W sobotę Lechia efektownie wygrała ze Szczakowianką 3:0, wywołując żałobę w szeregach gości, którym trudno będzie uniknąć degradacji. Szkoleniowiec z Jaworzna, Robert Moskal, kilka minut po meczu oznajmił: - Jeśli chodzi o mój zespół, to muszę powiedzieć, że użyłem już chyba wszystkich metod i możliwości. Zespołowi potrzebny jest wstrząs, dlatego w poniedziałek złożę rezygnację na ręce pana prezesa.
Dymisja Moskala została przyjęta. To nie pierwszy przypadek, kiedy po meczu z gdańszczanami następuje zmiana trenera u pokonanego rywala. Jeszcze kilka tygodni temu Marcin Kaczmarek sam był bliski utraty posady szkoleniowca Lechii. Jednak ultimatum postawione przez zarząd zostało przez niego wykonane i raczej pozostanie szkoleniowcem pierwszej drużyny do końca rozgrywek.
Pierwszym trenerem, który stracił posadę po porażce z Lechią, był Andrzej Wiśniewski. Obecny szkoleniowiec Polonii Warszawa przyjechał we wrześniu z na Traugutta z Drwęcą Nowe Miasto Lubawskie. Porażka 0:2 z biało-zielonymi zadecydowała, iż czara goryczy została przelana i w następnym dniu opiekun beniaminka pakować walizki, o których mówił już na pomeczowej konferencji. Dla Drwęcy porażka z Lechią była już szóstą w ośmiu kolejkach.
- Każdy, kto w tym zawodzie pracuje i ma taką serię, byłby nieodpowiedzialnym człowiekiem, gdyby powiedział: a ja to tam luz blues - tłumaczył Wiśniewski. - Jednak często rozmawiam z prezesem, który mówi: przecież to nie ty nie wcelowałeś z jednego metra do pustej bramki. I jeżeli prezes wytrwa w tym, na co nie będę miał wpływu i o co nie będę błagał, to będziemy konsekwentnie nad tym pracowali. Do tej pory takiej presji nie miałem, ale wcale się nie zdziwię. Już na poprzedni mecz przywiozłem sobie walizki, żeby w workach ciuchów nie wywozić, bo trochę tych ciuchów w Nowym Mieście Lubawskim mam.
1 kwietnia to prima aprilis. Ale tego dnia z rozbawieniem nie będzie kojarzył Krzysztof Tochel, szkoleniowiec Zagłebia Sosnowiec. Porażka z Lechią 0:2 sprawiła, że cel, jaki postawił mu włoski prezes - walka o ekstraklasę - dość mocno się oddalił. I nie było ważne, że szkoleniowiec z Sosnowca prowadził drużynę prawie cztery lata. Sam Tochel z pewnościa musiał być zaskoczony odsunięciem od zespołu. Po meczu na gorąco mówił: - Na pewno za ten bałagan na boisku w jakiś sposób odpowiadam, ale nie tylko ja. Zawsze jest tak, że jeśli w zespole nie dzieje się dobrze, to winny jest trener, a jeśli jest dobrze - to kto inny. Razem z drużyną odpowiadamy za ten stan. Muszę w jakiś sposób to przejść, aby było lepiej.
Nie zdążył, ale zmiana szkoleniowca dała efekt. Dziś Zagłębie ma tyle samo punktów, co zajmujący drugie miejsce ŁKS.
Kariera piłkarska i trenerska Adama Nawałki wielokrotnie przebija dokonania Marcina Kaczmarka. Jednak to szkoleniowiec rodem z Krakowa musiał pożegnac się z posadą, gdy jego Jagiellonia przegrała z Lechią. Ten mecz miał się okazać ostatnim dla któregoś szkoleniowca. Obaj mieli przysłowiowy nóż na gardle. Jagiellonii oddalał się postawiony cel, jakim był awans do elity polskiego piłkarstwa, a Lechia musiała wyjść z twarzą po klęskach, jakich doznała w Łodzi i Chorzowie.
