Gdańsk: piątek, 19 kwietnia 2024

Tygodnik lechia.gda.pl nr 47 (10/2006)

7 marca 2006

Treść artykułu
 |   |   |   |   | 

WYBRANO NOWY ZARZĄD LECHII

Jak jeden mąż

Walne zgromadzenia mają zwykle to do siebie, że służą zatwierdzeniu wypracowanych w kuluarach ustaleń. Nie inaczej było podczas poniedziałkowych wyborów władz Lechii. Zgodnie z prognozami nie ujawniła się żadna opozycja, więc kolejne punkty programu okazywały się czystą formalnością. W atmosferze pełnej zgody nawet znany polityczny bulterier przemienił się w salonowego pudla.

MICHAŁ JERZYK
Gdańsk

Inaczej niż w poprzednich latach, na miejsce walnego zgromadzenia wybrano tym razem nie świetlicę przy Traugutta, ale klub Nowy Żak. W niedużej sali kinowej znalazły się wystarczające warunki, żeby nikt z blisko setki gości - wśród których dominowali piłkarze seniorów, trenerzy i działacze - nie musiał narzekać na niewygodę. Niewysoki podest służył nielicznym mówcom, a na dużym ekranie wyświetlano co ważniejsze informacje prosto z laptopa będącego pod ręką Błażeja Jenka. Tuż obok sali mieściło się natomiast dobre miejsce do bankietowania, z czego mała część uczestników nie omieszkała skorzystać po odfajkowaniu ostatniego punktu.

Z medialnego punktu widzenia ciekawszych momentów było niewiele. Pierwszym była jedyna tego wieczoru polemika, gdy dość niespodziewanie rozgorzały wątpliwości wokół rozmiaru uprawnień dyrektora. Poprawki do statutu miały dawać Błażejowi Jenkowi możliwość wydania bez pytania kogokolwiek o zgodę do 10 tysięcy złotych (dotychczas: 1000 euro). Z opowiadającym się za tą wersją prawnikiem Arkadiuszem Skłuckim odważnie stanął w szranki jego młodszy kolega po fachu, Bartosz Sarnowski, w elokwentnym wystąpieniu zwracając między innymi uwagę na fakt, że nowe regulacje dadzą możliwość wydania dyrektorowi nawet 300 tysięcy złotych miesięcznie (po 10 tys. dziennie). Poklask znalazł jednak głównie w osobie Krzysztofa Słabika, co biorąc pod uwagę niską popularność towarzyską tego ostatniego, okazało się przysługą z gatunku niedźwiedzich. - Widząc wyraźny, przyjęty przez aklamację sprzeciw, wycofuję się - zakończył z uśmiechem Sarnowski, dostrzegając niechęć sali do angażowania się w dyskusję prawników i przede wszystkim przedłużania imprezy.

Wydawało się, że trochę zamieszania może wprowadzić pojawienie się Jacka Kurskiego, byłego szefa OSP Lechia, a dzisiaj kontrowersyjnego posła na sejm z ramienia PiS. Zwłaszcza, gdy po niespełna dwudziestu minutach wstał ze swojego miejsca i na oczach wszystkich podszedł do prowadzącego obrady Tomasza Bocheńskiego, podając mu tajemniczą białą kartkę. Okazało się jednak, że był to wniosek o uczczenie minutą ciszy pamięci zmarłego w zeszłym roku Tadeusza Duffeka, co oczywiście wszyscy momentalnie i bez szemrania podjęli. Jednak przez większość czasu Kurski - który opłacił paręset złotych zaległych składek, żeby móc wziąć udział w walnym jako pełnoprawny członek OSP - siedział na skraju pierwszego rzędu - osamotniony, ale pewny siebie i raczej uśmiechnięty. Nie zabierał głosu, przyklepywał wszystkie decyzje i aż pławił się zainteresowaniem fotoreportera Faktu, przytykającego mu obiektyw niemal do nosa. Kurski zniknął w trakcie liczenia głosów.

