Gdańsk: piątek, 29 września 2023

Tygodnik lechia.gda.pl nr 63 (26/2006)

27 czerwca 2006

Treść artykułu
 |   |   |   |   | 

PODSUMOWANIE WIOSNY 2006: OBROŃCY

Jak na huśtawce

Jednoznaczna ocena występów gdańskiej defensywy minionej wiosny nie należy do zadań łatwych. Z jednej strony należy uwzględnić druzgocące porażki w Łodzi, Chorzowie i Gliwicach. Z drugiej zaś trzeba pamiętać, że defensorzy biało-zielonych zaliczyli aż 10 spotkań bez straty gola.

MATEUSZ JASZTAL + REDAKCJA

W pierwszej rundzie rozgrywek defensywa biało-zielonych zaprezentowała się dość przyzwoicie. Działacze uznali więc, że przed wiosną znaczące wzmocnienia są niepotrzebne. Zakupiono jedynie dwóch zawodników na lewą flankę, która była chyba najsłabszym punktem jesiennej Lechii. Jak się później okazało, takie podejście wyszło lechistom bokiem.

Zdecydowanie loty obniżył Marcin Janus, pomyłką okazało się ściągnięcie Ronalda Šiklića, kontuzje nie ominęły Pawłów, Żuka i Pęczaka, nadal zawodził Sebastian Fechner. To wszystko zmusiło trenera Kaczmarka do szukania nowych rozwiązań. Szkoda, że szkoleniowiec obudził się dopiero w trakcie rozgrywek, nie zaś podczas zimowych sparingów. Defensywa Lechii dojrzewała i tworzyła się w miarę upływu rundy wiosennej.

Należy przyznać, że trener gdańszczan w tej formacji większego manewru nie miał. Brak któregoś z podstawowych zawodników (Pęczak, Brede, Manuszewski, Kosznik oraz w końcówce sezonu Janus) zwykle kończył się tragicznie. Tak było w wyjazdowych potyczkach z Widzewem Łódź, Ruchem Chorzów i Piastem Gliwice. Jednak gdy wszyscy byli zdrowi, obrona biało-zielonych była dosłownie nie do sforsowania, nawet dla takich zespołów z czołówki jak Śląsk, KSZO czy Kujawiak/Zawisza.

Obrońcy wiosny 2005/06:

Krzysztof BREDE (25 lat, 1-10: 7.5)
Wiosną, podobnie jak jesienią, był pewniakiem w talii Marcina Kaczmarka. Z powodu kartki nie wystąpił jedynie w pierwszym meczu z Widzewem. Za okazane zaufanie odwdzięczył się trenerowi bardzo ważną bramką przeciwko Podbeskidziu, dzięki której "Mały Bobo" cieszył się po meczu bardziej niż po awansach i zachował posadę do końca sezonu. Niemal do perfekcji opanował sztukę strzelania karnych. W całym sezonie strzelił sześć bramek i został najskuteczniejszym zawodnikiem biało-zielonych. Wiosną grał dobrze, jednak nie wystrzegł się kilku pomyłek. Słabsze występy przytrafiły się mu w Gliwicach i Nowym Mieście Lubawskim. Wzór profesjonalizmu, na co uwagę zwracają nawet koledzy z drużyny. Jeden z nielicznych, który czyni stałe postępy. Potrafił przy tym znaleźć czas na akcje charytatywne i pracę z młodzieżą.

Sebastian FECHNER (22 lata, 1-10: 5.5)
Piłkarz niby uniwersalny, ale jak pokazała wiosna, nie tak do końca, bo poza prawą obroną radził sobie słabo. Pogodzony z rolą zmiennika Pęczaka. Grał tylko wtedy, kiedy kontuzje bądź kartki uniemożliwiały występ któremuś z podstawowych obrońców. Gdy już pojawiał się na boisku, nie prezentował się zbyt pewnie. Często przytrafiały mu się kiksy i straty. W ocenie jego występów sporo jest winy trenera, który wystawiał go na pozycji stopera, co kończyło się fatalnie - w Łodzi lechiści stracili cztery bramki, zaś w Gliwicach pięć. Z pewnością gry nie ułatwiała mu również kontuzja z jesieni, która ciągnęła się za nim do końca sezonu.

Marcin JANUS (33 lata, 1-10: 6.5)
Najbardziej doświadczony obrońca w składzie biało-zielonych zanotował spadek formy w stosunku do tego, co pokazywał jesienią. Zagrał w dwóch pierwszych meczach wyjazdowych gdańszczan, w których Lechia straciła siedem goli, potem na długo wypadł ze składu. Jak sam twierdził, początek wiosny w jego wykonaniu nie należał do udanych po części z powodów zdrowotnych. Końcówka była już zdecydowanie lepsza. W ostatnich trzech spotkaniach z Janusem w składzie lechiści nie stracili nawet gola. Mimo obaw, bardzo godnie zastąpił lidera Lechii, Jacka Manuszewskiego. Szkoda, że w meczu z Polkowicami nabawił się poważnej kontuzji zerwania więzadeł krzyżowych, przez którą będzie musiał pauzować co najmniej sześć miesięcy. To może oznaczać koniec kariery.

Rafał KOSZNIK (22 lata, 1-10: 6.5)
ODKRYCIE WIOSNY 2006
Młody piłkarz ściągnięty z Kaszubii Kościerzyna udowodnił, że warto stawiać na młodych zawodników z regionu, nawet jeśli nie mają odpowiedniego doświadczenia. Zastąpił w składzie Šiklića, który mógł się pochwalić grą w klubach ekstraklasy. W pierwszych występach Kosznika na szczeblu drugoligowym brakowało mu trochę pewności siebie, jednak z meczu na mecz grał coraz lepiej. Odkąd wskoczył do składu, Lechia zaczęła prezentować coraz korzystniej w obronie, a on sam był pewnym punktem defensywy. Od czasu do czasu starał się włączać do akcji ofensywnych, lecz ten element gry musi jeszcze poprawić. Zbyt rzadko obdarowywał napastników dobrymi dośrodkowaniami, ale z czasem zaczął udzielać się w roli egzekutora rzutów wolnych i rożnych.

