Zakończony niedawno sezon drugoligowy liczył sobie 34 kolejki. W 33 spotkaniach podstawowym bramkarzem Lechii był Mateusz Bąk. Można więc zaryzykować twierdzenie, że to on zebrał najwięcej doświadczenia ze wszystkich lechistów. W ciągu tych kilkudziesięciu spotkań musiał odnaleźć się w wielu typowych bądź mniej typowych dla bramkarza sytuacjach. Musiał bronić rzuty karne (jeden udało się obronić w wyjazdowym meczu z ŁKS), jak również przedwcześnie opuścić boisko z powodu czerwonej kartki, a następnie pauzować przez jedno spotkanie. Zawodnik, który zaczynał w szóstoligowej Lechii, stawał teraz oko w oko z piłkarzami pokroju Bartłomieja Grzelaka (20 goli, król strzelców), Grażvydasa Mikulenasa (18 goli) czy Igora Sypniewskiego (12 goli). Nawiasem mówiąc wszyscy zdołali go pokonać.
Mimo wszystko golkiper Lechii był jednym z najsolidniejszych punktów gdańskiej defensywy zarówno jesienią, kiedy został wybrany przez nas Piłkarzem Rundy, jak i wiosną. "Bączek" prezentował dobrą, a momentami znakomitą grę na linii. Jego interwencje nie raz ratowały Lechię przed wydawałoby się pewną stratą bramki. Do pełni szczęścia brakuje jednak poprawy gry na przedpolu, bo Mateusz Bąk rzadko ryzykuje wyjście z bramki, ale jeśli już opuści linię bramkową, to często potęguje to zagrożenie utraty gola.
Przez cały sezon Mateusz Bąk był obdarzany przez trenera Marcina Kaczmarka największym zaufaniem wśród golkiperów Lechii. Podobno szkoleniowiec odetchnął z ulgą, kiedy Dominik Sobański zachował czyste konto, zastępując niepodważalnie najlepszego bramkarza biało-zielonych. Gdy Bąk odpauzował czerwoną kartkę, natychmiast przywrócił go do łask, mimo że zmiennik nie wpuścił nawet jednej bramki.
W nowym sezonie "Bączkowi" dojdzie kolejna możliwość sprawdzenia swojej formy. 22 lub 23 sierpnia Lechia rozpocznie rozgrywki w Pucharze Polski. Jej przeciwnikiem będzie zespół z niższej ligi (najprawdopodobniej trzeciej). O ile w tym roku, w przeciwieństwie do poprzedniego, Lechia kompletnie nie zlekceważy tych rozgrywek i awansuje do dalszych gier, Mateusz Bąk będzie mógł sprawdzić się na tle napastników pierwszoligowych. To może być znakomita forma sprawdzenia rzeczywistych umiejętności "Bączka", którego wielu kibiców Lechii już dziś stawia na równi z bramkarzami z ekstraklasy.
Mateusz BĄK (23 lata, 1-10: 7.5)
Ambitny bramkarz, którzy już od pięciu lat, najdłużej ze wszystkich lechistów, gra w biało-zielonych barwach. W wywiadzie na początku roku powiedział nam, że chciałby w nadchodzącej rundzie stracić dwa razy mniej goli niż jesienią, gdy pokonany został 22 razy. Poprawił wynik, ale tego trudnego celu nie udało się zrealizować, bo piłka 17 razy wpadała do strzeżonej przez niego bramki. Jego gra nie była lepsza niż jesienią, ale "Bączek" wciąż prezentował równy, wysoki poziom. Nie ustrzegł się również błędów. Najpoważniejszym był ten w Gliwicach, kiedy Lechia straciła gola po jego nieporozumieniu z Pawłem Pęczakiem. Zawodnik popełnił również błędy w meczach z Widzewem (nieroztropna czerwona kartka, bo kolejny gol i tak nie miał już znaczenia) oraz mniejsze w innych spotkaniach. Mimo tego Marcin Kaczmarek obdarzył go dużym zaufaniem, a golkiper Lechii odwdzięczył się zachowując czyste konto w 9 meczach. Mateusz Bąk rozegrał również najwięcej spotkań ze wszystkich lechistów - 33 występy. Stabilna forma przez całą rundę, a nawet cały sezon, czyni go głównym kandydatem na bramkarza Lechii w kolejnym sezonie.
Wiesław FERRA (26 lat, 1-10: --)
Piłkarz, którego z czwartoligowych Kaszub Połchowo ściągnął do swojego zespołu były już trener Lechii - Marcin Kaczmarek - nie miał okazji do pokazania swoich umiejętności. W II lidze nie zagrał ani minuty. Przegrał rywalizację o miano drugiego golkipera ze ściągniętym zimą Dominikiem Sobańskim i nawet wobec absencji Mateusza Bąka w jednym spotkaniu, nie zajął miejsca w bramce Lechii. Grywał wyłącznie w szóstoligowym zespole rezerw. Tam, oprócz bronienia dostępu do własnej bramki, zdobywał też gole z rzutów karnych. Trener drugiego zespołu, Dominik Czajka, nazwał go nawet ostoją bramki swojego zespołu, ale w przyszłym sezonie Ferra nie ubierze już bluzy Lechii z numerem "22" na plecach. Zadecydowano, że golkiper opuści gdański klub.
Dominik SOBAŃSKI (24 lata, 1-10: --)
Mówi się, że próbę oceny golkipera można podjąć po rozegraniu przez niego 20 spotkań. Stąd brak oceny u byłego bramkarza Górnika Polkowice. Gdyby się jednak uprzeć, to ewentualną notę wyjściową obniżyłby fakt braku wywalczenia miejsca w bramce Lechii. Dołączając do zespołu biało-zielonych został jakby "zaszufladkowany" do roli zmiennika Mateusza Bąka i nie udało mu się zmienić swojej sytuacji. Zagrał w dwóch spotkaniach, w obu zachował czyste konto. Z Widzewem wystąpił jedynie w końcowych 12 minutach, gdy Lechia przegrywała już 0:4, a z Zagłębiem Sosnowiec rozegrał całe spotkanie. W obu meczach Dominik Sobański nie napracował się, a w konfrontacji z Zagłębiem piłkę dotknął raptem kilkukrotnie. Trener Kaczmarek był przede wszystkim bardziej pewny postawy pierwszego bramkarza - Mateusza Bąka. W nowym sezonie może, ale nie musi "awansować" do miana pierwszego golkipera, bo choć zmienił się trener Lechii, to trenerem bramkarzy pozostał ten sam fachowiec: Dariusz Gładyś.