Ów proces liczenia był czystą formalnością, jako że same listy kandydatów dawały iluzoryczną możliwość wyboru. Do Sądu Koleżeńskiego i Komisji Rewizyjnej zgłoszono dokładnie tylu kandydatów, ile było dostępnych miejsc. Z kolei o osiem krzeseł w zarządzie (zwolennicy pięcioosobowego składu przegrali 15:55) ubiegało się dziewięć osób, ale tylko dlatego, że niemal po czasie zgłoszono Pawła Śleszyńskiego. O tym, że wszedł do gry z przypadku, bez zaplecza, świadczy symboliczna liczba 11 uzyskanych głosów. Dwie osoby odmówiły kandydowania do Sądu Koleżeńskiego: Tomasz Borkowski zgłoszony przez Marka Szutowicza oraz Marek Janowski wysunięty przez Sławomira Wojciechowskiego. Natomiast Mateusz Bąk zaproponował Tadeusza Małolepszego, ale okazało się, że trener już wyszedł, wobec czego kandydaturę trzeba było odrzucić.

Tylko wspomniany Śleszyński nie przekroczył minimalnego progu - na pozostałych głosowano jak jeden mąż. Bez liczenia było więc wiadomo, że w zarządzie znajdą się trzy nowe osoby. Po pierwsze Błażej Jenek, pełniący od ponad dwóch lat funkcję dyrektora ośrodka, dotąd pozostający jednak formalnie poza ścisłym kierownictwem. W wyniku nowego rozdania zyskał podwójnie - zarówno większe uprawnienia dyrektorskie, jak i legitymację członka zarządu. Po drugie Marcin Tarasow, doskonale znany kibicom jako "Młody Parasol", na co dzień doradca finansowy w jednym z banków. Zarząd znalazł więc miejsce również dla człowieka trybun, co powinno być o tyle korzystne, że wymusza większą samokontrolę przy podejmowanych działaniach. Przy okazji będzie to również - nomen omen - parasol ochronny przed próbami wewnątrzklubowego tworzenia podziałów bądź tez, że zarząd nie reprezentuje kibiców.

Po trzecie wreszcie Arkadiusz Skłucki, który najpierw występował w roli prawnego recenzenta zmian w statucie, żeby na koniec okazać się jednym z rekomendowanych przez dotychczasowego prezesa, Jarosława Czarnieckiego. W latach 1992-1994 sprawował funkcję wiceprezydenta Gdańska, a rolę pierwszego włodarza Grodu nad Motławą pełnił wtedy niesławny i skazywany później przez sądy Franciszek Jamroż. Skłucki silnie związany jest ze światem prawniczym (posiada własną kancelarię) i rynkiem nieruchomości, stąd można przypuszczać, że będzie wspierał Lechię głównie w tej działalności. - Przestawię go: to prawnik, posiada szerokie znajomości i kontakty, myślę że będzie bardzo przydatny - powiedział Czarniecki.

Głosowania przebiegały jak z płatka. Bez żadnych sprzeciwów. Począwszy od wyboru prowadzącego walne i sekretarza, przez skrócenie kadencji z jednoczesnym udzieleniem absolutorium dotychczasowym władzom, po zatwierdzenie uchwał związanych z planami przekształcenia w Sportową Spółkę Akcyjną. W tej ostatniej kwestii nikt nawet nie zabrał głosu, zwłaszcza że było już po 20:00 i motywem przewodnim wśród osób, które pozostawały jeszcze na sali, były wzdychania i zerkanie na zegarek. Zadowolono się uchwałą zaproponowaną przez Stowarzyszenie Lechiści, nakazującą zwołanie walnego zgromadzenia przed zawiązaniem SSA, a także obietnicą Czarnieckiego. - Chciałbym zapewnić, że nigdy nie mieliśmy zamiaru przehandlować takich wartości, jak godło, barwy czy kibiców w zamian za niezbyt pewne deklaracje ze strony potencjalnych inwestorów - oświadczył dotychczasowy prezes Lechii.

