lechia.gda.pl

Tygodnik lechia.gda.pl nr 36 (36/2005)
6 grudnia 2005


PAWEŁ PIOTROWSKI: DRUGA CZY PIĄTA LIGA?

Moim idolem Kiełbasa

Lechia rozpoczęła szukanie wzmocnień, ze szczególnym naciskiem na zawodnika umiejącego strzelać bramki. Tymczasem pod ręką jest 18-letni wychowanek, który był już królem strzelców w juniorach młodszych i starszych, ma w dorobku mistrzostwo Polski juniorów, a minionej jesieni strzelił na wypożyczeniu aż 28 goli. Pytanie brzmi, czy Lechia go chce i czy on sam chce grać w Lechii.

MICHAŁ JERZYK
adres: http://lechia.gda.pl/artykul/11301/
kontakt: lechia@lechia.gda.pl

Paweł Piotrowski, bo o nim mowa, debiutował w seniorach Lechii już w sezonie 2003/04. Trener Jerzy Jastrzębowski postawił na niewiarygodnie wyrośniętego młokosa w pucharowym meczu z LKS Grabowo, a ten odpłacił się strzeleniem jednej z ośmiu bramek dla biało-zielonych. Tej samej wiosny napastnik otrzymał jeszcze szansę gry w spotkaniu z Kaszubią Kościerzyna, ale jedynego gola zdobył wówczas Tomasz Borkowski. 11 dni później Jastrzębowski został zwolniony, co dla "Lokiego" miało oznaczać trwający do dzisiaj rozbrat z seniorskimi meczami Lechii.

W międzyczasie zapisał jednak na swoim koncie parę sukcesów. Z 47 golami został królem strzelców juniorów młodszych. Następnie pojechał na mistrzostwa Polski, z których wrócił ze złotym medalem i tytułem najlepszego snajpera turnieju. W kolejnym sezonie grał już w juniorach starszych i strzelając 30 bramek znów okazał się najskuteczniejszym ligowcem, choć nierzadko grzał ławę. Wreszcie latem został wypożyczony do piątoligowego Orła Trąbki Wielkie i oprócz 24 trafień ligowych zaliczył również 4 pucharowe.

Można się czepiać, że to tylko piąta liga, lecz gdy kilka lat temu na tym szczeblu występowała Lechia, Bartłomiej Stolc umiał zdobyć w jednej rundzie 21 goli, a doświadczony Marek Szutowicz - 19. Paweł Piotrowski ma wiele wad i piłkarskich niedostatków, nad którymi musi wciąż solidnie pracować, a na dodatek jeszcze niewyparzoną gębę. Ale jednego nawet najwięksi oponenci nie są mu w stanie odmówić - wybornego instynktu strzeleckiego.

Kłopot w tym, że związany z Lechią kontraktem zawodnik wydaje się nie wierzyć w to, iż jego powrót na Traugutta mógłby zakończyć się czym innym, niż rozczarowaniem. Dlatego kolejną rundę również chciałby spędzić w piątoligowym Orle i powoli piąć się w górę. Co prawda drugie z rzędu wypożyczenie regulaminowo nie jest możliwe, ale każdy przepis da się obejść. Tylko czy Lechię stać na to, by machnąć ręką na Pawła Piotrowskiego? I czy Pawłowi Piotrowskiemu opłaci się machnąć ręką na Lechię?

Apetyt był większy

Zacznijmy od tego, jak w ogóle trafiłeś do Trąbek Wielkich. Czyj to był pomysł?
Paweł Piotrowski: - Już na letnim obozie z juniorami starszymi rozmawiałem z trenerem Romanem Kaczorkiem o tym, żeby chociaż na pół sezonu mnie wypożyczyć, żebym sprawdził się w seniorach. I akurat podczas inauguracji drugiej ligi z Jagiellonią Białystok, trener Grembocki zapytał trenera Kaczorka, czy nie byłbym chętny i nie chciał ograć się w Trąbkach przez pół roku. Miałem małe wątpliwości, ale poradziłem się kilku osób i w końcu zdecydowałem się. Dzisiaj nie żałuję.

To była dobra runda w twoim wykonaniu?
- Były lepsze występy, były też gorsze. Wiadomo, na początku trzeba było zaaklimatyzować się w zespole, przede wszystkim poznać kolegów, nowego trenera oraz styl gry. Ogólnie jestem zadowolony, bo 24 bramki, to chyba nie jest zły wynik. Tak mi się wydaje.

