Gdańsk: czwartek, 18 kwietnia 2024

Tygodnik lechia.gda.pl nr 45 (8/2006)

21 lutego 2006

Treść artykułu
 |   |   |   |   | 

JAGA PO ZIMIE: MOCNIEJSZA CZY SŁABSZA?

Stan nóg kolosa

Jagiellonia wszystko tej zimy robi z większym rozmachem niż Lechia. Sprowadziła więcej piłkarzy, więcej piłkarzy sprzedała, częściej podróżuje, więcej wydaje, uczestniczy w większej ilości oczywiście dalszych odległościowo zgrupowań, rozgrywa też więcej sparingów. A jednak dwa i pół tygodnia przed rundą wiosenną ogólna kondycja mocarza może dodawać szczypty otuchy jego oponentom.

MICHAŁ JERZYK

Lot samolotem Turkish Airlines zaplanowany został na 13 lutego, ale kierownictwo Jagiellonii ma przed sobą zbyt poważne cele, żeby bawić się w przesądy. Trzeba przecież wywalczyć awans. Już siedem godzin od wzniesienia się maszyny w górę białostoccy piłkarze stawiali pierwsze kroki w ośrodku Kamelya World, posiadającym hotele pięcio- i czterogwiazdkowe, ekskluzywne restauracje, rozległe plaże, olbrzymie baseny, znakomite boiska, gabinety odnowy, słynne łaźnie i wymarzoną piłkarsko temperaturę powietrza dobijającą do 15 stopni Celsjusza. Słowem - czego dusza zapragnie, o ile nie więcej. Rok temu dokładnie w tym samym miejscu przebywała krakowska Wisła. Parę miesięcy później sięgnęła po mistrzostwo Polski, co białostoczanie mogą brać za dobry omen.

Ów turecki kierunek stał się ostatnimi czasy wyjątkowo popularny wśród polskich klubów szukających zimą dobrych warunków klimatycznych. Tylko w tym roku Turcję odwiedziła lub wciąż jeszcze odwiedza znaczna część naszej ekstraklasy, w tym piłkarze Amiki, Arki, Cracovii, Dyskobolii, Korony, Lecha, Odry, Polonii, Wisły Kraków i Zagłębia. Turcję kocha o tej porze roku pół piłkarskiej Europy, zwłaszcza bloku środkowo-wschodniego. Jagiellonia rozgrywa sparingi z klubami z Ukrainy, Kazachstanu, Rumunii, Macedonii i Łotwy. Wzdychać za podobnymi urokami mogą w przesiąkniętym chłodem i topniejącym śniegiem Chorzowie piłkarze Lechii, ale według wstępnych planów już za rok i oni będą mieli szansę pofrunąć do ciepłych krajów.

Odchodzą i krytykują

Trener Adam Nawałka zabrał do samolotu 24 piłkarzy. W przeciwieństwie do Marcina Kaczmarka, który zimą mógł przede wszystkim skupić się na wymianie słabszych ogniw swojej drużyny, szkoleniowiec Jagi w pierwszej kolejności musiał pogłówkować, co zrobić z paroma powstałymi dziurami, niemałej wcale wielkości. Ot, jak sobie poradzić ze stratą wszystkich trzech bramkarzy? Andrzej Krzyształowicz ma już na karku 35 lat i przez całą rundę leczył kontuzję. Andrzej Olszewski już w trakcie rozgrywek został odesłany do rezerw, więc jego dni też były policzone. Ale że odejdzie Adam Stachowiak, który przystępował do rundy jako trzeci golkiper, a na skutek powyższych zawirowań rozegrał aż 14 spotkań, odkrywając przy tym niezły potencjał, tego się już nie spodziewano. 19-latkowi spieszno zrobiło się do pierwszej ligi i poszedł szukać szczęścia w Odrze Wodzisław, rzucając jeszcze na odległość parę krytycznych słów trenerowi bramkarzy.

Ten ostatni był poważnie zdumiony takim postępowaniem Stachowiaka i określił go niewdzięcznikiem, ale z drugiej strony musi zastanawiać, że inny znaczący już eksbiałostocki piłkarz również demonstrował tuż po wyjeździe pewien żal. Przemysław Kulig miał niezagrożoną pozycję prawego obrońcy, z Jagiellonią związał się już także emocjonalnie i mimo ofert z innych klubów deklarował, że nie zamierza odchodzić za wszelką cenę. W trakcie negocjacji z działaczami stwierdził jednak, że poważnej woli jego zatrzymania dostrzec nie sposób. Rozczarowany spakował więc walizki i postanowił skorzystać z pierwszoligowej szansy w Górniku Łęczna.

Z Białymstokiem pożegnali się również tacy gracze, jak Tomasz Pawlak, Łukasz Kubik czy Adam Kompała, ale to akurat było wkalkulowane w plan zimowych przygotowań. Nie spełniali nadziei, grali mało, więc zostali wystawieni na listę transferową. Kontrahenci znaleźli się wyjątkowo szybko, zwłaszcza w przypadku Kubika, który już w grudniu trafił do Lechii, a także Kompały, swego czasu króla strzelców polskiej ekstraklasy, który momentalnie związał się z gliwickim Piastem. To zamierzone straty, choć mimo wszystko wydające się dotkliwszymi, niż były dla Lechii pożegnania w podobnym tonie z Łukaszem Giermasińskim, Jakubem Gronowskim czy Rolandem Kazubowskim.

