lechia.gda.pl

Tygodnik lechia.gda.pl nr 38 (1/2006)
4 stycznia 2006


PODSUMOWANIE JESIENI 2005: OBROŃCY

Bez konkurencji

Niektórzy trenerzy twierdzą, że budowanie drużyny powinno zaczynać się od tyłów. Takiego zdania musiał być również trener Marcin Kaczmarek, gdyż właśnie formacja obronna została przed drugoligowym sezonem wzmocniona najbardziej.

MARIUSZ KORDEK + REDAKCJA
adres: http://lechia.gda.pl/artykul/11309/
kontakt: lechia@lechia.gda.pl

Pozyskani latem Paweł Pęczak i Marcin Janus, z pewnością najlepiej opłacani piłkarze w kadrze Lechii, mieli stanowić o sile defensywy gdańskiego beniaminka. Uzupełnieniem mieli być natomiast Krzysztof Brede, Sebastian Fechner, Paweł Żuk oraz Robert Sierpiński. Tak skonstruowana formacja, połączenie rutyny z młodością, miała nawiązać do tradycji gdańskich "murarzy".

Charakterystyczne dla gdańskiej obrony w rundzie jesiennej było przede wszystkim to, iż w jej obrębie praktycznie nie występowała poważna rywalizacja. Od początku znany był jej skład, a roszady występowały jedynie na skutek kontuzji bądź absencji kartkowej któregoś z graczy. Gdy jednak ze składu wypadała większa ilość piłkarzy, trener miał powody do zmartwienia.

Piłkarze Lechii w rundzie jesiennej stracili 22 bramki, jednak nie wszystkie te bramki obarczają defensorów. Ponadto obrońcy wspomagali siłę ofensywną drużyny strzelając 6 bramek. Poniżej przedstawiamy oceny obrońców za rundę jesienną.

Obrońcy jesieni 2005/06

Krzysztof BREDE (24 lata, 1-10: 7,0) Najskuteczniejszy obok Wojciechowskiego piłkarz Lechii. Wychowanek gdańskiej drużyny strzelił trzy bramki, umiejętnie egzekwując rzuty karne. Zachowywał przy tym stalowe nerwy, gdyż w dwóch przypadkach te fragmenty decydowały o zdobyczy punktowej dla biało-zielonych. Skromne doświadczenie drugoligowe posiadł podczas pobytu w Lechu Poznań oraz zaliczając kilka występów w barwach Arki Gdynia. Solidność i systematyczność sprawiły, że nie miał problemu z wywalczeniem miejsca w jedenastce meczowej. Praktycznie nie wychodził poza własną połowę, często asekurując zapędy ofensywne Janusa. Notę obniża dość duża ilość żółtych kartek, bo aż siedem. W Bielsku-Białej wyleciał nawet przez to z boiska. O ile w przypadku środkowego obrońcy nie jest to ilość oszałamiająca, o tyle kolejne napomnienia będą wykluczać go z udziału w meczach, co może oznaczać także bardziej asekuracyjną grę z jego strony.

Sebastian FECHNER (22 lata, 1-10: 5,5)
ROZCZAROWANIE RUNDY
Bardzo udana wiosna, poparta kilkoma bramkami w III lidze, spowodowała, że działacze Lechii postanowili dokonać definitywnego transferu zawodnika, wychowanka Kani Gostyń. Boju o Fechnera nie podjęła Wisła Kraków, jego dotychczasowy klub. Tymczasem jesienią nie był to już ten sam Fechner, co wiosną. Od początku mu się nie układało - czerwona kartka w meczu z Jagiellonią, a następnie kontuzja, sprawiły, że cały czas był zagubiony i nie potrafił wejść w swój rytm. Jego akcje ofensywne, którymi tak imponował wiosną, nie przynosiły rezultatów. Pozornym zwiastunem przełamania był mecz w Czermnie, kiedy po kilku tygodniach wrócił do gry i strzelił bramkę. Nawet wtedy grał jednak słabo w obronie, zaś apogeum fatalnej postawy przypadło na mecz w Jaworznie, gdzie ogrywany był niczym junior. Wkrótce stracił miejsce w składzie na rzecz Żuka i zaczął oglądać mecze z ławki rezerwowych. Sebastian jest lubiany przez kibiców i wciąż posiada mocną pozycję w drużynie, ale zimą czeka go ciężka trudna rywalizacja z nowymi nabytkami o miejsce w składzie i nadzieja na odbudowę reputacji. Biorąc pod uwagę apetyty, jesienią zasłużył na miano największego rozczarowania w zespole biało-zielonych.

Marcin JANUS (32 lata, 1-10: 7,0)
Najstarszy i najbardziej doświadczony obrońca gdańskiej drużyny - blisko 200 występów w ekstraklasie. Po 10 latach znów zagrał w Lechii, a jego przyjście miało zapewnić spokój i stabilność formacji defensywnej. Do końca tak jednak nie było. Nie popełniał dużo więcej błędów niż partnerzy, ale oczekiwania kibiców były wobec niego większe. Często tracił piłkę, prokurując w ten sposób groźne sytuacje, a i próby zapędzania się pod bramkę przeciwników nie przynosiły efektów. Znakomicie zachował się w meczu z Widzewem, kiedy to po stałym fragmencie doprowadził do remisu. Dzięki dużemu doświadczeniu zebrał mało żółtych kartek - tylko dwie w porównaniu z siedmioma Brede. Dobra gra wślizgiem sprawiła, że potrafił umiejętnie zatrzymać groźny atak, kiedy to napastnicy przeciwnika zbliżali się pod bramkę Bąka. Jako ostatni zawodnik przed bramkarzem ponosi odpowiedzialność za kierowanie obroną, a ta w rundzie jesiennej nie spisywała się na najwyższym poziomie. Trener Kaczmarek był jednak zadowolony z jego postawy, więc jeśli ominą go kontuzje, miejsce w podstawowej jedenastce ma zapewnione.

