lechia.gda.pl

Tygodnik lechia.gda.pl nr 38 (1/2006)
4 stycznia 2006


PODSUMOWANIE JESIENI 2005: NAPASTNICY

Cztery gole

Niech za streszczenie jesiennej kondycji ataku Lechii posłuży ciekawostka, że najlepszymi strzelcami drużyny - z trzema zaledwie trafieniami - zostali obrońca Brede i pomocnik Wojciechowski. Napastnicy zdobyli w sumie cztery bramki. Tak źle nie było w żadnym innym przedstawicielu drugiej ligi.

OSKAR STANISZEWSKI + REDAKCJA
adres: http://lechia.gda.pl/artykul/11314/
kontakt: lechia@lechia.gda.pl

Nic zatem dziwnego, że po zakończeniu rundy w pierwszej kolejności rzucono się do poszukiwań snajpera. Jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia zakontraktowano Piotra Cetnarowicza, a po Nowym Roku podpisano nawet umowę z Grzegorzem Królem, który latem w sposób mało elegancki pokazał Lechii plecy. Potrzeba posiadania bombardiera jest jednak absolutną koniecznością, bo nawet jesienią można było mieć kilka oczek więcej, gdyby nie indolencja strzelecka nie tylko linii ataku, ale i pomocników. Mecze w Radomiu czy domowy z Piastem Gliwice były przecież do wygrania.

Jesienną sytuację dodatkowo pogmatwało kilka sytuacji, które ciężko było przewidzieć. Król w ostatniej chwili niespodziewanie uznał wyższość Polonii Warszawa, Wiśniewski nabawił się kolejnej poważnej kontuzji, złapanie za brzytwę w osobie Gronowskiego nie okazało się dobrym pomysłem, a dodatkowo nastąpiła eskalacja konfliktu na linii trener-Bławat. Jedynie brak talentów snajperskich Rusinka nie okazał się dużym zaskoczeniem.

Biało-zieloni w większości spotkań minionej rundy grali systemem 4-5-1, do którego trenera Kaczmarka skłaniał brak partnera w ataku dla Krzysztofa Rusinka. Tak jak Bąk posiadał monopol w bramce, tak Rusinek w ofensywie Lechii. Wystąpił w 15 spotkaniach, opuszczając jedynie dwa ostatnie (z KSZO i Kujawiakiem), które zresztą jego koledzy przegrali. Na 19 zdobytych przez gdańszczan bramek, napastnicy strzelili cztery. Pozostałe 15 należy do obrońców, pomocników oraz zawodników rywali, a to niestety bardzo słaby bilans jak na zespół występujący na zapleczu ekstraklasy. Najskuteczniejsi - Krzysztof Brede (obrońca) i Sławomir Wojciechowski (pomocnik) - zdobyli po 3 bramki, jednak w każdym innym zespole II ligi najlepszy strzelec trafiał do siatki więcej niż trzykrotnie. Gorzej być nie może, więc wiosną na pewno będzie lepiej.

Napastnicy jesieni 2005/06

Jakub BŁAWAT (23 lata, 1-10: --)
Chociaż po solidnie przepracowanym okresie przygotowawczym mówiło się, że może być jednym z drugoligowych objawień, tuż przed rozpoczęciem rozgrywek rozpoczął się trwający do dzisiaj konflikt z trenerem Kaczmarkiem i jego notowania sięgnęły dna. Otrzymał tylko jedną szansę, w Sosnowcu, po udanych występach w drużynie rezerw. 45 minut bezbarwnego debiutu wystarczyło za pretekst, żeby wkrótce wypożyczyć go do trzecioligowej Cartusii, która zrezygnowała z niego już po kilku tygodniach. Wiosnę spędzi naprawdopodobniej u trenera Sebastiana Czajki w A-klasie, jednak dopóki szkoleniowcem pierwszego zespołu pozostaje Mały Bobo, a żadna ze stron nie jest skłonna do ustępstw, to jego sytuacja wydaje się być nie tylko patowa, ale coraz gorsza.