Czy utrzyma tę funkcję, przekonamy się w ciągu najbliższych dni. Minimalnie większe poparcie zebranych zyskał Dariusz Krawczyk, prezes Balta SA. Z zarządu wypadł natomiast Andrzej Onuszko, przede wszystkim dlatego, że coraz trudniej przychodziło mu godzić wszystkie zajęcia. Już choćby fakt, że jest kierownikiem w reprezentacji Michała Globisza, zmusza go do stosunkowo częstych i długich podróży. A i pozostałe obowiązki służbowe nie czynią zeń domatora. Jego współpraca z Lechią przyjmie teraz po prostu nieco inny charakter.

Zabrakło opozycji, co z jednej strony było efektem zręcznego posunięcia dotychczasowych władz, które przyspieszając termin wyborów mogły zaskoczyć ewentualnych zwolenników zmian (warto jednak podkreślić a propos toczonych niedawno w internecie dyskusji, że ostatecznie przyjęto do OSP wszystkich ubiegających się o to członków). Z drugiej natomiast strony wynikało to z prostego przekonania, że w Lechii po prostu dobrze się dzieje, sprawy zmierzają w pozytywnym kierunku, stosunki z miastem układają się, widać konkretne perspektywy i lepszej koncepcji zwyczajnie nikt nie ma. A jeśli nie ma, to po co wprowadzać zamęt. Toteż zamętu nie było i wszystko przebiegało szybko, sprawnie i zgodnie ze scenariuszem.

Ustami prezesa przedstawiono wyniki finansowe za ostatnie lata. W 2003 roku przychód ośrodka wyniósł 337.000 złotych, ale bilans roczny był ujemny: 12.000. W 2004 roku przychód wyliczono już na 979.000, zaś stratę na 33.000. Według nieoficjalnych jeszcze wyliczeń za 2005 rok przychód wyniósł aż 2.860.000, a zysk 580.000 złotych. Ostatnie kwoty trochę fałszują rzeczywistość, gdyż uwzględniają już dokonane przez sponsorów pod koniec ubiegłego roku wpłaty na rundę wiosenną 2006, ale pokazują przede wszystkim skalę materialnej progresji. Jeżeli ten wskaźnik nadal będzie piął w górę, a Lechia nie zawiedzie również na boisku, kolejne walne zgromadzenie może się odbyć już za rok i będzie służyć przede wszystkim przekształceniu klubu w Sportową Spółkę Akcyjną. Taki jest bowiem wymóg pierwszej ligi, która niewątpliwie będzie głównym celem nowego zarządu, choć w poniedziałek mówiono o tym wyłącznie między wierszami.


NOWY ZARZĄD OSP LECHIA:
Dariusz KRAWCZYK (73 głosy, zgłosił: Robert Brodacki)
Jarosław CZARNIECKI (71 głosów, Robert Sierpiński)
Maciej TURNOWIECKI (69 głosów, Dariusz Wątróbski)
Marcin TARASOW (65 głosów, Kamil Werbiński)
Błażej JENEK (60 głosów, Arkadiusz Skłucki)
Arkadiusz SKŁUCKI (59 głosów, Jarosław Czarniecki)
Andrzej KAWA (55 głosów, Jarosław Czarniecki)
Tomasz MATULANIEC (55 głosów, Jarosław Czarniecki)

NOWA KOMISJA REWIZYJNA:
Kazimierz KONIECZNY (68 głosów, Dariusz Krawczyk)
Dariusz WĄTRÓBSKI (67 głosów, Błażej Jenek)
Robert RYBAKOWSKI (63 głosy, Dariusz Wątróbski)

NOWY SĄD KOLEŻEŃSKI:
Roman JÓZEFOWICZ (68 głosów, Dariusz Wątróbski)
Tomasz BOCHEŃSKI (57 głosów, Błażej Słowikowski)
Błażej SŁOWIKOWSKI (55 głosów, Tomasz Bocheński)
Robert BRODACKI (54 głosy, ?)
Janusz WIĘCKOWSKI (43 głosy, Dariusz Wątróbski)

Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
kontakt | 0.032