Gdańsk: piątek, 19 kwietnia 2024

Tygodnik lechia.gda.pl nr 33 (33/2005)

15 listopada 2005

Treść artykułu
 |   |   |   |   | 

PO PORAŻCE 1:3 Z KSZO OSTROWIEC

Zimny prysznic

Niedzielnym spotkaniem z ostrowczanami Lechia zakończyła tegoroczne występy przed gdańską publicznością. Niestety krzywa wznosząca z ostatnich kilku spotkań ostro zapikowała w dół i gdańszczanie nie zdołają na zakończenie rundy zbliżyć się na wyciągnięcie ręki do ścisłej ligowej czołówki.

STANISŁAW ŻEMOJTEL
Gdańsk

Rozgrywki w tym sezonie są na tyle wyrównane, że sięgając po komplet punktów w meczu z KSZO biało-zieloni wywindowaliby się aż na siódmą pozycję. Porażka umiejscowiła nas pięć szczebli niżej w tabeli. Przyjezdni, przed ostatnią kolejką ustępujący trzeciej Jagiellonii tylko bilansem bramkowym, przegrywając w niedzielę mieliby nad Lechią przewagę zaledwie dwóch punktów - dzieli nas zaś dziś różnica punktów ośmiu. Takie czysto matematyczne spekulacje czynione przed meczem pozwalały liczyć na dobry wynik. Z jednej strony bowiem przyjeżdżała drużyna z czuba drugoligowej stawki, z drugiej zaś Lechii wcale daleko do tego czuba nie było.

Wyraźnie słabsi

Przypomniany tuż przed meczem przez spikera bilans dwóch ostatnich spotkań wyjazdowych naszych gości - w których dali sobie strzelić dziesięć bramek, odpowiadając zaledwie jednym trafieniem - dodatkowo miał pokazać, iż bać się nie ma czego. Jeśli jednak wywarł jakikolwiek efekt, to była nim wielka mobilizacja w obozie gospodarzy. Choć po prawdzie i bez wyciągania tego typu czerwonej płachty na ostrowczańskiego byka był on tego dnia nie do okiełznania przez gdańszczan. Zwłaszcza napastnik gości Maciej Rogalski, który czego nie kopnął, to wpadało do bramki strzeżonej przez Mateusza Bąka.

KSZO okazało się najbardziej wymagającym rywalem, jaki pojawił się jesienią przy Traugutta. A trzeba zaznaczyć, iż oglądaliśmy w Gdańsku całą liderującą obecnie w tabeli piątkę, wszakże w roli gości występowały u nas Widzew, Śląsk, Jagiellonia oraz ŁKS. Już teraz więc widać, jak ciężko będzie wiosną o punkty na wyjazdach. Po przegranej 1:3 wiemy w jakich nastrojach musieli opuszczać kibice Górnika stadion w Polkowicach, po ostatnim ich meczu z Lechią. Analogia sytuacji biało-zielonych do polkowiczan nie kończy się bynajmniej na samym wyniku. Tydzień temu Górnik również przystępował do meczu u siebie z pozycji zespołu notującego serią dwóch kolejnych zwycięstw. Również był opromieniony wyjazdowym zwycięstwem - nad silnym kadrowo Zagłębiem. Wreszcie także to, co wywalczył na wyjeździe, musiał oddać u siebie.

Kolejna analogia

Co ciekawe, oba przywołane mecze, tj. Lechii i polkowiczan w roli gospodarzy, miały dokładnie ten sam scenariusz: po mocnym uderzeniu gości na 0:2, kontaktowa bramka, nic nie znacząca wobec szybkiej riposty przyjezdnych na 1:3. Zakładając, iż o punkty w ostatnim meczu we Włocławku będzie równie ciężko jak w niedzielę, można z dużą dozą prawdopodobieństwa zakładać, iż zimę spędzimy w strefie miejsc barażowych o utrzymanie na zapleczu ekstraklasy. Strata do bezpiecznych pozycji będzie zaś na tyle mała, iż tylko trochę lepsza wiosna od jesieni powinna zapewnić nam drugoligowy byt na kolejny sezon.

Koncentrując się na przebiegu samego meczu z KSZO, to wyraźna porażka była wynikiem całkowicie oddającym przebieg wydarzeń na boisku. Lechia była po prostu w tym spotkaniu zespołem słabszym. Jednego, czego biało-zielonym odmówić nie można, to serca do walki. Dużo biegali, wiele podań przyjezdnych przecinali ambitnymi wejściami. Efektem tego typu gry było aż pięć żółtych kartek dla gdańszczan - ilość porównywalna do tej, jaką łapali w pierwszych meczach sezonu. Wszystko to jednak było tego dnia za mało na dobrze dysponowanych piłkarzy gości.

Najsłabszy występ

Lechiści notowali bardzo dużo, często niewymuszonych, strat. Sztab szkoleniowy ostrowczan bardzo dobrze rozpracował gdańszczan, odcinając ich najgroźniejszą broń, jaką są skrzydła. Dodając do tego słabszą postawę kilku kluczowych zawodników, przegrana nie może dziwić. Trzeba też w tym miejscu dodać, iż nawet roszady taktyczne czy personalne nie byłyby w stanie zmienić losów meczu. Gra Lechii, co było pewnym zaskoczeniem, bez Wojciechowskiego i Pęczka, oraz w następnym meczu już z nimi, niczym się nie różniła. Podsumowując, niewiele swoimi osobami wnieśli in plus do gry zespołu.

Jest to przede wszystkim uwaga aktualna wobec osoby "Wojciecha". Chcąc pomóc kolegom z zespołu po raz kolejny chwilę po kontuzji wraca do gry. Tym razem był na tyle ostrożny, że przedwcześnie placu gry nie opuścił. Jednak był, obiektywnie patrząc, jednym ze słabszych aktorów niedzielnego widowiska. Na niską notę wielki wpływ ma sposób bicia przez niego stałych fragmentów gry. Jego najmocniejsza strona wypadła w meczu z KSZO po prostu fatalnie. Pod koniec meczu w obowiązkach tych wyręczył go Żuk. Słów również kilka wypada poświęcić Bąkowi. Zanotował on bowiem najsłabszy dotąd występ na szczeblu drugoligowym. Jednakże swoją dotychczasowa równą i solidną postawa zapracował sobie na kredyt pozwalający przyjąć, iż była to wpadka, która kiedyś musiała się zdarzyć - byle ostatni raz.


LECHIA GDAŃSK - KSZO OSTROWIEC ŚW. 1:3 (0:1)
Wysocki 65's - Rogalski 28' 60' 72'

Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
kontakt | 0.037