Gdańsk: sobota, 20 kwietnia 2024

Tygodnik lechia.gda.pl nr 63 (26/2006)

27 czerwca 2006

Treść artykułu
 |   |   |   |   | 

PODSUMOWANIE WIOSNY 2006: POMOCNICY

Niepomocni

W pomocy biało-zielonych przez cały drugoligowy sezon pokładano największe nadzieje. Sama formacja wydawała się być najmocniejszą stroną Lechii. W praktyce okazało się trochę inaczej, ponieważ przez całą rundę rewanżową pomocnicy strzelili tylko dwie bramki, a zrobił to właściwie jeden pomocnik - Karol Piątek.

OSKAR STANISZEWSKI + REDAKCJA

Runda wiosenna w wykonaniu lechistów miała być lepsza od jesiennej i faktycznie była, ale nie do końca dzięki zawodnikom grającym w drugiej linii... Pomimo, że szeregi pomocników opuścił najlepszy piłkarz rundy jesiennej - Sławomir Wojciechowski, do składu przyszli - tylko w założeniach - nowi, utalentowani piłkarze, którzy mieli pomóc w walce o utrzymanie.

Wielkim niewypałem okazało się sprowadzenie z Białegostoku do Gdańska Łukasza Kubika, który miał zastąpić popularnego "Wojciecha". Podczas okresu przygotowawczego wydawać się mogło, że działaczom Lechii udał się wyśmienity transfer, jednak jak okazało się później zawodnik spędził rundę głównie w szóstoligowych rezerwach, gdzie zresztą również nie zachwycał. Stąd miano Rozczarowania Rundy.

Minioną rundę do nieudanych zaliczyć też może były już zawodnik Lechii Jakub Biskup, który kilka dni temu postanowił szukać innego pracodawcy. Jednak nie wszyscy byli słabi... Sprowadzony z Cracovii Karol Piątek oraz powracający do formy w kilku ostatnich meczach Marcin Szulik wzmocnili szeregi pomocników i dają spore nadzieje, że w najbliższym sezonie Lechia będzie mogła powalczyć o coś więcej, niż tylko utrzymanie w lidze.

Pomocnicy wiosny 2005/06:

Jakub BISKUP (23 lata, 1-10: 6,0)
Cały okres przygotowawczy do rundy wiosennej stracił przez kontuzje, co odbiło się na jego dyspozycji ligowej - grał mniej i dużo gorzej niż jesienią. Jego umiejętności oraz skuteczność, o której lepiej nie wpominać, stanęły w miejscu. Nie zdobył żadnej bramki, choć okazji miał niemało. Zapowiadał, że będzie strzelał z dystansu, a w rzeczywistości nawet nie próbował. Miewał lepsze dni, ale faktycznie były to tylko nieliczne przebłyski, jak w Nowym Mieście Lubawskim, gdzie w końcówce ciągnął do przodu swoich kolegów. Nie najlepsza forma oraz rozbieżności finansowe pomiędzy zawodnikiem a klubem spowodowały, że jego dwuletnia przygoda z Lechią zapewne dobiegnie końca.

Mariusz DZIENIS (26 lat, 1-10: 5,0)
Piłkarz, który okazał się kolejnym niewypałem transferowym trenera Marcina Kaczmarka. Był zwyczajnie słaby, żeby nie powiedzieć: bardzo słaby - i to pod każdym względem piłkarskim. Patrząc na bilans spędzonych przez niego minut na boisku oraz przydatność nasuwa się pytanie, czemu nie mógł w zamian niego grać jakiś młody wychowanek Lechii? W żadnym z dziewięciu spotkań, w których został wprowadzony, nie wniósł niczego do gry zespołu. Przygoda wypożyczonego z Jagiellonii piłkarza zakończy się w najbliższych dniach, ponieważ klub uznał go za nieprzydatnego jeszcze przed zakończeniem sezonu.

