- Zostaliśmy obudzeni o 4.30 rano i podsunięto nam umowy do podpisania. Było to w chwili, kiedy wchodziły nowe przepisy, mówiące o tym, że zawodnik, któremu kończy się kontrakt, jest zawodnikiem wolnym. Dla mnie to było zbawienie. Nie pozwoliłem sobie na takie zagrania działaczy - mówi Marcin Janus, obrońca Lechii.
lechia.gda.pl czeka na Wasze listy. Wszelkie wysłane tą drogą komentarze, opinie czy sprostowania zostaną przekazane autorom artykułu. Będą także wzięte pod uwagę jako materiał do publikacji, podlegający korektom językowym i skrótom.
Adres e-mail, numer telefonu i numer Gadu-Gadu pozostaną do wyłącznej wiadomości redakcji.
W wielu przypadkach brak tych informacji i niemożność zweryfikowania tożsamości autora listu może być jednak powodem do uznania jego wiarygodności za niewystarczającą.