Król się cieszy

Co w zamian? W zamian Damian! Nadrabianie strat miało zacząć się właśnie od Damiana Staniszewskiego, jednak sprawa jego pozyskania zakończyła się nie tylko niepowodzeniem, ale na dodatek zamieszaniem i skandalem. Najlepszy strzelec Kujawiaka Włocławek zameldował się w Białymstoku już przed Bożym Narodzeniem i podpisał 18-miesięczny kontrakt. Tyle że włocławanie nie zamierzali przyjąć tego do wiadomości i upierali się - wbrew twierdzeniom menedżera Piotra Tyszkiewicza - że Staniszewskiego wciąż obowiązuje stara umowa. Po dwóch miesiącach przepychanek głos w sprawie zabrał wreszcie PZPN i... nakazał piłkarzowi powrót do Kujawiaka. 26-latek znalazł się w kropce, bo musi grać w dotychczasowym klubie, gdzie grać nie chce i gdzie jego też nie chcą już oglądać, ale i oddać za psi grosz nie zamierzają. Trener Nawałka musiał wykreślić jedno z ważniejszych nazwisk z listy wzmocnień i zarazem uczestników obozu w Turcji.

Lepsze efekty zanotowano przy osłabianiu innych drugoligowych rywali - Górnika Polkowice i Szczakowianki Jaworzno. Chociaż w tym pierwszym klubie zapewne wielu by polemizowało, czy oddanie napastnika Tomasza Moskala, który w 15 meczach jesieni strzelił jednego gola, to faktycznie osłabienie. To jednak typ egzekutora, który w lepszym zespole może być bardziej wartościowy. Inny wymiar ma dla Jaworzna odejście Madrina Piegzika, który był w poprzednim klubie wyróżniającym się i cenionym zawodnikiem. Ta transakcja może być jednak korzystna z perspektywy Lechii, gdyż osłabienia doznał jej bezpośredni rywal do utrzymania, a sam Piegzik póki co nie potrafi przebić się do pierwszego składu Jagiellonii.

Nawałka nie mógł zapomnieć rzecz jasna o obsadzie bramki. Wygląda na to, że sprowadzony z Drwęcy Nowe Miasto Lubawskie Maciej Zając będzie zmiennikiem doświadczonego Adama Piekutowskiego. Ten ostatni ma na koncie trzy tytuły mistrza Polski z Wisłą Kraków, ale zawsze więcej przesiaduje na rezerwie, niż gra. Na dzień dzisiejszy to on ma większe szanse pojawienia się między słupkami w meczu z Lechią. Grzegorz Król już pewnie zaciera ręce, bo rok temu strzelił Piekutowskiemu gola, a jego GKS Bełchatów wygrał wtedy na wyjeździe z Widzewem Łódź 2:1.

Czy w ogóle będzie mecz?

Summa summarum, spora aktywność Jagiellonii w okienku zimowym nie przeszła w jakość i na kolana bynajmniej nie rzuca. Nic dziwnego, skoro największym sukcesem transferowym wydaje się... zatrzymanie Pawła Sobolewskiego. Zdolnego pomocnika z niekrytą chęcią widzieliby w swoich szeragach tacy potentaci, jak Legia Warszawa, Korona Kielce i Zagłębie Lubin, ale wszystkich odstraszyła pokaźna suma odstępnego, przekraczająca ponoć milion złotych. "Sobolek" został więc w Jagiellonii i na niego biało-zieloni zmuszeni będą zwrócić szczególną uwagę. Jak fenomenalnie potrafi grać dał dowód choćby w meczu z KSZO, które przegrało w Białymstoku 0:6. Wychowanek Mazura Ełk miał wtedy udział aż przy pięciu bramkach.

Zimowy bilans kadrowych zysków i strat wypada co prawda zdecydowanie na korzyść Lechii, ale tylko jeśli przymknąć oko na sytuacje pozatransferowe. Wszak w Białymstoku z powodu kartek nie zagrają Krzysztof Brede i Piotr Cetnarowicz, a z powodu kontuzji - Sławomir Wojciechowski i Jakub Biskup. Niewykluczone, że trener Kaczmarek wystawiłby wszystkich czterech w wyjściowym składzie, więc strata jest niemała.

24 lutego piłkarze pierwszego rywala Lechii w rundzie wiosennej wrócą z zagranicy do domów, kończąc czwarte już tej zimy zgrupowanie. Poprzednie odbywali w Rajgrodzie, Warszawie i okolicach Płocka. Od Białegostoku zmuszeni byli trzymać się raczej z daleka, gdyż tegoroczna zima nie należy do łagodnych, co na Podlasiu oznacza niemalże Syberię. Ale ostatnie kilkanaście dni trzeba już będzie spędzić na miejscu, wszak wiosenna inauguracja w wiosennych warunkach pogodowych na pewno się nie odbędzie. O ile w ogóle się odbędzie, bo jak zdradził Kuba Biskup, odwoływanie w Białymstoku pierwszych meczów, to według Mariusza Dzienisa już prawie tradycja. Sporo więc nie tylko w nogach piłkarzy, ale i rękach natury.


ODESZLI:
Przemysław KULIG (Górnik Łęczna, 1457 minut*)
Adam STACHOWIAK (Odra Wodzisław, 1320 minut)
Łukasz KUBIK (Lechia Gdańsk, 571 minut)
Andrzej OLSZEWSKI (KSZO Ostrowiec, 540 minut)
Adam KOMPAŁA (Piast Gliwice, 421 minut)

PRZYSZLI:
Maciej ZAJĄC (Drwęca Nowe Miasto, 1575 minut)
Madrin PIEGZIK (Szczakowianka Jaworzno, 1224 minuty)
Tomasz MOSKAL (Górnik Polkowice, 1200 minut)
Adam PIEKUTOWSKI (Wisła Kraków, 90 minut)

* - czas spędzony na boisku jesienią, dane z 90minut.pl.

Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
kontakt | 0.030