Gdańsk: piątek, 29 września 2023

Tygodnik lechia.gda.pl nr 47 (10/2006)

7 marca 2006

Treść artykułu
 |   |   |   |   | 

ZŁOTE LWY GDAŃSKIE 2005/06

Dyrektorze, to nie przystoi!

- Niesamowite, łzy stanęły mi w oczach! - wzruszał się na gorąco jeden z popularnych fanatyków Lechii, gdy tuż po zwycięstwie 11-latków Wisły Kraków cały parkiet zalała fala sympatyzujących z nimi rówieśników z Lechii. W niedzielę zakończył się cykl Złote Lwy Gdańskie 2005/06. Jaki był i czy może być lepszy?

MICHAŁ JERZYK
Gdańsk

Piłkarskie turnieje halowe są nieodłącznym elementem zimowych przygotowań wszystkich grup młodzieżowych. Gdy za oknami zima, świetna to okazja do pogrania w przyzwoitych warunkach, a przy okazji możliwość wywalczenia pucharów, pamiątek czy sprzętu sportowego. Jeszcze kilka lat temu każdy rocznik skrobał sobie rzepkę sam. W poprzednim sezonie w Lechii postanowiono wziąć jednak wszystko w garść i organizować cykl turniejów na zasadzie: co weekend kolejny rocznik pod patronatem kolejnego sponsora.

Ostatecznie plan idealny nie wypalił, bo wszystkim się zagrać nie udało. Odwołano turniej dla rocznika 1997 (trener w Lechii: Tadeusz Małolepszy), gdyż nie udało się zebrać odpowiedniej ilości tak młodych drużyn. Większym ciosem było jednak fiasko turnieju z udziałem juniorów młodszych Tomasza Borkowskiego i Marka Szutowicza, który nieszczęśliwie zbiegł się w czasie z obchodami 60-lecia Pomorskiego ZPN. Trenerzy z regionu woleli imprezy związkowe i wszystko zaczęło się sypać. - Do tego dochodzi brak chętnych z Polski w starszych rocznikach. Modne są tylko turnieje o ugruntowanej renomie i historii, jak na przykład Rewal - mówi jeden z organizatorów Złotych Lwów, Tomasz Bocheński.

Pościel w kwiatki

Dla Bocheńskiego - kibicom znanego bardziej jako "Olo" - było to pierwsze poważniejsze wyzwanie w sprawowanej od lipca roli koordynatora do spraw grup młodzieżowych. Jak mówi, najbardziej chyba uderzyło go to, że przyjaźnie kibicowskie przenoszą się na małe dzieci. Gdy w rozgrywce brały udział Śląsk Wrocław lub Wisła Kraków, zawsze mogły liczyć na żywiołowy doping kolegów z Lechii. I vice versa. A gdy jeszcze do tej werbalnej rywalizacji włączały się zespoły Arki Gdynia czy Lecha Poznań, hala na gdańskiej Oruni wypełniała się nieprawdopodobną atmosferą. Ściany się trzęsły, ciarki przechodziły po plecach, a boiskowe wydarzenia, choć nierzadko niezmiernie ciekawe, schodziły na dalszy plan.

Z kolei obecny na wszystkich turniejach Błażej Jenek zapamiętał szczególnie jeden moment. Oto podczas zmagań drużyn rocznika 1995 nagle stanął przed nim Marcin Przybylski, 11-letni kapitan Śląska Wrocław. Po grzecznym przedstawieniu się i upewnieniu, że nie mówi do byle kogo, lecz faktycznie ma do czynienia z dyrektorem Lechii, wyłożył: - Wie pan, cały turniej solidnie zorganizowany, ale jest jedna wpadka z waszej strony. Nie przystoi piłkarzom spać w pościeli w kwiatki, o zapadniętym łóżku kolegi nie wspomnę...

Dyrektor zdębiał, a młodzieniec niebawem dowiódł, że nie tylko w sztuce dyplomacji potrafi robić wrażenie, bo do Wrocławia wrócił z nagrodą dla najlepszego zawodnika turnieju. Efektowny, a przez to pamiętny był również ogromny pluszowy miś dla największej chyba sensacji Złotych Lwów Gdańskich, czyli zwycięskich 11-latków z UKS Reda, a także wspaniały tort stylizowany na piłkarskie boisko, podany uszestnikom na koniec turnieju rocznika 1996. To dzieło restauracji Szydłowski, wspierającej słodyczami każdą z imprez.