Rafał LODA (18 lat, 1-10: --)
Młody wychowanek Lechii niemal całą rundę spędził na leczeniu kontuzji barku, której nabawił się w pierwszym wiosennym meczu juniorów. Nawet będąc zdrowy miałby jednak znikome szanse na grę w seniorach. W lidze juniorów zdołał zaprezentować się raptem kilkakrotnie, nie przekonując przy tym formą. Jest rozczarowany swoją sytuacją w Lechii, więc niewykluczone, że latem będzie chciał odejść.

Jacek MANUSZEWSKI (32 lata, 1-10: 7.5)
PIŁKARZ WIOSNY 2006
Zdecydowanie najlepszy piłkarz tej rundy. Przewidziany do gry na pozycji defensywnego pomocnika z konieczności został przesunięty do defensywy, gdzie według wielu opinii nie miał okazji zaprezentować pełni swoich możliwości. Mimo to grał bardzo dobrze, często wręcz po profesorsku. Swoim opanowaniem i doświadczeniem pierwszoligowym wprowadził do gry biało-zielonych wiele spokoju. Instruował młodszych kolegów i kierował grą całej obrony. Wiele razy dobrze asekurował i naprawiał błędy swoich boiskowych współpracowników. W 12 meczach, w których zagrał na środku obrony, Lechia straciła zaledwie trzy bramki - ten fakt przemawia sam za siebie. Lider, wręcz ojciec drużyny. Bardzo profesjonalny, ułożony, spokojny, zaangażowany, nie bez przyczyny darzony przez kolegów wielkim szacunkiem. Trochę niedoceniany na trybunach.

Paweł PĘCZAK (29 lat, 1-10: 7.0)
Jeden z pewniejszych punktów biało-zielonych. Imponuje walecznością i zawziętością, za co kibice go kochają. Widoczna jest poprawa w opanowywaniu nerwów w stosunku do jesieni. Wiosną, w co trudno uwierzyć, ujrzał tylko jedną żółtą kartkę. Tym razem nie przytrafił się mu taki incydent, jak w poprzedniej rundzie w meczu z Ruchem Chorzów. Zawodnik bardzo pracowity, biegający i walczący za pół drużyny. Ofensywnie mało przydatny, ale w spotkaniu z Polkowicami heroicznie przebił się przez dwóch obrońców i wyłożył piłkę Wiśniewskiemu. Braki w technice nadrabia charakterem i wolą walki. Imponował równą, wysoką formą niemal przez całą rundę. Próbowany przez Kaczmarka w pomocy, jednak lepiej prezentował się na boku defensywy. Działacze na razie nie pokazują, że bardzo zależy im na zatrzymaniu Pękiego.

Robert SIERPIŃSKI (30 lat, 1-10: --)
Spokój i cierpliwość godne największego podziwu. Nie poddawał się w walce o miejsce w składzie, ciężko pracując na treningach. Wytrwale czekał na swoją szansę, której ostatecznie nie otrzymał. Nie powiedział nawet jednego złego słowa na Kaczmarka, mimo że ten jawnie go dyskryminował. Szkoleniowiec chwytał się różnych sposobów, byle tylko nie wystawić Sierpińskiego. Grał zawodzący na pozycji stopera Fechner, występował nie będący w najwyższej dyspozycji Janus, ale dla "Sierpika", filaru defensywy w trzeciej lidze, miejsca już zabrakło. Być może jego cierpliwość wkrótce zostanie wynagrodzona, bo trener Borkowski zapowiada, że da Robertowi szansę w sparingach.

Ronald ŠIKLIĆ (26 lat, 1-10: 4.0)
Największy niewypał transferowy przy Traugutta ostatnich lat. Ściągnięty w ciemno na godziny przed zamknięciem okienka transferowego z rekomendacji Bogusława Kaczmarka. Już na samym początku nieprzychylnie nastawił do siebie kolegów, mówiąc że nie zamierza zostawać w Lechii dłużej niż przez trzy miesiące. Dysponował bardzo dobrym dośrodkowaniem i nieźle wykonywał stałe fragmenty. Popełnił jednak kilka fatalnych w skutkach kiksów, nie popisał się zwłaszcza w Chorzowie. W przerwie meczu z Podbeskidziem został zastąpiony Rafałem Kosznikiem i obrażony natychmiast pojechał do domu, za co pierwotnie miał wylecieć z klubu, ale ukarany został tylko odsunięciem do drużyny rezerw. Taka opcja nie za bardzo przypadła mu do gustu, więc szybko doprowadził do końca rozmowy o rozwiązaniu kontraktu.

Paweł ŻUK (21 lat, 1-10: --)
Wychowanek biało-zielonych nie zagrał w tej rundzie ani razu. Przeszkodziła mu poważna kontuzja z początku roku, której leczenie zajęło większą część wiosny. Być może, gdyby był zdrowy, powalczyłby z Kosznikiem o miejsce w pierwszym składzie. Jego kariera stanęła tymczasem pod znakiem zapytania. Musi odbudować się fizycznie i psychicznie po długim rozbracie z piłką, ale jego atutem są występy na deficytowej pozycji.

Zastosowana skala ocen

Copyrights lechia.gda.pl 2001-2023. Wszystkie prawa zastrzeżone.
kontakt | 0.031