Gdańsk: piątek, 13 czerwca 2025

Tygodnik lechia.gda.pl nr 38 (1/2006)

4 stycznia 2006

Treść artykułu
 |   |   |   |   | 

PODSUMOWANIE JESIENI 2005: BRAMKARZE

Teatr jednego aktora

Nie pierwszy już raz w historii Mateusz Bąk pozbawiony był poważnej konkurencji, do czego przyczynił się brak mocnego golkipera po odejściu Kamila Biecke do Arki Gdynia. Idący z Lechią od szóstej ligi Bączek stanął jednak na wysokości zadania. Był na tyle solidnym i pozytywnym punktem drużyny, że zdaniem lechia.gda.pl zasłużył na miano najlepszego lechisty rundy.

MICHAŁ JERZYK + REDAKCJA

Na pierwszy rzut oka wybór ten można uznać za niespodziankę, ale fakty bronią pochodzącego z Pruszcza Gdańskiego bramkarza, którego głównym rywalem do tego tytułu był Sławomir Wojciechowski. Klasa "Wojciecha", jego umiejętności i doświadczenie, są oczywiście nie do zanegowania, ale w przekroju całej rundy jesiennej więcej argumentów przemawiało za jego 10 lat młodszym kolegą.

Przede wszystkim na Mateusza Bąka można było liczyć zawsze, w każdej minucie drugoligowej gry. Nawet gdy nie był w pełni zdrowy, stawał do boju wspomagany środkami przeciwbólowymi. Nie było to działanie przesadzone, na siłę, nie odbijało się na jakości jego postawy. W spotkaniu ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki, przed którym wydawało się, że z powodu stanu zapalnego stawu łokciowego zostanie zastąpiony przez Wiesława Ferrę, zachował pełną koncentrację i czyste konto, mimo że słabi goście umieli wykorzystać rozluźnienie defensywy i w końcówce stanąć przed łatwą szansą wyrównania. Zatrzymał ich bramkarz. Wielu kibiców doskonale pamięta sytuacje z niższych lig, gdy Bączek nudził się przez cały mecz, aż rywale wyprowadzali jedną akcję i zdobywali gola. Postęp widać gołym okiem.

Na tym polu Wojciechowski przegrywał, gdyż parę razy opuszczał plac gry przed czasem, a cztery razy nie wystąpił wcale. Co ciekawe, żadnego z tych spotkań Lechia nie przegrała, a więc najbardziej doświadczony lechista nie był taki niezastąpiony, jak można by sądzić. Nie wiadomo co prawda, jaki skutek przyniosłyby absencje Bąka, ale wydaje się mocno nieprawdopodobne, żeby kończyło się to dla Lechii równie bezboleśnie.

Mateusz Bąk udźwignął dużą presję, bo przed sezonem nie brakowało głosów odmawiających mu drugoligowych umiejętności. Zwłaszcza wśród pamiętających bramkarzowi błędy z niższych lig. W tym poczuciu utwierdził wszystkich podczas pierwszego wyjazdu do Bielska-Białej, gdzie jego ewidentny błąd spowodował, iż będąca o krok od uzyskania prowadzenia Lechia stanęła nagle przed koniecznością ratowania remisu. Gdy szczęśliwie się to udało, poraził wszystkich nonszalancją, ryzykowną zabawą z napastnikiem gospodarzy. Później jednak już tylko raz miał prawo być z siebie niezadowolony - po spotkaniu z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, gdy Maciej Rogalski bezwzględnie wytknął jemu i całej defensywie słabe punkty.

Byłoby jednak zadziwiające, gdyby drugoligowy debiutant, w trakcie ponad 25 godzin jesiennej gry, nie popełnił żadnej pomyłki. Co równie ważne, znacznie dłuższa jest lista występów bardzo dobrych, kilkakroć wręcz rewelacyjnych. Świetnie bronił zwłaszcza na wyjazdach, choćby podczas spotkań w Sosnowcu, Czermnie czy Jaworznie. Ale i w domowych grach potrafił imponować - na przykład zachowując cztery razy z rzędu czyste konto. W trakcie tej passy sposobu na niego nie znalazł wicemistrz jesieni, Łódzki KS, zwycięstwo nad którym Lechia w dużym stopniu zawdzięcza właśnie swojemu bramkarzowi.