Macie ciekawą drużynę. Jest Jacek Grembocki jako trener czy nieśmiertelny Olek Cybulski, ale są i młodzi zawodnicy, jak ty czy testowany ostatnio przez Lechię Michał Turzyński.
- Jest to naprawdę ciekawy zespół. Zresztą on się ciągle tworzy, cały czas jest w budowie. W Trąbkach jest apetyt na czwartą ligę, także pewnie będą jeszcze wzmocnienia. Wszystko przed nami.

A jak przebiega współpraca z trenerem Grembockim?
- Bardzo dobrze. Trener jest naprawdę w porządku, a relacje między nami układają się dobrze. Wychwytuje od razu wszystkie błędy, koryguje, ustawia. Nawet jeśli drużyna gra dobrze lub ja na przykład coś źle zrobię, to indywidualnie tłumaczy, że nie tak, że to trzeba poprawić. Jest naprawdę dobrym trenerem.

Czyli miałeś grać w Trąbkach przez pół roku, a jakie były plany na później?
- Nie wiem, myślałem że wrócę do Lechii. W ciągu tego półrocza dużo rzeczy się jednak pozmieniało.

Naturalnym wydawałoby się teraz, że skoro nastrzelałeś tyle bramek w piątej lidze, to próbujesz sił w macierzystym klubie, w lidze drugiej. Trener Kaczmarek w jakikolwiek sposób się z tobą kontaktował?
- Nie, żadne takie wieści do mnie nie dotarły. Nie wiem nic nawet o tym, żeby chciał do mnie chociaż numer telefonu czy coś takiego.

Pytanie brzmi, czy sam jesteś chętny?
- Tak, byłbym, ale żeby tak się stało, najpierw trzeba dostać szansę. Takiej szansy jak na razie nie otrzymałem i jeżeli nikt się ze mną nie kontaktował, to wygląda na to, że nikt zainteresowany moją osobą nie jest. Tak mi się przynajmniej wydaje, ale mogę się mylić.

Może inicjatywa powinna wyjść od ciebie? Może trzeba przypomnieć się, może zapomniano już o juniorskim królu strzelców?
- Myślę, że nie zapomniano. Byłem przecież na zimowym obozie, grałem w Pucharze Polski. Jeżeli trener mnie nie widzi, to sam się pchał nie będę. To nie jest w moim stylu. Wolę grać tam, gdzie jestem potrzebny i gdzie wiem, że będę grał. Bo to jest najważniejsze, żeby się rozwijać i grać.

Chciałbyś więc zostać w Trąbkach na kolejną rundę?
- Są takie plany i prawdę mówiąc jestem im przychylny.

Nie lepiej byłoby już pograć w Kaszubii, Cartusii lub którymś z czołowych czwartoligowców?
- Tak, ale żeby spróbować, trzeba byłoby mieć jakąś ofertę. Takich ofert tymczasem nie mam i nie miałem.

Nie żałujesz trochę tego, że twoja kariera nie do końca toczy się tak dobrze, jak się zapowiadała? W seniorach Lechii debiutowałeś już wiosną ubiegłego roku. Zaraz miną dwa lata, a ty będziesz w piątej lidze.
- Na pewno apetyt był większy. Nie wiem, może przyczyniła się do tego również zmiana szkoleniowca, odejście trenera Jastrzębowskiego. Nowy szkoleniowiec miał trochę inną koncepcję tworzenia zespołu.

Gdyby Lechia chciała twojego udziału w zimowych przygotowaniach - przyjeżdżasz?
- Prawdę mówiąc musiałbym się zastanowić i zasięgnąć jeszcze porady innych osób. Spróbować zawsze można, ale...

Zupełnie jakbyś bał się, że jeszcze ci się uda.
- Coś w tym jest. I potem na przykład by mi się udało, ale przyszedłby okres słabszej formy i by było, że to tylko przebłysk, że się zmarnował, że znowu jest słaby - i znowu w odstawkę. A ja wolałbym małymi krokami iść do przodu. Zacząć od tej piątej ligi...

Jak Grzegorz Piechna?
- Tak, tak jak "Kiełbasa". Jest moim idolem, jednym z największych. Jest super zawodnikiem, w dodatku skromnym. Jest debeściak.




Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
POWRÓT