Jakub GRONOWSKI (22 lata, 1-10: 4,5)
Niespodziewanie ściągnięty do Lechii w tygodniu poprzedzającym pierwszy mecz ligowy z miejsca otrzymał szansę gry, ale finalnie okazał się największą pomyłką transferową. Okazało się, że cudów nie ma i dla zawodnika, który już w czwartej lidze nie potrafił wywalczyć miejsca w podstawowym składzie biało-zielonych, druga liga to za wysokie progi. Rozegrał 155 minut w ośmiu meczach, większość w roli napastnika lub ofensywnego pomocnika. Nie udało mu się zdobyć żadnej bramki, był słaby technicznie, wolny, tracił wiele piłek, a na dodatek średnio co 50 minut karany był żółtą kartką. Potwierdził znaczenie powiedzenia, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Odszedł już w listopadzie, ale oby nie trafił do żadnego drugoligowca, bo pewnie zdoła Lechii coś strzelić.

Roland KAZUBOWSKI (20 lat, 1-10: 5,0)
Pełnił rolę zmiennika lub pomocy w ataku dla Rusinka, ale debiutanckiej rundy w drugiej lidze nie będzie mógł zaliczyć do udanych. Wystąpił w siedmiu spotkaniach, gola zdobył jednak tylko w tym pierwszym, przeciwko Śląskowi Wrocław, nieprawdopodobnie marnując w tym samym dniu kilka znakomitych okazji. Brak doświadczenia, szybkości i wyszkolenia technicznego widoczny był jeszcze wyraźniej niż w trzeciej lidze. Nie potrafił nawet wykorzystać wyjątkowo dobrych warunków fizycznych. Co prawda jakimś cudem uratował skórę i nie podzielił losu Giermasińskiego, ale jeżeli w okresie przygotowawczym nie będzie spisywał się naprawdę rewelacyjnie, wiosnę przyjdzie mu spędzić na wypożyczeniu.

Krzysztof RUSINEK (24 lata, 1-10: 6,5)
Wychowanek Tadeusza Małolepszego był jednym z tych piłkarzy, którzy najbardziej przyczynili się do awansu Lechii na szczebel centralny. W drugiej lidze jego gra budziła już mieszane odczucia. Z całą pewnością wciąż był bardzo widowiskowo grającym zawodnikiem - szybkim, ruchliwym, dobrym technicznie. Pozostawiony jednak sam sobie w ataku, w miarę upływu czasu radził sobie coraz gorzej. Ogółem w trakcie 22 godzin gry zdobył zaledwie dwie bramki, co napastnikowi o niezagrożonej pozycji w zespole nie wystawia najlepszej laurki. Nadrobił trochę wywalczeniem dwóch rzutów karnych oraz... nieobecnością w dwóch ostatnich meczach. Gdy go zabrakło, okazało się, że ofensywa Lechii zupełnie nie istnieje. Dobrym rozwiązaniem mogłoby być przesunięcie go na bok pomocy, zwłaszcza że w kadrze pojawili się już prawdziwi łowcy bramek.

Piotr WIŚNIEWSKI (23 lata, 1-10: 6,0)
Pozyskany z Kaszubii Kościerzyna w trakcie ubiegłorocznej przerwy zimowej ma szczególnego pecha i bez przerwy zmaga się z kontuzjami. Z ich powodu stracił całą rundę wiosenną i większą część jesiennej. Zadebiutował w drugiej lidze dopiero w 13. kolejce podczas przegranego meczu w Jaworznie, ale w trwających łącznie 250 minut epizodach sprawiał dość dobre wrażenie. Wdawał się w udane dryblingi, potrafił rozruszać grę ofensywną. W Polkowicach pokusił się o przepięknej urody trafienie, które - mamy nadzieję - było próbką jego możliwości i zapowiedzią, że po solidnie przepracowanym okresie zimowym, wiosna będzie należeć do niego. Zadanie czeka go jednak trudne, bo nawet, jeśli dopisze mu zdrowie, to zmierzyć będzie musiał się z dużo większą konkurencją.

Zastosowana skala ocen




Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
POWRÓT