Gdańsk: czwartek, 18 kwietnia 2024

Tygodnik lechia.gda.pl nr 49 (12/2006)

21 marca 2006

Treść artykułu
 |   |   |   |   | 

WIDZEW-LECHIA W INAUGURACJI

Wygrać siódmy raz

Mimo dużego zamieszania wszystko wskazuje na to, że w najbliższych dniach Lechia wróci wreszcie do rywalizacji drugoligowej. Los chciał, że na dzień dobry zmierzy się łódzkim Widzewem - nie tylko liderem tabeli i kandydatem do awansu, ale i jednym z najbardziej zasłużonych klubów w historii polskiego futbolu. Zapowiada się hit inauguracyjnej kolejki.

DOMINIK SOŁTYSIAK

Na skutek przedłużającej się i torpedującej drugoligowe rozgrywki zimy inauguracja rundy wiosennej w wykonaniu biało-zieonych zapowiada się niezwykle ciekawie. Naprzeciw gdańskiej Lechii stanie jedna z najbardziej utytułowanych polskich drużyn - łódzki Widzew. Widzewiacy to czterokrotny mistrz Polski, wielokrotny uczestnik rozgrywek o europejskie puchary, m.in. półfinalista Pucharu Europy w tak szczęśliwym również dla Lechii sezonie 1982/83. W tym pamiętnym 1983 roku łodzianie mieli na rozkładzie m.in. słynny Liverpool, a w półfinale Pucharu Europy wyeliminowani zostali przez Juventus Turyn.

Tłuste lata

Nie zawsze piłkarze łódzkiego Widzewa święcili triumfy i okupowali w ścisłą czołówkę polskiej hierarchii piłkarskiej. Aż do połowy lat siedemdziesiątych byli w cieniu sąsiada zza miedzy - Łódzkiego Klubu Sportowego, tułając się po niższych klasach rozgrywkowych - na przemian w III lidze i klasie okręgowej. Przełomowym wydarzeniem było przejście do robotniczego klubu architekta późniejszych sukcesów Widzewa - Ludwika Sobolewskiego i jego "prawej ręki", Stefana Wrońskiego. Obaj wcześniej związani z bałuckim Startem rozpoczeli nową erę w historii łódzkiego Widzewa.

Kolejnym ważnym momentem było zatrudnienie, jesienią 1969 roku - wyrzuconego właśnie z ŁKS - Leszka Jezierskiego. Na efekty nie trzeba było długo czekać. W 1972 roku łodzianie zapukali do bram II ligi, gdzie w debiutanckim sezonie zajęli wysokie szóste miejsce.Tuż nad Lechią, która także jako beniaminek zajęła wówczas siódme miejsce. Po trzech latach Widzewiacy byli już pierwszoligowcem, a awans wywalczyli po zaciętej rywalizacji z nikim innym jak z jedenastką biało-zielonych. Najważniejszy mecz w sezonie, rozegrany 3 maja 1975 roku przy Traugutta zakończony remisem 1:1 (gole Matuszewskiego dla Lechii i Gapińskiego dla Widzewa) oglądało 35.000 gdańskich kibiców. Fakt, że awansował właśnie Widzew, nie był przypadkowy, gdyż już po dwóch latach łodzianie zostali wicemistrzami Polski. A jego barw bronili m.in. Burzyński, Janas, Tłokiński czy Boniek.

Jednakże tłuste lata dla futbolistów z Łodzi miały dopiero nadejść. Lata osiemdziesiąte to dwa tytuły mistrza Polski i regularne występy w europejskich pucharach z takimi tuzami europejskiego futbolu, jak Manchester United, Juventus Turyn, Liverpool, Anderlecht Bruksela, Borussia Moenchengladbach czy Sparta Praga. Z kolei okres lat dziewięćdziesiątych kojarzy się kibicom głównie z twórcą sukcesów widzewskiej jedenastki Franciszkiem Smudą i dwójką kontrowersynych współwłaścicieli RTS - Andrzejem Pawelcem i Andrzejem Grajewskim. Decydujące o tytułach mistrzowskich, zwycięskie mecze z Legią Warszawa na Łazienkowskiej w 1996 i 1997 roku, ze względu na swoją niepowtarzalność i dramaturgię przeszły do historii polskiego futbolu. Jednakże polityka Pawelca i Grajewskiego w dłuższej perspektywie doprowadziła klub do bankructwa i w 2004 roku Widzew opuścił szeregi ekstraklasy.