Co prawda nie obyło się zupełnie bez zgrzytów, ale był to margines. Na turniej rocznika 1993 paru rodziców postanowiło przenieść próbkę atmosfery spod budki z piwem. Zdarzyło się też parę niewielkich dewastacji w szatniach, ale było to raczej nieuniknione przy setkach młodzieży, które się przez te pomieszczenia przewinęły. - Staraliśmy się reagować i szybko wprowadziliśmy rozwiązania, dzięki którym chłopacy sami musieli się pilnować. Ogólnie jestem bardzo zadowolony, że uniknęliśmy organizacyjnych wpadek - podkreśla "Olo". Pierwsze skrzypce w organizacji turniejów odgrywali zazwyczaj doświadczeni w tej materii Piotr Żuk i Marek Szutowicz.

Dwa oblicze zwycięstw

Na boisku tylko dwóm drużynom Lechii udało się osiągnąć triumf. Jakże różna była atmosfera tych sukcesów. Gdy rocznik 1993 Jarosława Pajora wygrywał w finale z Salosem Szczecin, cała hala pulsowała od dopingu, a piłkarze szaleli po golach, jakby zdobywali Mistrzostwo Świata. Turniej wygrany przez rocznik 1991 Józefa Gładysza ewidentnie odróżniał się od pozostałych. Zawodnicy z zimnym wyrafinowaniem strzelali bramki, nie okazywali przywiązania do barw, a trybuny bardzo powściągliwie okazywały emocje. Była to jednak maestria pod względem piłkarskim. Nic jednak dziwnego, skoro kadra Lechii w tym roczniku stanowi całą reprezentację Pomorza i pół reprezentacji Polski.

Lechia okazała się bardzo gościnna i sprawiedliwa zarazem. Każdy turniej wygrywała inna drużyna. Co prawda wyżej piszemy o dwóch triumfach Lechii, ale Bogiem a prawdą drużyna Józefa Gładysza występowała pod szyldem Reprezentacji Pomorza. Poza tym wygrywały także: Legia Warszawa, Arka Gdynia, Wisła Kraków oraz UKS Reda.

Inny od reszty był z oczywistych względów turniej z udziałem dziewczynek, cieszący się stosunkowo najmniejszym zainteresowaniem. Ale i tam padały zachwycające bramki, i tam nie brakowało emocji. Młode lechistki trenują dopiero od kilku miesięcy, więc sukcesem była dla nich już sama możliwość rywalizacji z tak utytułowanym i pewnym siebie polskim zespołem jak Praga Warszawa. Na dodatek do Gdańska przyjechał pierwszy zespół zagraniczny - niemiecki BFC Sudring.

Wizje na przyszłość

I właśnie w klubach z zagranicy Lechia upatruje pomysłu na rozwój całej inicjatywy. - Chcielibyśmy spróbować ściągnąć drużyny z innych krajów, wymienić się z nimi doświadczeniem. Jest to przede wszystkim kwestia uruchomienia kontaktów. Przebywający niedawno w Berlinie trener Kaczorek już namówił jedną z tamtejszych drużyn na przyjazd - zapowiada Bocheński, dodając że zależeć będzie mu także na lepszej promocji imprezy. Żeby zapowiedzi ukazywały się nie tylko po, ale i przed. Tylko że hala na Oruni w kulminacyjnych momentach może mieć pewien kłopot ze zwiększoną frekwencją na trybunach, zwłaszcza że dużo miejsca zajmują dzieciaki z innych drużyn. Rozważana jest jednak opcja przenosin do hali GKS Wybrzeże.

Marek Szutowicz roztacza inną wizję. - Liczymy, że pod koniec roku Lechia będzie już dysponowała dużym boiskiem ze sztuczną murawą. Na nim można byłoby zorganizować duży ogólnopolski turniej dla najstarszych roczników, od 1989 do 1991. Nie wiem, czy jeszcze w formule Złotych Lwów, czy pod inną nazwą, ale byłoby to ciekawe. Tak samo jak ciekawy był będący nową rzeczą turniej dziewczęcy - twierdzi Szuto, podkreślając dobrą współpracę ze szkołą, sponsorami, rodzicami, a nawet sędziami. W ostatni weekend wywodzący się z Lechii Paweł Chylak zrezygnował nawet z poboru wynagrodzenia.

- Myślę, że odbiło się echem w całej Polsce, że Lechia Gdańsk organizuje bardzo dobre turnieje. Powinniśmy mieć więc znacznie mniej kłopotu z zaproszeniami i przyciąganiem najlepszych drużyn. Mamy więc prawo być zadowoleni - uważa Szutowicz. A zatem: do zobaczenia w następnym sezonie!


TRIUMFATORZY ZŁOTYCH LWÓW 05/06:
r. 1991: Kadra Pomorza
r. 1992: Arka Gdynia
r. 1993: Lechia Gdańsk
r. 1994: Wisła Kraków
r. 1995: UKS Reda
r. 1996: Legia Warszawa
dziewczynki: Praga Warszawa

Copyrights lechia.gda.pl 2001-2023. Wszystkie prawa zastrzeżone.
kontakt | 0.038