Gdańsk: sobota, 19 kwietnia 2025

Tygodnik lechia.gda.pl nr 32 (32/2005)

8 listopada 2005

Treść artykułu
 |   |   |   |   | 

SKUTKI DWÓCH WYGRANYCH Z RZĘDU

Przeciąganie liny

Sytuacja zmienia się niepodziewanie szybko. Trener Marcin Kaczmarek - mający już i tak solidne oparcie w powściągliwych w jakichkolwiek reakcjach czy wypowiedziach członkach zarządu - za sprawą wygranej w Polkowicach niechybnie umocnił swoją pozycję. Jeżeli jest to trend, który utrzyma się do końca rundy, nastroje po jej zakończeniu mogą być zgoła nieoczekiwane.

MICHAŁ JERZYK

Nie opadły jeszcze do końca echa kiepskiej postawy Lechii w środku rundy (passa trzech porażek z rzędu czy też zdobycie pięciu punktów w siedmiu kolejnych meczach), gdy tymczasem sukces na Dolnym Śląsku ma szansę postawić wszystko do góry nogami. Lechia wygrała drugi mecz z rzędu, co w tym sezonie jeszcze się nie zdarzyło. Jak potrzebne było tych sześć punktów, widać w tabeli. Biało-zieloni dopiero teraz wydostali się ze strefy obejmującej osiem ostatnich pozycji, grożących bezpośrednim spadkiem lub udziałem w barażach o utrzymanie.

Co więksi optymiści lub łatwo podatni na wszelkie zmiany nastrojów zaczęli już przeliczać punktową różnicę pomiędzy Lechią i liderem drugiej ligi. Aktualnie jest nim Śląsk Wrocław, ale po rozegraniu zaległego spotkania z przegrywającym wszystko jak leci Świtem Nowy Dwór Mazowiecki, duże szanse na przejęcie tej roli będzie mieć Jagiellonia Białystok. W najlepszym razie różnica wyniesie więc 9 punktów, w najgorszym - 11. Ta arytmetyka beztrosko oczywiście ignoruje fakt, że od miejsca Piasta Gliwice, zagrożonego w tym momencie bezpośrednim spadkiem, dzieli nas tylko 7 punktów. A jeżeli PZPN pozytywnie rozpatrzy przygotowywane właśnie przez gliwickich działaczy odwołanie od nałożonych kar, trzecia liga przybliży się na zaledwie 4 oczka. Nie jest to wcale takie nieprawdopodobne - ujemne punkty Widzewa Łódź i Ruchu Chorzów w cudowny sposób już się przecież rozpłynęły.

Optymiści i pesymiści mają więc duże pole do popisu, jedni i drudzy mogą przeciągać linę na swoją stronę. Kluczowe dla tej siłowej rywalizacji okażą sią wyniki dwóch ostatnich kolejek. Jeżeli Lechia zdobędzie parę punktów na KSZO i Kujawiaku, najmodniejsze tej jesieni hasło - Kaczmarek musi odejść - odejdzie w cień. Ustąpi najprawdopodobniej rozważaniom, czy nie warto pójść za ciosem, wzmocnić składu i zaatakować ekstraklasy. Przecież po pierwszej kolejce wiosny w trzeciej lidze Lechia traciła do lidera aż dziewięć punktów, a mimo to zdołała zapewnić sobie awans, i to przed ostatnim meczem.

Wspomniane hasło wróci przy pierwszej czy drugiej porażce, wcześniej lub później, bo nad Marcinem Kaczmarkiem długo jeszcze będzie wisiał niczym topór wypominany przy byle okazji młody wiek i niedobór doświadczenia. Wydaje się jednak, że osiągnięcie w Polkowicach zwycięstwa i tym samym udowodnienie, że pod wodzą obecnego szkoleniowca drużyna jest w stanie święcić również wyjazdowe triumfy oraz znów spisywać się niemal tak przekonująco, jak na początku sezonu, może zagwarantować Kaczmarkowi utrzymanie posady także na rundę wiosenną. To prawdopodobnie najważniejsza konsekwencja niedzielnej wygranej.

Ku przestrodze przed nadmiernym fetowaniem tego osiągnięcia warto jednak przypomnieć, że w poprzednim sezonie rozgrywanym na zapleczu ekstraklasy, Lechia nawet dwukrotnie potrafiła wygrać dwa mecze z rzędu, co ostatecznie nie uchroniło jej przed zajęciem 19. miejsca w tabeli i degradacją. Ale trzech kolejnych zwycięstw wówczas nie było. W najbliższą niedzielę taka szansa się pojawi. Jeśli piłkarze sprostają wyzwaniu, pesymiści nawet przy potencjalnym wsparciu realistów mogą nie utrzymać liny. Jedno wyjazdowe zwycięstwo zmieniło tak wiele.

Copyrights lechia.gda.pl 2001-2025. Wszystkie prawa zastrzeżone.
kontakt | 0.012