W swojej wędrówce z Lechią od szóstej ligi Mateusz ma trochę szczęścia. Gdy wielu jego boiskowych kolegów trafiało w pewnym momencie na znacznie mocniejszego umiejętnościami i doświadczeniem konkurenta, tak Bąk częściej zmaga się z sytuacją braku konkurencji. Wszyscy sprowadzeni w ostatnich latach bramkarze mieli porównywalne ogranie i nie nadrabiali tego żadnymi wyjątkowymi cechami. Niewielki wzrostem Piotr Opuszewicz nie potrafił niczym zaimponować, a Kamil Biecke był konkurentem tylko równorzędnym i na dodatek niezdolnym do rywalizacji na dłuższą metę. Wiesław Ferra nie ma nawet przebojowości, która pozwoliłaby mu zaistnieć, z kolei Dawid Ditrich uznany został przez sztab szkoleniowy za jeszcze mniej przydatnego i rozwojowego.

W odwodzie jest młodzież. 16-letni Łukasz Kubiński, wykupiony w ubiegłym roku z Polonii Gdańsk, pojedzie z seniorami na styczniowy obóz przygotowawczy. Chłopak imponuje talentem i ambicjonalnym podejściem do futbolu, ale jesienią popełnił kilka poważnych błędów w juniorach młodszych. Nie można zapominać o jego rówieśniku, bardzo pracowitym Grzegorzu Kuczyńskim, a także 18-letnim Krzysztofie Leszku, mistrzu Polski juniorów młodszych z 2004 roku. Dwaj ostatni przegrywają jednak z Kubińskim warunkami fizycznymi.

Obecna sytuacja stawia Lechię w nieco kłopotliwym położeniu, bo z jednej strony konieczne jest pozyskanie wartościowego bramkarza do rywalizacji z Bąkiem, a z drugiej - byłoby marnotrawstwem potencjału naszego Piłkarza Rundy, gdyby z marszu posadzony on został na rezerwie. Czy wygra rywalizację z także młodym (25 lat), ale dużo bardziej doświadczonym Krzysztofem Pilarzem, którego Lechia zamierza ściągnąć na Traugutta? Na pewno jest w stanie. Ale byłoby to najtrudniejsze z dotychczas stawianych przed nim wyzwań.

Bramkarze jesieni 2005/06

Mateusz BĄK (22 lata, 1-10: 7,5)
PIŁKARZ JESIENI 2005
Największy pewniak w drużynie Marcina Kaczmarka - wystąpił we wszystkich siedemnastu meczach w pełnym wymiarze czasowym. W przeszłości zdarzało się, że monopol Mateusza nie wychodził Lechii i jemu samemu na zdrowie, tym razem było inaczej. Prezentował najrówniejszą formę ze wszystkich zawodników kadry, nie osiadł na laurach po udanej wiośnie. Nie popisał się tylko w meczach w Bielsku-Białej i z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, ale większość bramek Lechia traciła z powodu niefrasobliwości obrońców, zwłaszcza przy stałych fragmentach. Bączek bronił dobrze, bardzo dobrze, a czasem i rewelacyjnie. Z piłkarza, który potrafił raz za razem wprawiać kibiców w trwogę, stał się takim, którego brak wprowadzałby nastrój bladego strachu.

Dawid DITRICH (21 lat, 1-10: --)
Blisko dwumetrowy wychowanek Krzysztofa Słabika wrócił do Lechii po półrocznym wypożyczeniu do Wisły Tczew. Nie potrafił jednak wygrać rywalizacji ani z Mateuszem Bąkiem, ani nawet z pozyskanym niedoświadczony Wiesławem Ferrą. Lepszymi notowaniami cieszył się ten ostatni, mimo że w A-klasowej drużynie rezerw to Dawid zbierał lepsze oceny. W siedmiu występach wpuścił 7 bramek, a trener Czajka zawsze był zadowolony z jego postawy. W meczu ze Straszynem pokusił się o zdobycie bramki z rzutu karnego, ale wiosną takich ekstrawagancji w Lechii już nie zaprezentuje. Nie widząc nadziei na jego dalszy rozwój, klub rozwiązał z nim kontrakt wkrótce po zakończeniu rundy.

Wiesław FERRA (25 lat, 1-10: --)
Sprowadzony z czwartoligowych Kaszub Połchowo bramkarz od początku skupiony był głównie na konkurowaniu z Dawidem Ditrichem o miano drugiego bramkarza Lechii. Co prawda wygrał, ale radość z tego niewielka, jako że w drugiej lidze nie zagrał ani minuty. Nadzieja otwierała się przed nim głównie wtedy, gdy Bąk narzekał na urazy. Największe szanse debiutu miał przy okazji meczu ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki, ale medycyna postawiła Bąka na nogi, a Wiesiek znów przesiedział mecz na ławie. Cztery razy zagrał w drużynie rezerw, dając sobie strzelić siedem goli. Jeśli Lechia nie sprowadzi dodatkowego bramkarza, będziemy drżeli przy każdej kontuzji Bąka.

Zastosowana skala ocen

Copyrights lechia.gda.pl 2001-2025. Wszystkie prawa zastrzeżone.
kontakt | 0.032