lechia.gda.pl

Tygodnik lechia.gda.pl nr 55 (18/2006)
2 maja 2006


LISTONOSZ LECHIA.GDA.PL

W obronie Korynta

"Czy komuś zależy na tym, by przedstawić Romana Korynta w niekorzystnym świetle?" - pyta czytelnik. "Mój felieton wynikał z autentycznej troski o wizerunek najbardziej utytułowanego zawodnika naszego klubu" - odpowiada Marcin Gałek.

REDAKCJA LECHIA.GDA.PL
adres: http://lechia.gda.pl/artykul/11408/
kontakt: lechia@lechia.gda.pl

Odważny chłopak

TYGODNIK 16/2006: Ubolewam nad losem kolegów

Odważny chłopak.
Ale mam spore wątpliwości, czy jest cierpliwy, czy wytrzyma, gdy coś pójdzie nie tak, jak sobie wymarzył.
Dla mnie szkoła była najważniejsza i może dlatego doszedłem tylko - albo aż - do czwartej ligi.
materac

Gratuluję Uszalowi ogromnego postępu

TYGODNIK 16/2006: Ubolewam nad losem kolegów

Grałem z Uszalem w Lechii od 1999 roku. Kiedy odchodził do Cracovii miałem co do tego mieszane myśli. Dziwiłem się, że inne "gwiazdy" naszego zespołu nie dostały takiej szansy. Stawiałem, że Łukasz poradzi sobie w juniorach, ale potem czeka go w Cracovii IV liga lub jakieś wypożyczenia do II ligi.
Po przeczytaniu tego artykułu i po obserwacjach meczów pierwszoligowej Cracovii gratuluję Uszalowi tak ogromnego postępu! Myślę, że doszedł do sukcesu solidną pracą.
Zgadzam się z wypowiedzią Łukasza, że trzeba postawić na piłkę lub na szkołę - nie da się tego pogodzić w wieku juniora! Jeszcze raz gratuluję!
adin018

Ja się wcale nie chwalę

TYGODNIK 17/2006: Krzyżacy wrócili

Z uwagą czytam wasze komentarze i chciałbym stwierdzić, że jako trener juniorów Pomezanii nie chwalę się, a jedynie stwierdzam fakty. Zawsze okazywałem szacunek dla piłkarzy Lechii i bardzo cieszyłem się ze zdobycia przez nich Mistrzostwa Polski. Teraz natomiast chcemy w sportowej rywalizacji wygrać te rozgrywki, bo przez 8 lat wspólnej pracy dążyliśmy do najwyższych celów.
Pozdrawiam wszystkich lechistów.
Trener

Od autora: Panie Henryku, a czemu się nie pochwalić, jeżeli jest czym? Pomezania ma czym i tabela ligi juniorów starszych jest tego najlepszym potwierdzeniem. Tyle że Lechia nie składa broni i byłoby mimo wszystko sporą niespodzianką, gdyby nie zdołała zatriumfować w rozgrywkach. Choć znacznie ważniejsze wydaje się - i powinien być to niezależny od końcowego wyniku cel nadrzędny - żeby nazwiska aktualnych juniorów starszych z Gdańska i Malborka za pięć lat nie były kibicom zupełnie obce. (mj)

Pomyje zostały wylane

TYGODNIK 28/2005: Dr Jekyll, Mr Hyde

Co o tym sądzę? Tendencyjne, niekonsekwentne wypociny. Komuś zależy na tym, by przedstawić Romana Korynta w niekorzystnym świetle? Stare i głupie metody praktykowane dzisiaj? Wstyd.

Już sam tytuł jest nie na miejscu. Mogę przypuszczać, że są to "płody" bardzo młodego człowieka, któremu się wydaje, że wszystko wie i na wszystkim się zna. Niekonsekwencja "wypowiedzi" jest aż nadto widoczna i można domniemywać, że całość była w pewnym sensie sterowana i pisana pod publiczkę.

Czy rybka połknęła haczyk? Nieważne. Pomyje zostały wylane, a autor mówiący "głosem spikera" jest usatysfakcjonowany, bo poczuł się twórcą mądrego artykułu. Porwał się na 76-letniego "lidera", którego pochwalił i zaraz któremu "dowalił". Z jednej strony wypisuje wielkie zasługi twierdząc, że ciężko mu dorównać, z drugiej zaś autor staje się "babą z magla", powtarzającą ploty, które zawsze mają swoje "odpowiednie podłoże". Jednym słowem miesza palcem w fekaliach tylko po to, by się rozchodził smród.

Gdzieś się Pan uczył pisania? A nie przyszlo Panu do glowy, że Pan Korynt miał prawo zachować się tak, jak się zachował? W tym wieku nie ma potrzeby machać szaliczkiem wśród albo w stronę kibiców. Pan Korynt doznał zbyt wielu krzywd od "byłego systemu". O tym Pan nie wie. Mógł poczuć się źle, a nawet miał prawo być zaskoczonym, bo był (jak Pan powiedział) piłkarzem fenomenalnym (w innych, znacznie gorszych warunkach). Jego zachowanie i odczucia są sprawą prywatną.

Pańska opinia niewiele "nabruździ", bo i tak Pan Roman pozostanie legendą polskiego sportu. Proszę raczej zająć się poprawieniem "warsztatu", bo orłem w pisaniu pan nie jest. To, że się chce pisać "wielkie artykuły", nie upoważnia nikogo do "włażenia z brudnymi buciorami" w taki sposób, jak Pan to zrobił. Można się dziwić Redakcji, że coś takiego toleruje.
mariaK

Od autora: Dziękuję za wyrażenie opinii i pragnę wyjaśnić, iż poziom mojego wykształcenia, a tym samym "warsztat literacki", jest pochodną czterostopniowego systemu edukacji naszego kraju. Nigdy nie śmiałbym publikowanych w Tygodniku felietonów, nazywać mianem "wielkich artykułów". Również zdaję sobie sprawę z niedoskonałości mojego stylu literackiego. Systematycznie jednak dążę do samodoskonalenia, nie tylko zresztą w tym elemencie. Dlatego też, trzymając się zasady "trening czyni mistrza", piszę kolejne teksty, które dzięki życzliwości i gościnności Redakcji zamieszczane są na łamach Tygodnika. Zagadnienia w nich poruszane dotyczą wyłącznie mojego ulubionego klubu, jakim jest Lechia Gdańsk.

Sukcesy i zasługi Pana Romana Korynta są niezaprzeczalnym faktem. Ich przypomnienie miało na celu uświadomienie wielu kibicom, szczególnie młodego pokolenia, jakiej Klasy piłkarzem był najbardziej utytułowany w historii zawodnik naszego klubu. Natomiast dalsza część tekstu, zwana w Pana (-i) liście "dowaleniem", nie wynikała wcale z chęci obrażenia bohatera felietonu, lecz z autentycznej troski o jego wizerunek. Nadal pozostaję przy zdaniu, iż pewne zachowania nie przystoją. Nawet jeśli usprawiedliwieniem tego miałyby być krzywdy doznane "od byłego systemu". Zresztą nadal darzę Pana Romana Korynta olbrzymim szacunkiem i niezmiernie cieszy mnie jego obecność na meczach Lechii. Tu chciałbym podkreślić, że na tych meczach bywał nawet, gdy Lechia grała w A-klasie, co świadczy o jego przywiązaniu do biało-zielonych barw. (mg)




Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
POWRÓT