Nieoczekiwana wygrana biało-zielonych w Białymstoku sprawiła, iż posadę stracił Adam Nawałka, który zaraz po meczu oddał się do dyspozycji zarządu. Przyznać trzeba, że rozstanie ze szkoleniowcem było kulturalne, a działacze w podziękowaniu za pracę uhoronowali Nawałkę pucharem. - Wspólnie z zarządem doszliśmy do wniosku, że właśnie taki wstrząs powinien pozytywnie wpłynąć na zawodników. Przekładając to na język piłkarski, zawodnicy powinni się obudzić z letargu i w końcu zacząć "zdzierać tyłki", bo wszystko jest jeszcze przed Jagiellonią - poinformował ustępujący trener na łamach jagiellonia.pl.
To trenerzy, którzy stracili pracę po porażkach z Lechią w II lidze. Takie przypadki zanotowaliśmy już jednak w poprzednim sezonie, w rozgrywkach trzecioligowych.
Lech Kulwicki podjął się trudnego zadania w Unii Tczew. Objął w beznadziejnej sytuacji tczewski klub i podczas przerwy zimowej przebudował cały zespół. Na nic się to zdało, gdyż drużyna i tak zaznała goryczy spadku, a sam trener nie doczekał końca rozgrywek. Pracę utracił po porażce z Lechią. Przegrana 0:5 nie była jedynym powodem rozstania z popularnym "Jadzią". Zarządowi Unii nie spodobały się także słowa Kulwickiego po meczu z Lechią, które wg działaczy z Tczewa szkalowały mocno klub i zawodników Unii.
- Dzisiaj tak się złożyło, że mieliśmy dziesięciu piłkarzy plus cztery zmiany i ręcznik w bramce - żalił się bowiem Kulwicki po meczu z Lechią. - Sytuacja jest taka, że posiadam jednego pełnowartościowego bramkarza, ale Osiniak doznał ciężkiej kontuzji, ma złamaną żuchwę i sześć tygodni pauzy. Drugiego niestety nie mamy. Z Wartą Poznań bronił Bzowski, który miał udział przy paru bramkach. Dzisiaj postawiłem na Borsukowicza, ale on od czterech miesięcy nic nie robił i to było widać na boisku.
Do dymisji po porażce z Lechią podał się także Jacek Limanówka. 3 maja 2005 r. biało-zieloni odnieśli wyjazdowe zwycięstwo 4:0 nad Odrą Chojna i po tym spotkaniu ówczesny szkoleniowiec zrezygnował z prowadzenia wielkopolskiej drużyny, choć jako powód swej dymisji podał obraźliwe komentarze na internetowej stronie Odry. Ciekawe, co na to Marcin Kaczmarek?
Los trenera jest często uzależniony od ambicji działaczy, a także presji kibiców. Pomimo zawartych kontraktów nikt nie zna tak naprawdę daty, kiedy będzie musiał udać się na dłuższy wypoczynek. Czasami więc, aby zachowac swe stanowisko, trzeba wysłać na zieloną trawkę kolegę po fachu z przeciwnej drużyny.
Trenerzy, którzy utracili pracę po porażkach z Lechią za kadencji Marcina Kaczmarka:
Robert Moskal, Lechia - Szczakowianka 3:0 (20.05.2006)
Adam Nawałka, Jagiellonia - Lechia 1:2 (19.04.2006)
Krzysztof Tochel, Lechia - Zagłebie Sosnowiec 2:0 (01.04.2006)
Andrzej WIśniewski, Lechia - Drwęca N.M.L. 2:0 (17.09.2005)
Lech Kulwicki, Lechia - Unia Tczew 5:0 (13.04.2005)
Jacek Limanówka, Odra Chojna - Lechia 0:4 (03.05.2005)