Marek KOWALSKI (21lat, 1-10: --)
Podobnie jak Pietroń nie zdołał zaistnieć w minionej rundzie. Odróżnieniu od kolegi ma jednak za sobą kilkuminutowy epizod w II lidze. Pechowiec jakich mało, od lat więcej czasu spędza w gabinetach lekarskich niż na boisku. Trochę jakby zniecierpliwiona już tym Lechia odesłała go na stałe do drużyny rezerw, aby tam przechodził rehabilitację i wracał do formy.

Paweł PĘCZAK (28 lat, 1-10: 7,0)
Obok Janusa kolejny bardzo doświadczony piłkarz, mający za sobą wiele lat gry w pierwszej lidze. Jego przyjście było jednym z bardziej trafionych transferów ostatnich lat. Silna osobowość sprawiła, że od początku został jednym z liderów drużyny, w pewnym momencie nawet kapitanem. Niesamowite zaangażowanie było podstawą szybkiego zyskania sympatii dość wybrednej gdańskiej publiki. Jego notę obniża głupie wykluczenie w meczu z Ruchem, od czego zaczął się kryzys biało-zielonych. Co prawda przepraszał i żałował, ale w meczu z KSZO ponownie dał o sobie znać jego zawadiacki charakter i gdyby nie pobłażliwość sędziego, znów wyleciałby z boiska. W pozostałych meczach na tyle się pilnował, że w całej rundzie opuścił tylko dwa spotkania. Swoim zaangażowaniem i grą bez pardonu, często na granicy faulu, dawał przykład innym zawodnikom w biało-zielonych barwach, co to znaczy gryźć trawę. Wiosną powinien jeszcze aktywniej włączać się w akcje ofensywne zespołu, gdyż w tym aspekcie pokazał jesienią za mało.

Michał PIETROŃ (20 lat, 1-10: --)
Już wiosną stracił zaufanie trenera, a jesienią nie potrafił go odzyskać. W II lidze pojawił się kilka razy na ławce rezerwowych, ale chyba tylko po to, by wypełnić protokół meczowy. W rundzie wiosennej zostanie wypożyczony do innej drużyny i to jest dla niego szansa na rozwój, choć trudno przypuszczać, aby w niedalekiej przyszłości miał szansę na powrót do pierwszej drużyny.

Robert SIERPIŃSKI (30 lat, 1-10: 5,5)
Pewne miejsce w jedenastce podczas trzecioligowej wiosny, ale po przyjściu Janusa praktycznie od razu odstawiony na ławkę rezerwowych. Był z drużyną podczas wszystkich meczów, jednak zagrał tylko w trzech, w efekcie kontuzji bądź kartek kolegów z defensywy. Po raz pierwszy wystąpił w meczu ze Śląskiem i sprokurował rzut wolny, dzięki któremu wrocławianie wyszli na prowadzenie. Na jego plus należy zaliczyć duże doświadczenie oraz nieskazitelne podejście do wykonywanego zawodu. Wie, w jaki sposób się ustawić oraz jak odczytać grę rywala. Gorzej z wyprowadzeniem piłki i udziałem w akcjach ofensywnych. Jego przyszłość nie rysuje się kolorowo, gdyż trener Kaczmarek ma innych ulubieńców. Prawdopodobnie spędzi wiosnę na ławce rezerwowych, cierpliwie czekając na absencję któregoś z konkurentów, lub odejdzie do innego klubu.

Paweł ŻUK (20 lat, 1-10: 6,0)
Najmłodszy w gronie defensorów Lechii, a zarazem z najdłuższym - bo już trzyletnim - stażem przy Traugutta. W drużynach juniorskich występował zwykle w pomocy, na obrońcę przekwalifikował go trener Jastrzębowski. O pierwszym w podstawowej jedenastce występie przeciwko Widzewowi powinien jak najszybciej zapomnieć. Po tym spotkaniu trener zaczął eksperymenty z Dzienisem i Wilkiem. Wyraźnie widać było w jego postawie brak doświadczenia, jednak z każdym meczem spisywał się coraz lepiej. Przełomowa dla niego była potyczka ze Świtem, kiedy zdobył gola na wagę zwycięstwa biało-zielonych. Pomogło mu to zadomowić się w podstawowej jedenastce kosztem Fechera. Należy do młodego pokolenia wychowanków Lechii i choćby dlatego warto na niego stawiać. Dobrze egzekwuje stałe fragmenty gry i po nabraniu rutyny, powinien coraz umiejętniej włączać się do ataków. Wiosna będzie dla niego jeszcze trudniejsza, na skutek pozyskania Kosznika z Kaszubii, jednak jak sam twierdzi, zamierza udowodnić trenerowi, że już od pierwszego meczu rundy wiosennej powinien mieć miejsce w wyjściowej jedenastce.

Zastosowana skala ocen




Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
POWRÓT