Gdańsk: sobota, 20 kwietnia 2024

Tygodnik lechia.gda.pl nr 62 (25/2006)

20 czerwca 2006

Treść artykułu
 |   |   |   |   | 

TOMASZ BORKOWSKI NOWYM TRENEREM LECHII

Umarł król, niech żyje król

Bezkrólewie trwało 112 godzin. Tomasz Borkowski jest czwartym z kolei trenerem odradzającej się Lechii. Po Tadeuszu Małolepszym, Jerzym Jastrzębowski i Marcinie Kaczmarku. Tak jak poprzednicy popularny "Borek" wywodzi się ze struktur biało-zielonych. Każdy z powyższych ma na swym koncie awans do wyższej klasy. Jak będzie z Borkowskim? Przed nim duże wyzwanie.

MARIUSZ KORDEK

Nieoficjalnie oficjalna

Poniedziałek, 12.06.2006, godz. 18.00 - Zarząd Lechii podejmuje decyzję o dymisji Marcina Kaczmarka z funkcji pierwszego trenera.
Piątek, 16.06.2006, godz. 20.34 - Radio Gdańsk podaje nieoficjalną wiadomość, że pierwszym trenerem biało-zielonych zostaje Tomasz Borkowski, a jego asystentem Tomasz Kafarski.
Sobota, 17.06.2006, godz. 9.40 - do budynku Hotelu Szydłowski wchodzi Tomasz Kafarski wraz z małżonką.
Sobota, 17.06.2006, godz. 9.45 - pod hotel przyjeżdża Dariusz Gładyś.
Sobota, 17.06.2006, godz. 9.50 - do sali konferencyjnej Hotelu Szydłowski wchodzi Tomasz Borkowski.
Sobota, 17.06.2006, godz. 10.00 - Prezes Lechii Jarosław Czarniecki potwierdza już oficjalną wiadomość, jak będzie wyglądał sztab szkoleniowy gdańskiej Lechii.

Podana oficjalnie wiadomość nie sprawiła już niespodzianki, nie zaskoczyła, nie trzymała do końca w napięciu opinii publicznej. Wszystko za sprawą mediów, które postanowiły nieoficjalne wiadomości podać do wiadomości publicznej.

Casting

Powierzenie funkcji Tomaszowi Borkowskiemu jest decyzją, która niewątpliwie mogła zaskoczyć sympatyków Lechii. W kuluarach mówiono o tej kandydaturze, ale raczej w obliczu zdymisjonowania Marcina Kaczmarka w trakcie sezonu. W chwili obecnej liczono, że zarząd powierzy funkcję trenera komuś z bardziej znanym nazwiskiem, większym doświadczeniem. Takie przecież wypowiedzi padały z ust członków zarządu. Jednak kiedy przeanalizujemy poszczególne kandydatury, dojdziemy wówczas do wniosku, że były one mało realne.

Krzysztof Chrobak - w poprzednim sezonie trener Amiki, był kuszony przez nowego Lecha, aby poprowadził Akademię Piłkarską w Poznaniu, jednak ostatecznie wybrał Zagłębie Lubin. Waldemar Fornalik, który tak udanie prowadził Odrę Wodzisław, dalej ma ważny kontrakt ze śląskim klubem. Czesław Michniewicz od dawna miał w planach dalsze kształcenie, czyli wyjazd na staż do Tottenhamu Londyn. Dariusz Wójtowicz będzie pomagać do końca lipca Michałowi Globiszowi przy reprezentacji do lat 19, a ta z kolei będzie walczyć w Mistrzostwach Europy na terenie Wielkopolski. Bogusław Kaczmarek odpadł z wiadomych względów. Jan Żurek ostatnio nie miał najlepszej passy. Kluby, które trenował albo spadły (Polonia W.), albo walczyć musiały o utrzymanie (Podbeskidzie B-B). Jerzy Kruszczyński, była gwiazda Lechii, majaca obecnie słabe rozeznanie w polskiej piłce ligowej. Zatem, jak widać, pewne kandydatury z różnych względów z miejsca odpadały.

Oszczędność czasu i pieniędzy

Wybrano jednak wariant oszczędny. Oszczędny, jeśli chodzi o finanse i oszczędny, jeśli chodzi o czas i zaangażowanie w poszukiwanie kandydata. Finanse to na pewno pierwszy czynnik, który decydował o angażu trenera. Duet Borkowski-Kafarski z pewnością mniej kosztuje niż każdy z wymienionych trenerów z osobna. Mało tego, taki szkoleniowiec ściągnąłby do pomocy 1-2 trenerów, do tego dochodzą także koszty związane z mieszkaniami oraz inne czynniki adaptacyjne. Przy obecnym duecie ten czynnik odpada. Szkoleniowiec, nazwijmy go "z nazwiskiem", przychodząc do Lechii, miałby do wykonania jedno proste zadanie: awans do ekstraklasy! Aby temu sprostać, na pewno podałby listę graczy, których trzeba sprowadzić. To na pewno bardzo nadwyrężyłoby budżet klub, a i tak nie gwarantowałoby sukcesu. Tego się obawiano. Duet B-K zna realne możliwości finansowe Lechii, więc nie będą rzucać znanymi nazwiskami. Skupią się nad wyszukiwaniem talentów z regionu, promowaniem juniorów - wariancie zdecydowanie oszczędnym, ale być może bardziej skutecznym. Faktem jest, że muszą skompletować taki zespół, który będzie walczył o wyższe cele niż utrzymanie.

