lechia.gda.pl

Tygodnik lechia.gda.pl nr 47 (10/2006)
7 marca 2006


OBCOKRAJOWCY W LECHII

W poszukiwaniu drugiego Tetteha

W ostatniej chwili, tuż przed zamknięciem okna transferowego, do Lechii trafił pierwszy od dobrych kilku lat obcokrajowiec: Ronald Siklić. Mimo dłuższej przerwy w zatrudnianiu przy Traugutta zagranicznych piłkarzy, w ostatniej dekadzie biało-zielony trykot przywdziewało kilkunastu obywateli obcych państw. Niestety tylko dwóch zaprezentowało umiejętności ponadprzeciętne.

STANISŁAW ŻEMOJTEL
adres: http://lechia.gda.pl/artykul/11363/
kontakt: lechia@lechia.gda.pl

W ostatnich latach do polskiej ligi stranieri zaczynają napływać coraz szerszym strumieniem. W efekcie padają kolejne "reduty polskości", jak choćby w pierwszej wiosennej kolejce. Na inaugurację rozgrywek, po przerwie, sztandarowa polska jedenastka, grająca nieprzerwanie w ekstraklasie od końca wojny - warszawska Legia - po raz pierwszy w historii wybiegła na murawę w składzie, w którym Polacy stanowili mniejszość. Na murawie w barwach stołecznego klubu pojawili się bowiem dwaj Brazylijczycy, Serb, Słowak oraz reprezentanci Burkina Faso i Zimbabwe. Jak celnie zauważył redaktor Gazety Wyborczej istna wieża Babel.

Brazylia IX

Podobnych kłopotów językowych nie ma w Szczecinie, gdzie o krok dalej poszedł Antoni Ptak obsadzając wszystkie pozycję na boisku Brazylijczykami. Nawet znana i święcąca sukcesy ostatnimi czasy w świecie polska szkoła bramkarska, musiała ustąpić miejsca wobec golkeepera Latynosa. Trener tego "tworu" dla kompletu również przywędrował do Polski z odległego kontynentu. Właśnie postawa szczecińskich canarinios jest największą niewiadomą I ligi. Początki po powrocie ze zgrupowania w Brazylii, do polskiego klimatu - dla nich wręcz arktycznego - były ciężkie. Po jednym z przegranych sparingów, co bardziej uszczypliwi kibice przekazując sobie jego wynik pisali "Śląsk Wrocław - Brazylia IX 3:0".

W tym złośliwym określeniu Pogoni jako dziewiątego garnituru obecnych mistrzów świata kryje się jednak nuta obiektywizmu. Do polskiej ligi trafiają bowiem zwykle zagraniczni piłkarze co najwyżej trzeciego sortu. Zaś o prawdziwe piłkarskie brylanty równie trudno jak o piątkę w totka. O czym niejednokrotnie mogliśmy przekonać się również w Gdańsku. Argumentem "za" są zaś stosunkowo niskie sumy kontraktowe, jakich żądają za złożenie podpisu na kontrakcie przybysze z zewnątrz. Jednakże często równe prezentowanym przez nich umiejętnościom.

Czarny idol

Pierwszym obcokrajowcem, który zapadł na dłużej kibicom Lechii w pamięci po otwarciu się Polski na świat po 1989 roku był Ormianin Sargis Chaczatrjan. Ówczesna prasa pisała o nim również jako Sarkis Chaczatrian. W Lechii pojawił się w połowie rundy wiosennej sezonu 1992/93. Znalazł się w kadrze także kolejnego sezonu, zagrał w kilku meczach, lecz jesienią znikł ze składu.

Kolejnym obcokrajowcem w biało-zielonych barwach był Arsen Chanamirjan, który trafił do Lechii w przerwie zimowej sezonu 1994/95. Wyróżniało go nie tylko orientalne nazwisko, ale i filigranowa postura, miał bowiem zaledwie 160 cm wzrostu. W Gdańsku był tylko kilka miesięcy, po zakończonym sezonie odszedł do II-ligowej Jagiellonii Białystok. Co ciekawe strzelił w debiucie gola Wiśle Kraków. Głową. Nie zrobił on jednak wielkiej kariery w Polsce.

