lechia.gda.pl

Tygodnik lechia.gda.pl nr 28 (28/2005)
11 października 2005


JUNIORZY STARSI LECĄ W DÓŁ

Remis z Juventusem

W dwóch ostatnich meczach juniorzy starsi Lechii zdobyli zaledwie jeden punkt i w konsekwencji stracili pozycję lidera. Szczytem tabeli zawładnął Gryf Słupsk, który wygrał w Gdańsku, ale zawiódł jeszcze bardziej niż biało-zieloni. Rozczarowany trener Roman Kaczorek bierze pod uwagę angaż juniorów młodszych.

MICHAŁ JERZYK
Gdańsk
adres: http://lechia.gda.pl/artykul/11249/
kontakt: lechia@lechia.gda.pl

To miał być hit. W bezpośredniej konfrontacji aktualni pomorscy mistrzowie juniorów starszych i młodszych, dwie czołowe drużyny regionu, dwóch głównych faworytów ligi do lat 19. Poziom meczu okazał się jednak żałosny i pesymistyczny. Przypomniała się sytuacja z czerwca, gdy oba zespoły w rozgrywkach ogólnopolskich już w pierwszych meczach poniosły druzgocące klęski: lechiści przegrali 1:8 w Warszawie, a gryfici 3:8 w Szczecinie. I chociaż do końca sezonu jeszcze wiele miesięcy, jedni i drudzy wydają się nie zbaczać z kursu na powtórkę.

Wstyd wygrywać i zbierać później cięgi w eliminacjach do mistrzostw Polski, zwłaszcza że potencjalni rywale nie próżnują nawet w październiku. Juniorzy Polonii Warszawa, autorzy upokorzenia lechistów, wrócili właśnie z ośmiodniowego pobytu w Rzymie, gdzie brali udział w wielce prestiżowym turnieju z udziałem rówieśników m.in. Juventusu, Lazio, Romy czy Panathinaikosu. Z turyńczykami, mistrzem Włoch, zremisowali 0:0. Można tylko podejrzewać, że grając przeciwko piłkarzom, mającym niejednokrotnie za sobą debiuty w Serie A, pobrali bezcenną dawkę umiejętności i doświadczenia. Abstrahując od pieniędzy, które trzeba włożyć w realizację takiej wyprawy, widać przede wszystkim aktywność, pomysł na rozwój.

W gdańskim pseudo-szlagierze paradoksalnie najbardziej rozczarował zwycięski Gryf, gdyż Lechia siłą rzeczy stała na dość straconej pozycji. Pozbawiona swoich czterech czołowych asów (Kawa i Hirsz kontuzjowani, Loda i Pietrowski powołani do seniorów), wydawała się nie mieć większych szans z ustępującymi jej jednym punktem słupszczanami. Okazało się, że mimo słabiutkiej postawy otarła się o zwycięstwo. Goście ostatecznie wygrali jednak 2:1, dzięki skutecznej kontrze na kwadrans przed końcem gry i zaskoczeniu ładnym uderzeniem Krzysztofa Leszka.

Leszek był jedną z niewielu pozytywnych postaci meczu, czujny na przedpolu i zdecydowany w interwencjach. Nieźle spisali się również Mateusz Osewski oraz Michał Boszke - nie tylko dlatego, że ich wspólna akcja pozwoliła lechistom już w trzeciej minucie objąć prowadzenie. Gdyby ten drugi, za wszelką cenę starający się wypaść jak najlepiej, przejawiał więcej pewności siebie i zdecydowania, to niewykluczone, że długie okresy przewagi w drugiej połowie udałoby się udokumentować golem. Nie powiodło się, z czego skwapliwie skorzystał rywal. Natomiast większość pozostałych zawodników może zastanawiać się nad swoją formą i przyszłością.

"Porażka boli, ale okazało się również, że niektórzy piłkarze nie spełniają nadziei", powiedział trener Roman Kaczorek. "Ci, którzy powinni coś pokazać, nie potrafili zastąpić nieobecnych zawodników. Nie chciałem robić tego teraz, ale jeżeli będzie taka konieczność, będziemy brać chłopaków od Borkowskiego. Wiosną zobaczymy, kto będzie walczył o wyższe cele. Ta liga jest tak słaba, że jeżeli jej nie wygram, to będzie tragedia", mówił przygnębionym głosem szkoleniowiec, który na ławce miał tylko trzech ludzi, w tym ściągniętego z głębokich rezerw Grzegorza Karbowskiego oraz grającego ostatnio w Pogoni Lębork Damiana Mielewczyka.

Pomysł nie jest głupi, jako że u "Borka" panuje spory przepych i niektórzy podstawowi zawodnicy oddelegowywani są do pomocy drugiej drużynie. Tydzień temu w takiej roli sprawdzał się Łukasz Gładczuk, teraz natomiast Janusz Weber. Pierwszy zespół nie miał jednak najlepszego dnia. Odwrotnie niż w juniorach starszych, tutaj Gryf akurat pozytywnie zaskoczył i potrafił mieć okresy przewagi nad zdecydowanym faworytem. Wyrównująca bramka na 1:1 przed przerwą była jednak przede wszystkim prezentem od bramkarza Łukasza Kubińskiego. Warto zacząć wreszcie dawać szansę Grzegorzowi Kuczyńskiemu, tym razem akurat kontuzjowanemu, zwłaszcza że siedem zmian do wykorzystania daje taką możliwość.

Wynik rozstrzygnął się po przerwie, jak zawsze po wejściu rezerwowych. Marcin Felski, Marcin Witanowski oraz Tomasz Leier strzelili wszystkie trzy gole, gdy słupszczanie stopniowo tracili już siły. Przyjezdnym do końca nie zabrakło jednak woli walki i dwie minuty przed ostatnim gwizdkiem ukłuli lechistów po raz drugi, stając się zespołem, który jako pierwszy pokonał dream-team Tomasza Borkowskiego więcej niż jeden raz.

Bohater dwumeczu

DAMIAN SZUPRYTOWSKI. Bez jego udziału juniorom młodszym mogłoby być trudno uporać się z ambitnymi rówieśnikami ze Słupska. Będąc z wyglądu najbardziej niepozornym, jakim tylko można być, przeprowadził dwa rajdy, dzięki którym Lechia obejmowała prowadzenie na 1:0 i 2:1. Defensorzy Gryfa mieli go przed sobą, żeby w ciągu jednej sekundy oglądać już jego plecy. Mimo wszystko pozyskanego z Malborka zawodnika, podobnie jak jego kolegów, stać na dużo więcej, niż pokazali w niedzielnym występie.


JS: Lechia Gdańsk - Gryf Słupsk 1:2 (1:1)
Boszke

LECHIA: Leszek - R. Kobylarz, Barski, Osłowski, Ł. Kobylarz - Gacek, Jarosz (69' Mielewczyk), Pietroń, Osewski - Hebda (46' Bladowski, 84' Karbowski), Boszke.


JM: Lechia Gdańsk - Gryf Słupsk 4:2 (1:1)
Szuprytowski, Felski, Witanowski, Leier

LECHIA: Kubiński - Sekuła (Cecerko), Wojtkiewicz, Gładczuk, Michnowicz (Witanowski) - Kowalkowski (Leier), Kośnikowski (Kurowski), Szuprytowski (Knotowski), Mazur - Ostęp, Dziengielewicz (Felski).




Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
POWRÓT