Tylko trzy kolejki spotkań drugiej ligi dzielą nas od zakończenia rozgrywek. Rozpoczyna się walka o wszystko, w przypadku Lechii o uniknięcie baraży. Dwa z trzech decydujących meczów rozegrane zostaną w tym tygodniu. W środę lechiści podejmą Górnika Polkowice, zaś w sobotę zagrają w Ostrowcu Świętokrzyskim.
Górnik Polkowice jest rywalem gdańszczan w rywalizacji o bezpośrednie utrzymanie na zapleczu ekstraklasy. Do tej pory uzbierał 42 punkty, czyli o 2 więcej niż Lechia. Dzięki temu zespół z województwa dolnośląskiego zajmuje obecnie pozycję dziesiątą - ostatnią pozwalającą uniknąć baraży. Sporą niespodzianką tej rundy jest bardzo dobra forma piłkarzy Górnika na wyjazdach. W tym roku nie znalazł się jeszcze teren, z którego polkowiczanie wracaliby bez punktów. Wygrali 4 spotkania, a 2 zremisowali. Co więcej, nie stracili nawet bramki! Szczególne uznanie budzi jednobramkowe zwycięstwo w Białymstoku oraz remis na stadionie Widzewa.
Świadomość potencjału swojej kadry ma także trener Mirosław Dragan. - W kadrze mamy 14 zawodników, z czego 4 kulawych i to nie ze względu na kontuzje, ale na umiejętności - mówił po ostatnim remisie 1:1 z Zagłębiem Sosnowiec. - Naszym mankamentem jest gra ofensywna, strzelamy zbyt mało bramek, szczególnie u siebie, czego już nie doświadczymy, bo nie gramy w Polkowicach. Jednak naszym ogromnym plusem jest fakt, że równie mało ich tracimy - naszym atutem jest dobra gra na wyjazdach - ocenił szkoleniowiec na łamach serwisu sportowefakty.pl
Mirosław Dragan w poprzednim sezonie prowadził gdyńską Arkę, z którą udało mu się awansować do ekstraklasy. Wcześniej to samo uczynił właśnie z Górnikiem Polkowice. W październiku 2005 wobec słabych wyników żółto-niebieskich, został zwolniony z posady pierwszego szkoleniowca. Wrócił na południe Polski i od grudnia ponownie zasiada na ławce Górnika, z niezłym skutkiem.
- Tylko zwycięstwo z Górnikiem Polkowice może dać nam nadzieje na utrzymanie się bez konieczności gry w barażach - tak wypowiadał się trener Kaczmarek po meczu w Nowym Dworze Mazowieckim. Trudno mu nie przyznać racji. Wygrana w środowym meczu pozwoliłaby biało-zielonym przeskoczyć polkowiczan i zająć bezpieczne dziesiąte miejsce. Inne rozstrzygnięcie postawiłoby lechistów w bardzo trudnej sytuacji. Z pewnością gdańszczanom przyda się wiedza Jacka Manuszewskiego i Dominika Sobańskiego, którzy wcześniej bronili barw Górnika.
Podobnie jak polkowiczanie nie przegrywają w tej rundzie na wyjazdach, tak Lechia nie doznaje porażek na stadionie przy ulicy Traugutta. Mimo, że obydwie drużyny słyną z solidnej defensywy i nieskutecznych napastników, w środę zapowiada się bardzo ciekawy mecz o dużą stawkę. Nie powinno zabraknąć emocji i sporej ilości sytuacji podbramkowych, ponieważ remis może być zgubnym wynikiem nie tylko dla biało-zielonych.
W sobotę Lechia uda się do Ostrowca Świętokrzyskiego, gdzie będzie goszczona przez KSZO. Zespół ten był rewelacją jesieni. Podczas przerwy zimowej mówiono nawet o awansie. Poczyniono skromne wzmocnienia i wydawało się, że drużyna będzie groźna dla każdego. Kibice i działacze zostali jednak szybko sprowadzeni na ziemię. Wiosną KSZO prezentuje się dużo słabiej niż w pierwszej części sezonu. Obecnie bardziej spogląda w dół tabeli niż na jej szczyt. Zaskakująca jest postawa piłkarzy w potyczkach na własnym boisku. Na siedem meczów aż cztery zakończyły się przegraną gospodarzy. W tej rundzie jedynymi zespołami, które udało się ograć zawodnikom z Ostrowca byli ligowi słabeusze tacy jak: Drwęca, Radomiak, czy Polonia Bytom.
Liderem klubu z województwa świętokrzyskiego jest - jeden z najlepszych rozgrywających w lidze - Jacek Berensztajn. Najczęściej do bramki rywala trafia Maciej Rogalski. W tym sezonie strzelił siedem bramek w tym dwie podczas jesiennej potyczki na Traugutta, kiedy to Lechia przegrała 1:3. Do bardziej doświadczonych graczy należy Grzegorz Skwara, który 135 razy pojawiał się na boiskach pierwszoligowych. Warto również wspomnieć o Pawle Kapsie. Bramkarz ten w 2001 roku wraz z Karolem Piątkiem zdobył złoty medal Mistrzostw Europy U-18.
Największym boiskowym doświadczeniem może pochwalić się nowy stary trener KSZO - Janusz Jojko. Zapisał on na swoim koncie 417 rozegranych spotkań w ekstraklasie! Starsi kibice Lechii z pewnością pamiętają jego niecodzienną bramkę podczas pierwszego meczu barażowego z 1987 roku, kiedy to biało-zieloni walczyli z Ruchem Chorzów. Ostatnio po ponad półrocznej przerwie powrócił na stanowisko szkoleniowca drużyny z Ostrowca i ma za zadanie przywrócić swoim podopiecznym formę z jesieni.
Weekendowa potyczka w powszechnej opinii pozostaje nieco w cieniu wcześniejszego spotkania z Górnikiem Polkowice. Jednak KSZO ma tylko pięć punktów przewagi nad Lechią i kto wie czy w tym meczu nie będzie musiało uciekać przed barażami. Zdaje sobie z tego sprawę pomocnik Dariusz Preis. - Trzeba zdobyć jeszcze trzy punkty, powalczyć za tydzień w Sosnowcu, żeby już nie walczyć na noże z Lechią o bezpośrednie utrzymanie bez baraży - wypowiedział się były piłkarz Lechii/Polonii na łamach serwisu kszo.ostrowiec.pl. Preis nie jest jedynym piłkarzem z gdańską przeszłością. W kadrze KSZO znajduję się również Waldemar Stachowiak, wychowanek Lechii.
Kto wie czy sobotnie spotkanie nie będzie z cyklu tych za sześć punktów? Gdańszczanie nie stoją na straconej pozycji i z pewnością są w stanie zdobyć trzy punkty. Ostatnio zespół z Ostrowca Świętokrzyskiego gra nawet słabiej niż Lechia. Przeżywa wyraźny kryzys, o czym wspominają sami zawodnicy: - Jesteśmy w dużym dołku, zarówno psychicznym, jak i fizycznym, bo jak kibice mogą to ocenić, ruszamy się jak muchy w smole. Zespół z południa kraju został ograny nawet przez słabiutką Szczakowiankę Jaworzno i to na własnym terenie. Pytanie tylko, czy gdańszczanie zdołają się przełamać i zdołają wreszcie wygrać na wyjeździe.