Czas również był istotny przy podejmowaniu decyzji o wyborze trenera. Tego czasu, jak twierdził prezes Czarniecki, było mało. Mimo, że o zmianie trenera mówiło się już od 3 miesięcy, a więc wystarczająco długo, aby porozumieć się z potencjalnym kandydatem. Może nie chciano psuć atmosfery w drużynie, bo na pewno taka informacja, że Lechia poszukuje trenera szybko, za sprawą mediów, przedostała by się do szatni. Duet B-K był na miejscu, nie trzeba było zbyt długo czekać na ich przyjazd na Traugutta. Na pewno w zamysłach zarządu mieli być alternatywą, gdyby rozmowy z innym kandydatami nie ułożyły się tak, jak powinny. A że czasu rzeczywiście było mało, nie czekano dłużej. I w ten sposób po 4 dniach wakatu, na fotelu I trenera zasiadł Tomek Borkowski.

Tomasz Borkowski

Na pewno należy do piłkarzy, którzy nad wyraz cenią sobie przywiązanie do barw klubowych. Podczas swojej kilkunastoletniej kariery piłkarskiej tylko 2 razy opuścił Traugutta. Za pierwszym razem gdy w Gdańsku była Lechia-Olimpia, na pół roku przeniósł się do Bałtyku Gdynia. A po upadku Lechii-Polonii w czasie rundy jesiennej pograł w Unii Tczew. Jako jeden z pierwszych doświadczonych zawodników powrócił do odradzającej się Lechii. Jako kapitan świętował awanse do IV i III ligi. Niejednokrotnie deklarował, że Lechia jest jego drugim domem, a w żyłach na pewno płynie biało-zielona krew. Jako piłkarz był wzorem do naśladowania. Sumienny, pracowity, do końca zaangażowany. Tak było m.in. kiedy pozostał do ostatnich dni Lechii-Polonii, której był zawodnikiem, a przez pewien czas także trenerem.

Dla Borkowskiego ostanie dni to na pewno przysłowiowe "5 minut" w jego pracy trenerskiej. Z budowaną od lat drużyną juniorów ma szansę na dobry wyniki w Mistrzostwach Polski. A objęcie funkcji trenera seniorów, to być może szansa na wyrobienie sobie nazwiska w środowisku trenerów. Chociaż, widząc jego przywiązanie do Lechii, trudno powiedzieć czy w przyszłości będzie chciał opuścić rodzime strony.

Czego możemy się spodziewać po trenerze Borkowskim?

Na pewno lojalności wobec zarządu. Dobrych stosunków z zawodnikami. Wzorowych kontaktów z kibicami, a także dobrych relacji z mediami. Możemy być także pewni, że juniorzy dostaną więcej szans na grę oraz, że utalentowani gracze z regionu w pierwszej kolejności trafią i będą rozwijać się przy Traugutta. W tym ma pomóc Tomasz Kafarski, który w ostatnich latach miał dobrą rękę do młodych piłkarzy, na czym przecież korzysta również Lechia. Borkowski będzie poza wszelkim układem, grać będą tylko i wyłącznie najlepsi, mogący coś wnieść do drużyny, a ponadto na pewno każdy dostanie swoją szansę.

Wielu kibiców ma z pewnością obawy czy powierzenie po raz kolejny funkcji szkoleniowca drużyny trenerowi bez większego doświadczania nie będzie oznaczać kolejnej walki o utrzymanie. Tej tezie można szybko zaprzeczyć. W odróżnieniu od Marcina Kaczmarka Tomasz Borkowski legitymuje się bogatszym stażem jako trener. W sezonie 2001/2002 prowadził wiosną III-ligową Lechię-Polonię. Od 8 lat z powodzeniem szkoli młodzież rocznika 1989, z którym niejednokrotnie wygrywał rozgrywki ligowe. Potrafił ściągnąć do zespołu kilku utalentowanych zawodników spoza Gdańska. Jego kilku podopiecznych ma za sobą grę w reprezentacji Polski. Od marca 2005 roku był drugim trenerem biało-zielonych. To on stał za sprowadzeniem Jacka Manuszewskiego do Lechii, który okazał się najlepszym piłkarzem minionej wiosny. Mocno polecał także Karola Piątka, z którym razem grał w Lechii-Polonii. To Borkowski jako pierwszy wyraził swe publiczne oburzenie na Siklicia, kiedy ten deklarował, że nad morze przyjechał na wczasy. Dobra atmosfera w drużynie to także jego zasługa, a urozmaicone treningi prowadzone przez niego chwalił niejeden piłkarz.

Dajmy Tomkowi czas i spokój na zbudowanie drużyny, która spełni nasze marzenia i oczekiwania. Dla niego, jako prawdziwego lechisty, dobro Lechii było, jest i będzie zawsze na pierwszym miejscu. Pamiętajmy o tym. Tomku! Powodzenia!

Znaczenie imienia Tomasz
Imię to pochodzi z języka aramejskiego od słowa toma - bliźniak (gr. dídymos)...

Lechia będzie miała w sztabie szkoleniowym dwóch Tomaszów, a więc jakby nie patrzeć para bliźniacza.

W przeciwieństwie do biblijnego Niewiernego Tomasza, nasi trenerzy są wierni i przywiązani do swoich klubów. Borkowski do Lechii, a Kafarski do Kaszubii.

W malarstwie Tomasz Apostoł był przedstawiany jako budowniczy, co może oznaczać w przypadku Lechii budową solidnego zespołu.
Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
kontakt | 0.017