Maciej KALKOWSKI (31 lat, 1-10: 7,0)
Gdyby nie brak strzelonej bramki, wiosnę minionego sezonu mógłby zaliczyć do jednych z lepszych okresów w swojej karierze. Jest kapitanem zespołu i jego dobrym duchem, który dawał siłę drużynie. Pomimo, że słynie z rajdów bokiem boiska, okazało się, że może zagrać także w środku pola. Po 31-latku widać, że wiek daje już po sobie znać, ponieważ sławny "Kalka" nie zawsze był w stanie rozegrać pełne 90 minut, ale nie można powiedzieć, że brakowało mu ambicji lub woli walki. Był jednym z piłkarzy, dzięki którym tak naprawdę w Lechii były rozgrywane jakiekolwiek akcje. Nie zawsze grał roztropnie, często udanie odbierał piłkę, żeby za moment oddać ją przeciwnikowi. W okresie przygotowawczym wydawało się, że może mieć problemy z miejscem w składzie, tymczasem był praktycznie niezastąpiony.

Łukasz KUBIK (28 lata, 1-10: 4,5)
ROZCZAROWANIE WIOSNY 2006
Piłkarz, który w założeniach wraz ze Sławomirem Wojciechowskim miał tworzyć świetną parę rozgrywających, w rzeczywistości okazał się słaby - i to przede wszystkim psychicznie. W rozgrywanych w okresie przygotowawczym sparingach błyszczał, sztrzelał wiele bramek i wydawało się, że Lechia ściągnęła do Gdańska skarb. W lidze czar prysł, po trzech pierwszych słabych meczach został przesunięty do zespołu rezerw. Decydowała o tym nie tylko słaba forma, ale pozaboiskowe słabości, które dawały o sobie znać także w poprzednich klubach. Jedyne, czego można mu pogratulować, to że zacisnął zęby i dograł do końca sezon w szóstej lidze, mimo że dla piłkarza z takim dorobkiem to wstyd. Wiązano z nim wielkie nadzieje, na początku wydawało się, że sprosta wymaganiom trenera, działaczy i kibiców, jednak nie dał rady. Półtoraroczna umowa została rozwiązana już po sześciu miesiącach.

Maciej MYSIAK (22 lata, 1-10: 6,0)
Zawodnik nie zagrał zimą w żadnym z meczów kontrolnych, jednak ku zdziwieniu wszystkich trener Kaczmarek wystawił go w pierwszym składzie na inauguracyjny mecz w Łodzi z Widzewem. Piłkarz, który nie zawsze radził sobie na boisku nawet z zadaniami defensywnymi, w ofensywie nie istniał prawie w ogóle. Aby wskoczyć do pierwszego składu, wykorzystał brak Marcina Szulika i Sławomira Wojciechowskiego, niedyspozycję Łukasza Kubika oraz wycofanie do obrony Jacka Manuszewskiego. Widać było, że stara się grać solidnie, wykorzystywać dobre warunki fizyczne, ale nie potwierdził swojej przydatności. Najprawdopodobniej zakończy współpracę z Lechią.

Karol PIĄTEK (23 lata, 1-10: 7,0)
Były zawodnik biało-zielonych okazał się bardzo solidnym wzmocnieniem drugiej linii zespołu. Grał ofensywnie, potrafił dograć napastnikom długą i dokładną piłkę. Jako jeden z nielicznych zawodników biało-zielonych próbował strzałów z dystansu, dzięki czemu szybko padła na przykład bramka w meczu z Górnikiem Polkowice. Wiosną zdobył dwa gole i jest jedynym pomocnikiem, który umiał trafić do siatki przeciwników w rundzie rewanżowej. Potrafił także wrócić do tyłu, gdzie był użyteczny w defensywie, w przeciwieństwie na przykład do Biskupa. Piątek nie jest widowiskowym zawodnikiem, jest mało widoczny, ale bardzo potrzebny i pracowity. Na minioną rundę okazał się dobry, w przyszłości jednak trenerzy jak i kibice będą oczekiwać więcej.

