Najbardziej głośna sprawa była związana z napastnikiem Jarosławem Nowickim. Kluby nie doszły do porozumienia, a sam zawodnik został ukarany półroczną dyskwalifikacją. Oto jak tamte wydarzenia wspomina dla lechia.gda.pl sam zainteresowany.
- Przyczyn mojego przejścia do Lechii było wiele... Przede wszystkim wiedziałem, że do Lechii przyszedł trener Wojciech Łazarek, będący nie tylko wspaniałym trenerem, ale również osobą, która wprowadziła mnie na boiska ligowe. Najpierw jako 17-latek debiutowałem u niego w drugoligowej Zawiszy Bydgoszcz, a po awansie umożliwił mi grę w pierwszej lidze w wieku 18 lat. Po spadku Zawiszy (sezon 1980/81) przeszedłem do ŁKS-u, gdzie miałem najgorszy okres w swojej karierze. Zresztą w Łodzi w tamtych latach wielu dobrych piłkarzy miało problem z asymilacją. Z ŁKS-u po dwóch sezonach przeszedłem do II-ligowej Jagiellonii, mając na uwadze, że jest to tylko okres przejściowy i niedługo wrócę na pierwszoligowe boiska. Decyzja o przejściu do Białegostoku okazała się trafna. Odnalazłem tam szybko chęć do grania i już w pierwszym meczu pokazałem, że potrafię grać w piłkę. Kiedy dostałem propozycję z Lechii, to miałem naprawdę wielki dylemat. Z jednej strony wspaniali ludzie których tam poznałem, a z drugiej mój ulubiony trener, który chciał zmontować silną ekipę. W Białymstoku była druga liga, a w Gdańsku beniaminek pierwszoligowy z wielkimi aspiracjami. W tym momencie nie myślałem zbytnio o korzyściach materialnych, tylko chciałem grać w pierwszej lidze i to pod opieką Wojtka Łazarka. Wierzyłem również, że kluby się dogadają i nie dojdzie do dyskwalifikacji. Niestety stało się inaczej i musiałem odcierpieć sześć miesięcy. W tym czasie trenowałem i grałem w meczach sparingowych oraz Pucharze Intertoto. Ludzie w Białymstoku byli bardzo rozżaleni ponieważ stracili w mojej osobie dobrego zawodnika.
- Gdy Lechia rozgrywała swój mecz w Białymstoku w pierwszej lidze, na stadion przyszło wówczas ponad 30 tysięcy ludzi. Oczywiście nie miałem "dobrego" przyjęcia, każdy mój kontakt z piłką, to był wielki gwizd. Zamiast mnie to jednak deprymować, skutek był odwrotny i rozegrałem bardzo dobre spotkanie. Wygraliśmy 2:1, strzeliłem jedną z bramek. Pamiętam to dokładnie. Dostałem piłkę przed polem karnym i zdecydowałem się na indywidualną akcję. Przed polem karnym nie zatrzymał mnie Andrzej Kulesza, a kiedy wbiegłem w pole karne, to Mariusz Lisowski, nie chcąc mnie faulować, pozwolił na drybling i strzał w długi róg. Bramkarz Mirek Sowiński był bezradny. Pamiętam jeszcze, że po meczu grupa białostockich kibiców mimo wszystko nagrodziła mnie brawami.
- Niedługo Jagiellonia znów zmierzy się z Lechią w meczu drugoligowym. Komu będę kibicował? Powiem szczerze... do obu klubów mam wielki sentyment! Minęło wiele lat, ale zawsze pozostaną w moim sercu Zawisza Bydgoszcz, Jagiellonia Białystok i Lechia Gdańsk. Wiem, że kibice tych klubów "za bardzo" nie darzą się sympatią, ale ja byłem zawodnikiem i w każdym z tych trzech klubów starałem się grać najlepiej jak potrafiłem. Przy okazji chciałbym pozdrowić wszystkich "starych" i obecnych kibiców Lechii Gdańsk.
Wychowanek Goplanii Inowrocław trafił do Lechii przed sezonem 1987/88, czyli tym ostatnim pierwszoligowym. W linii napadu grał m.in. z wyżej opisanym bohaterem Jarosławem Nowickim. Po spadku do II ligi pozostał w Gdańsku, lecz po nie wywalczeniu awansu i z powodu pustki w klubowej kasie został wypożyczony do pierwszoligowej Jagiellonii. Po rocznym epizodzie i spadku białostoczan do II ligi wrócił do Gdańska, aby zostać później sprzedany do GKS-u Katowice.
Wychowanek Startu Łódź, trener reprezentacji Polski w latach 1986-1989. Wojciech Łazarek był piłkarzem Lechii w latach 60., a następnie trenerem biało-zielonych w II lidze i w ekstraklasie 1985-86. Do Jagiellonii trafił w sezonie 2001/02. Pod jego wodzą w kadrze ówczesnej "Jagi" znajdował się m.in. Dzienis. Mimo wielkich aspiracji beniaminka II ligi, Łazarkowi nie udało się utrzymać zespołu na zapleczu ekstraklasy. Wiosną tego sezonu drużynę wzmocnił także wychowanek Lechii Marcin Kubsik. Pomimo dobrych recenzji i kilku udanych meczów nie zdecydował się na pozostanie w Białymstoku po degradacji do III ligi.
Pociąg relacji Gdańsk - Białystok pokonuje trasę w 7 godzin. Jest to dość długi czas na przemyślenie pewnych spraw oraz na złożenie nowych postanowień. Czy podróż docelowa okazuje się wymarzonym celem zależy od wielu czynników i bywa tak, że już po kilku miesiącach wpada w ręce bilet do pociągu innej relacji.
ps. Inspiracja i część informacji dzięki serwisowi http://www.jagiellonia.neostrada.pl/