Lechia lepsza w karnych

Dziś łodzianie próbują nawiązać do dawnych chlubnych tradycji RTS i przed rundą wiosenną wydają się być, obok Łódzkiego Klubu Sportowego, głównym kandydatem do awansu. Wzmocnienia jakich dokonano przy Alei Piłsudkiego może nie rzucają na kolana, jednakże zarówno Siedlarz, Fabiniak, Trałka czy Iheanacho są graczami, ktorzy poradziliby sobie w niejednym zespole pierwszoligowym. Gdy dodamy do tego doświadczonego Rafała Pawlaka, młode wilki - Bartosza Iwana i Kamila Kuzerę - czy najskuteczniejszego w rundzie wiosennej Bartłomieja Grzelaka, to zapowiedzi walki o ekstraklasę zdają się nie być pozbawione konkretnych podstaw.

Dotychczasowa historia spotkań Lechii z Widzewem to 28 spotkań, w tym 3 w rozgrywkach o Puchar Polski. Bilans to 6 zwycięstw Lechii, 13 spotkań zakończonych remisem i 9 wygranych Widzewa. Najbardziej pamiętnym i znaczącym dla kibiców biało-zielonych było spotkanie rozegrane 22 września 1982 roku w ramach 1/16 finału Pucharu Polski, gdy lechiści rozpoczynali triumfalny marsz po to trofeum. Łodzianie - wówczas mistrz Polski - polegli na stadionie we Wrzeszczu po serii rzutów karnych. Po 90 minutach wynik meczu brzmiał 1:1 (gole: Józefowicz dla Lechii i Rozborski dla Widzewa), a dogrywka nie przyniosła rozstrzygnięcia. Rzuty karne lepiej egzekwowali gdańszczanie (Marek Woźniak obronił strzały Wójcickiego i Romke) i to oni awansowali wówczas do dalszej fazy rozgrywek.

Co ważne w kontekście zbliżającej się soboty, wydaje się że, lechiści lubią grać na Widzewie. W ostatnich dwóch spotkaniach na tym obiekcie - rozegranych w latach dziewięćdziesiątych - Lechia, pomimo niższej lokaty w tabeli, grała z Widzewem jak równy z równym. W sierpniu 1990 roku zremisowała 1:1 z ówczesnym spadkowiczem z ekstraklasy, naszpikowanym doświadczonymi ligowcami (Łapiński, Myśliński, Iwanicki) dzięki przepięknej bramce Andrzeja Marchela, który po rzucie wolnym trafił w samo okienko broniącego widzewskiej bramki Andrzeja Kretka. Następnie 5 lat później, gdy co prawda drużyna Lechii/Olimpii przegrała 0:1 po golu Rafała Siadaczki, jednak jak podkreślali obserwatorzy spotkania, gdańszczanie grali otwarty futbol i byli dla przyszłego mistrza Polski równym i wymagającym przeciwnikiem.

Nie przestraszyć się!

Jak będzie w sobotę - tego tak naprawdę nie sposób przewidzieć. Lechia po dokonanych zimą wzmocnieniach może być "czarnym koniem" rozgrywek i każda drużyna będzie się musiała się z nią liczyć. Z drugiej strony, Widzew - jeżeli chce liczyć się w walce o powrót do ekstraklasy - nie może sobie pozwolić na straty punktów z zespołem, bądź co bądź, walczącym o utrzymanie i okupującym dopiero 13. lokatę w tabeli. Jak będzie - już za kilka dni pokaże boisko. Kibicom Lechii pozostaje wierzyć, że nowo zbudowany gdański team nie przestraszy się rywala, jego renomy i już na starcie rozgrywek utrze nosa faworytom ligi.

Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
kontakt | 0.032