżej oczekiwań zagrali Pietrowski, Pietroń, Hirsz i Kawa, o Romanowskim nie wspominając, bo najlepiej o jego grze świadczy to, iż w końcówce został zmieniony, choć wszedł na boisko parę minut przed przerwą. Mimo stosunkowo najlepszej postawy, Rafał Loda i Gracjan Gacek nie zdołali pociągnąć zespołu na tyle, żeby doprowadzić do zdobycia kompletu punktów. Kolejne mecze pokażą, czy był to tylko wypadek przy pracy.

Wejście kolejnego smoka?

Tak po prawdzie, w juniorach młodszych od początku nastawialiśmy się na dwucyfrowy wynik. Lechia nabrała tempa, podczas gdy Sopot zamykał tabelę z dorobkiem dwóch punktów w ośmiu meczach. Rozczarowania nie było. Lechiści zagrali tylko trzema obrońcami i z mocno przemeblowanym składem. W pierwszej jedenastce znaleźli się Kuczyński, Michnowicz, Felski, Szuprytowski i Dziengielewicz, którzy z różnych przyczyn nie figurowali w wyjściowym składzie poprzedniego meczu. Znów jednak cichym bohaterem został rezerwowy, co stało się już tradycją.

Rafał Cecerko zadebiutował 22 minut przed końcem meczu i miał udział we wszystkich czterech zdobytych w tym okresie golach. Jeśli potwierdzi formę w spotkaniach z bardziej wymagającymi rywalami, o drugiej drużynie Tomasza Borkowskiego, w której grał dotychczas, będzie mógł całkowicie zapomnieć. Dobrą zmianę dał również obsługujący partnerów świetnymi długimi podaniami Tomasz Leier.

Najładniejsze gole padały jednak w pierwszej połowie. Najpierw wolej Kamila Dziengielewicza, później bomba Michała Kowalkowskiego, a na koniec jeszcze rajd Janusza Webera, którego nie powstrzymała połowa sopocian. Dość jednak ochów i achów, bo tak naprawdę w grze Lechii sporo mimo wszystko było niedokładności i niedociągnięć. Dzięki klasie rywala biało-zieloni nie musieli się tym jednak przesadnie przejmować, wszystko uchodziło im na sucho. Rewanżu już nie będzie. Na szczęście.

Bohater dwumeczu

KAMIL DZIENGIELEWICZ. Cztery bramki w spotkaniu w Sopocie pozwoliły napastnikowi wspiąć się na czoło klasyfikacji najlepszych strzelców drużyny. Kamil strzelił już siedem goli, podczas gdy w całej rundzie wiosennej zaledwie trzy, ale jak na rasowego egzekutora wciąż jeszcze marnuje stanowczo za dużo okazji. Dzięki temu ma jednak co doskonalić, a to, że piłka lubi go i szuka, również nie jest bez znaczenia.


JS: KP Sopot - Lechia Gdańsk 0:0

LECHIA: Leszek - Ł. Kobylarz (65' Laskowski), Barski, Osłowski, Loda - Pietroń, Jarosz (74' R. Kobylarz), Pietrowski, Osewski - Hirsz (46' Gacek), Kawa (40' Romanowski, 84' Boszke).


JM: KP Sopot - Lechia Gdańsk 0:10 (0:5)
Dziengielewicz 4, Cecerko 3, Kowalkowski, Weber, Knotowski

LECHIA: Kuczyński - Weber (58' Zachaczewski), Wojtkiewicz, Michnowicz (41' Witanowski) - Kowalkowski (51' Leier), Kośnikowski, Felski (58' Cecerko), Szuprytowski, Mazur - Ostęp (55' Knotowski), Dziengielewicz.




Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
POWRÓT