Marcin PIETROWSKI (18 lat, 1-10: --)
Przed rundą wiosenną mówiło się, że wraz z Hirszem jest najbliżej gry w II lidze, a tymczasem zrobił milowy krok... w tył. W juniorach grał bardzo słabo, zawiódł jako rozgrywający drużyny do lat 19. Marcin znalazł się na piłkarskim zakręcie - jest na najlepszej drodze, by stać się kolejnym zmarnowanym talentem. Trudno się nawet dziwić Kaczmarkowi, że ani razu nie wziął go choćby na ławkę.

Krzysztof RUSINEK (24 lata, 1-10: 6,0)
Wydawało się, że przesunięcie Rusinka na prawą pomoc będzie świetnym rozwiązaniem, a tymczasem zawodnik wykonał krok wstecz. Grał mniej niż w pierwszej rundzie, na boisku stał się prawie niewidoczny. Nie wychodziły mu dośrodkowania, rozgrywanie piłki, jak również próby bezpośredniego zagrażania bramce rywali. Jesienią strzelił przynajmniej dwie bramki, teraz żadnej. Wcześniej miał pewne miejsce w składzie, cieszył się dużym zaufaniem trenera Kaczmarka, a tymczasem im bliżej końca rundy, tym grał coraz mniej. Runda w jego wykonaniu była słaba, stawiająca jego karierę pod małym znakiem zapytania, ponieważ na dwóch głównych pozycjach - ataku i prawej pomocy - radził sobie kiepsko. Teraz musi udowodnić, że to jedynie przejściowy kryzys.

Michał SZCZEPIŃSKI (28 lat, 1-10: 6,0)
Solidny defensywny pomocnik, choć nie można określić go mianem "nie do przejścia". Notował sporo przechwytów, jednak zbyt często tracił piłkę. W grze ofensywnej wciąż jednak bardzo słaby, za mało kreatywny. Runda rewanżowa była chyba w jego wykonaniu nieco gorsza od jesiennej. Po jego faulu w meczu z Górnikiem podyktowany został rzut karny. Był ulubieńcem trenera Kaczmarka, a dostanie się do składu zawdzięcza - podobnie jak Mysiak - niedyspozycji kilku lepszych piłkarzy środka pola. Po powrocie do zdrowia Szulika i Wojciechowskiego oraz zmianie trenera może być w trudniejszym położeniu.

Marcin SZULIK (29 lat, 1-10: 6,5)
Po długiej kontuzji, które lubią go jak mało kogo, zaliczył obiecujący powrót do pierwszego składu. Okazał się pożyteczny, a kierowane do napastników prostopadłe piłki robiły sporo zamieszania w szeregach rywali. Na początku jednak grał średnio, nazbyt ostrożnie przez kontuzję, z problemami kondycyjnymi. Jednak z każdym kolejnym meczem rozkręcał się, a w meczu z Górnikiem Polkowice rozegrał najlepsze spotkanie na pozycji rozgrywającego. W ostatnim meczu zanotował kontrowersyjną czerwoną kartkę. Lechia w niego zainwestowała, on z kolei wiąże z Lechią przyszłość, więc na pewno będziemy oglądać go jesienią. Oby wreszcie zdrowego i w coraz lepszej formie.

Piotr WILK (25 lat, 1-10: --)
Zapowiadał, że pokaże się z dobrej strony i odbuduje swoją dobrą formę. Jednak kontuzja, której nabawił się w przerwie zimowej, przekreśliła wszystkie plany. W pierwszym zespole nie miał okazji rozegrać nawet minuty. Nawet w szóstoligowych rezerwach grał niewiele. Już po jesieni szczęśliwie wybronił się przed pożegnaniem z Lechią, teraz podziękowano mu jeszcze przed ostatnim meczem sezonu. Szkoda jedynie, że nie miał okazji określić się na boisku, czy warto go zatrzymać.

Zastosowana skala ocen

Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
kontakt | 0.031