Gdańsk: środa, 9 października 2024

Tygodnik lechia.gda.pl nr 51 (14/2006)

4 kwietnia 2006

Treść artykułu
 |   |   |   |   | 

"DOOKOŁA MECZU" Z KRZYSZTOFEM RUSINKIEM

Stać mnie na więcej

Od wysokiej przegranej do niespodziewanego zwycięstwa - tak najkrócej można podsumować początek wiosny w wykonaniu biało-zielonych. Krzysztof Rusinek przeciwko Widzewowi Łódź i Zagłębiu Sosnowiec zagrał na dwóch różnych pozycjach: najpierw pomocnika, później napastnika.

KAROL SZELOŻYŃSKI
Gdańsk

Przed meczem z Widzewem Łódź (0:4)

Jedziecie do Łodzi na mecz z liderem II ligi. Jak macie zamiar tam zagrać?

Krzysztof Rusinek: Zagramy na pewno tak, abyśmy spisać się skutecznie: z respektem dla rywala, ostrożnie z tyłu. Przeciwnika będziemy chcieli zaskoczyć szybkimi kontrami. Tak to mniej więcej będzie wyglądało.

Czyli raczej nie zobaczymy otwartej gry?

- Tego dokładniej dowiemy się na przedmeczowej odprawie. W tej chwili ciężko mi powiedzieć, bo takich typowo meczowych założeń jeszcze nie znamy.

''Jedziemy do Łodzi z chęcią odniesienia zwycięstwa.''
Krzysztof Rusinek

Nastawiacie się wyłącznie na powrót z punktami?

- Na pewno. W każdym meczu gramy o zwycięstwo. Nie kalkulujemy na przykład, że gramy o remis. Punkty są nam bardzo potrzebne, także jedziemy do Łodzi z chęcią odniesienia zwycięstwa.

Jesteś teraz prawym pomocnikiem już nie od ciebie będzie zależało zdobywanie bramek. Jesteś zadowolony z tego faktu oraz z nowej pozycji?

- Szczerze mówiąc nie był to dla mnie taki ciężar. Nieważne, kto strzela bramki. Jeżeli ja nie będę tego robił, to będę się starał pomóc kolegom, aby oni je zdobywali. Jak najbardziej taka pozycja mi odpowiada.

Mecz został przełożony z soboty na środę. Jest to sytuacja bardziej korzystna dla was czy dla łodzian?

- Obecnie nie warto już kalkulować, czy gramy w sobotę, czy w środę. Ważne, że ten mecz się odbędzie. Czekamy już na tę rundę długo, także tych kilka dni nie ma już większego znaczenia.

Trenowaliście ostatnio na naturalnych murawach. Czy kilka treningów wystarczyło, aby przestawić się na ten typ nawierzchni?

- Wydaje mi się, że tak. Myślę, że to jest kwestia dwóch - trzech treningów. Wszystko i tak zweryfikuje boisko. Widzew też trenował na sztucznym boisku i też nie miał możliwości przyzwyczaić się do naturalnej trawy. Przywilejów przez boisko bym się nie dopatrywał, bo dla obu drużyn będzie takie samo.

Rozumiem, że z Łodzi absolutnie chcecie wrócić z punktami?

- Na pewno, na pewno. Nie dopuszczam możliwości, aby było inaczej.

Po meczu z Zagłębiem Sosnowiec (2:0)

Trzy punkty w dwóch pierwszych meczach. Tak wyobrażaliście sobie początek rundy?

- Powiem szczerze, że nie kalkulowaliśmy, ile punktów mamy zdobyć, a ile nie. Punkty chcemy zdobywać przed każdym meczem. Wiosną zdobyliśmy ich trzy, teraz jedziemy po kolejne trzy i chcemy mieć ich jak najwięcej. Wszelkie kalkulacje typu "ile mamy zdobyć" są zgubne.

Która formacja najbardziej zawiodła w meczu z Widzewem? Nie udawało się wam stworzyć praktycznie żadnej sytuacji.

- Nie można kogokolwiek obwiniać. Wydaje mi się, że wszyscy, jako całość, zagraliśmy poniżej oczekiwań. Razem wygrywamy, razem przegrywamy. W każdej formacji były braki - to nie było to, co sobie zakładaliśmy przed meczem. Skończyło się tak, a nie inaczej.

''W środę z Widzewem cały zespół zagrał poniżej oczekiwań i ja również nie mogę być zadowolony ze swojej postawy.''
Krzysztof Rusinek

Zaskoczyła was gra łodzian?

- Na pewno Widzew, grając u siebie, podszedł do meczu bardzo skoncentrowany. Wiadomo - grał u siebie, przed liczną publicznością. My straciliśmy szybko dwie bramki po prostych błędach. Cieżko było się po nich podnieść, a Widzew jest na tyle znakomitą drużyną, że znakomicie to wykorzystał, strzelając nam trzecią i czwartą bramkę. Nie wiem, może zabrakło nam ambicji, tak jak to było w meczu z Sosnowcem.

Skąd wynikają różnice, że u siebie możecie wygrać z każdym, a na wyjeździe rzadko zdobywacie punkty?

- Ciężko mi powiedzieć. Na pewno atutem jest własne boisko i własna publiczność. Z drugiej strony kibice na wyjazdy również jeżdżą - w Łodzi było ich przecież dużo. Chcieliśmy zagrać też dla nich, bo jadą tyle kilometrów, a my niestety przegraliśmy 0:4. Dlatego w meczu z Sosnowcem tym bardziej chcieliśmy dla nich zagrać i myślę, że nam się udało. Atut własnego boiska naprawdę dużo zmienia. Do każdego meczu podchodzimy maksymalnie skoncentrowani, chcemy zdobywać trzy punkty i nie kalkulujemy, że w danym meczu wystarczy jeden. Cieżko mi powiedzieć, dlaczego tak wyszło w Łodzi.

Jak ocenisz swoją formę w pierwszych spotkaniach? Grałeś na różnych pozycjach. Lepiej grało ci się w sobotę czy w środę w Łodzi?

- To były całkiem dwa różne mecze. Tak jak już mówiłem - w środę z Widzewem cały zespół zagrał poniżej oczekiwań i ja również nie mogę być zadowolony ze swojej postawy. Jeżeli chodzi o mecz sobotni, to uważam, że zagraliśmy dobrze, ale ja nie mogę być zadowolony z siebie. Powiem szczerze, że stać mnie na więcej niż pokazałem w sobotę. Cały zespół zostawił na boisku dużo zdrowia, aczkolwiek tak jak mówię - stać mnie na więcej niż to, co pokazałem w sobotę.

Nie boisz się utraty miejsca w składzie? Niedługo wracają Biskup i Cetnarowicz.

- Nie myślę o tym, co będzie za kilka tygodni. Staram się na każdym treningu przekonać trenera, że to właśnie mi się należy miejsce w składzie. Pozostaje mi dalej walczyć o to miejsce na treningach, bo tam trener dokonuje selekcji. Wiadomo - będzie grał lepszy.

Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
kontakt | 0.034