Prawdziwą egzotyką zwiało jednak z nadejściem czasów Lechii-Olimpii. Jedną z największych gwiazd tej drużyny był bowiem czarnoskóry Emmanuel Tetteh. Nawet, jak wiadomo, "ostra" światopoglądowo gdańska publika poznała się na jego talencie momentalnie go akceptując. Stał się zaś punktem zaczepienia dla kibiców drużyn przeciwnych. Ot, choćby gdy kibice Stomilu przyjechali do Gdańska z wielkim "na pół sektora" dmuchanym bananem. Nad Motławą zabawił roku. Później, po epizodzie w warszawskiej Polonii, trafił do IFK Goteborg, zaś kończył karierę w drużynach tureckich.

Made in USA

Prawdziwy zalew obcokrajowców mieliśmy przy Traugutta w okresie krótkiego flirtu z gdańską piłką próbującego robić interesy na Wybrzeżu Antoniego Ptaka. Początki wizji która w pełni została urealniona w dzisiejszej Pogoni snuły się bowiem w głowie pana Antoniego już pod koniec lat 90. Tak więc nad morze przyjechała cała eskadra Latynosów w osobach: Mauro da Silvy, Saulo, Juclimara oraz Bataty. Z wymienionej czwórki papiery na granie na najwyższym poziomie miał tylko ten ostatni, szykowany swego czasu jako kolejny po "Olim" naturalizowany Polak do naszej kadry narodowej.

Końcówka ubiegłego wieku to również historia desantu na Gdańsk trójki Amerykanów, którzy trafili do Europy dzięki kontaktom grającego za oceanem Adama Fedoruka. Byli to Jonel Castma, Michael Buttler oraz Justin Evans. Pierwsza dwójka jak szybko się pojawiła tak i szybko znikła z pola widzenia gdańskich kibiców nie prezentując nawet poziomu drugoligowego. Swoją drogą raczej nie pomogło im w aklimatyzacji zakwaterowanie obok pensjonariuszy domu "pogodnej starości". Dłużej w drużynie ostał się Evans grający wówczas w USA w Chicago Fire, będąc solidnym "wyrobnikiem" na środku pomocy.

Z Szekspirem w tle

W tym okresie do Lechii trafił również kolejny czarnoskóry zawodnik - także z łódzkiej stajni Ptaka - Austin Hamlet. Jak większość "gdańskich" stranierich wirtuozem futbolu nie był, a karierę w Polsce kończył w takich klubach jak Chojniczanka Chojnice i Pelikan Łowicz. Trzecim zawodnikiem wywodzącym się z Czarnego Lądu był przy Traugutta Napoleon Amafuele. Jego akurat nie podesłano nam z Łodzi, a trafił do Lechii po tym jak w barwach Jezioraka Iława rozmontował naszą obronę strzelając dwie bramki. Niestety, jak to często bywa, podobnej skuteczności w biało-zielonych barwach już nie prezentował, spadając z zespołem do III ligi. Co ciekawe, potrafił jednak przekonać do siebie włodarzy PAOK-u Saloniki, gdzie trafił w 2003 roku. Co było dla niego jednak jedynie rocznym epizodem.

Jako ciekawostkę warto również przypomnieć epizod w Lechii-Polonii w sezonie 2000/01 Tadżyka Andrieja Danajewa. Urodzony w Duszanbe obrońca trafił do Gdańska z Kaszubii i tu też jego piłkarska kariera (przynajmniej w Polsce) się zakończyła. Podsumowując ten przegląd lechijnych obcokrajowców wyraźnie widać, iż poza Tettehem i Batatą - którzy gdy tylko pokazali, że w piłkę grać potrafią, szybko z Gdańska wyjechali - obcokrajowcy nigdy w Lechii pierwszych skrzypiec nie grali, pełniąc rolę typowych "zapchajdziur" w składzie. Czy nasz nowy nabytek będzie w stanie zmienić ten obraz, pokaże wiosna.




Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
POWRÓT