lechia.gda.pl

Tygodnik lechia.gda.pl nr 66 (29/2006)
18 lipca 2006


PRZEMIANY W LECHIA.GDA.PL

Bądźmy jeszcze lepsi

Historia lechia.gda.pl to dwa wyraźnie oddzielone okresy - trzyletni do zawieszenia działalności oraz od reaktywacji do dnia dzisiejszego. Niejeden uroni jeszcze łzę za pierwszą odsłoną i westchnie: dziś to już nie to samo. Nawet jeśli, bardziej dotyczy to zmian wokół samej Lechii, niż serwisu, który aby przetrwać, zmuszony był przejść reformę.

MICHAŁ JERZYK
adres: http://lechia.gda.pl/artykul/11477/
kontakt: lechia@lechia.gda.pl

Cofnijmy się w czasie o pięć lat. Lechia jest klubem, który stoczył się właśnie na samo dno i w gruncie rzeczy nie ma żadnych perspektyw. Upadek. Siódma liga. W ostatniej chwili okazuje się, że jednak szósta. Ale większość kibiców i tak nie wie, co to właściwie za poziom i jakie obowiązują tam reguły. Czy aby na pewno bramki tam są dwie, a piłka okrągła.

Ciekawość gryzie jednak mało kogo. Na pierwszy mecz przychodzi 150 osób. Po boisku w biało-zielonych koszulkach ganiają wynagradzani skromnymi stypendiami anonimowi małolaci. Furorę zrobi wkrótce cover: "Znamy się tylko z widzenia, a jedno o drugim nic nie wie". Największa gwiazda zespołu, Łukasz Paulewicz, jak większość piłkarzy, wsiada po meczu bynajmniej nie w sportową furę, ale w tramwaj.

Media odpuszczają. "My na pewno nie będziemy o tym pisać" - deklaruje się już w lipcu Gazeta Wyborcza i słowa dotrzymuje. Dniem Lechii w Dzienniku Bałtyckim jest wtorek, kiedy to ukazuje się suchy wynik i tabela. Z gazet wyłamuje się jedynie nielubiany z powodu lewicowych powiązań i nieistniejący już dziś Głos Wybrzeża. Co prawda na pierwszym A-klasowym meczu melduje się ekipa TVP3, ale tylko po to, by zaprezentować telewidzom reportaż, jak nisko upadł znany i zasłużony klub. Nawet pierwszy awans do okręgówki przechodzi praktycznie bez echa.

Błędem byłoby napisać, że w tej niszy wyrasta lechia.gda.pl, bo serwis powstaje już w lipcu, gdy wciąż nie wiadomo, co z tą Lechią się stanie. Ale w tej niszy rozkwita. W wielomiesięcznych dyskusjach, czy prawdziwa Lechia gra w A-klasie, czy może w trzeciej lidze jako Lechia-Polonia, lechia.gda.pl twardo opowiada się za tym pierwszym wariantem. Nie tyle jakimś manifestem, ile po prostu poruszaną tematyką, nie znajdując miejsca dla trzecioligowców. Historia ostatnich lat potwierdza, że był to strzał w dziesiątkę. Za naszym sztandarem poszli ostatecznie wszyscy.

Założona przez Mariusza Kordka i Błażeja Jenka "Duma Wolnego Miasta" szybko staje się najpełniejszym źródłem informacji o klubie. To Błażej wymyśla zasadę, że nie może być dnia bez niusa. Jakość i inwencja pokonują kolejne bariery. Dzięki dużej aktywności czytelników kolejne działy rosną jak grzyby po deszczu. Rodzi się charakterystyczny, wciąż obowiązujący styl: umiemy pochwalić, ale nie stronimy od krytyki. Stawiamy na autentyzm.

Jak na dłoni widzimy ten fenomen internetu, tę magię, która zrewolucjonizowała świat, a przy okazji podała Lechii pomocną dłoń. Forum coraz intensywniej tętni życiem i staje się ważnym elementem odrodzenia biało-zielonych. W jego obrębie kibice jednoczą się i współpracują jak chyba nigdy wcześniej, realizując kolejne inicjatywy. To stowarzyszenie, to benefis któregoś piłkarza, to Aleja Gwiazd, to Biznes Partner Klub, to grupa ultras, to start w wyborach... W górę idą również piłkarze Lechii. Awans co rok.

Z biegiem czasu wszystko wokół Lechii Gdańsk zaczyna się powoli przeistaczać, ewoluować. Widząc, jak wszystko się niespodziewanie i entuzjastycznie odradza, na scenę coraz silniej wkraczają media. lechia.gda.pl nie obniża poziomu, ale konkurencja olbrzymów robi swoje. Coraz liczniejsi przy Traugutta kibice nie żyją już tak familijnie, jak przedtem. Jest coraz więcej podziałów, a społeczna i konstruktywna moc forum pod naciskiem tabunów nowicjuszy powoli się osłabia.

Gwoździem do trumny staje się techniczna strona serwisu - tak archaiczna, że potęguje trud wkładany w tworzenie treści. Wyższe ligi wymagają też coraz większych nakładów czasu, środków finansowych i zasobów ludzkich, co zaczyna nas przerastać. Na marginesie: gdy później zamieścimy anons o poszukiwaniu chętnych do współpracy przy stronie, zgłosi się jedna osoba, Oskar Staniszewski, który jest z nami zresztą do dziś.

Decyzja o zawieszeniu działalności powinna nastąpić parę miesięcy szybciej, ale ogromnym wysiłkiem udaje się spełnić założenia i zakończyć czwartoligowy sezon. Do tego czasu udaje się też zatuszować kłopoty i brak perspektyw, co później odbija się czkawką, bo zszokowani czytelnicy nierzadko bardzo dosadnie i boleśnie wygarniają nam, co myślą o zamknięciu "tak świetnie prosperującego serwisu". Wielu nie wierzy w podawane powody, doszukując się drugiego dna, z konfliktem wewnątrzredakcyjnym na czele.

Tymczasem bez chirurgicznego cięcia, serwis prawdopodobnie czekała zagłada, o tyle jednak gorsza, że taka, która najpierw po kawałku pochłonęłaby całą jego reputację. Zatrzymanie bieżącej działalności pozwala tymczasem skupić się na tworzeniu nowej wersji, nowocześniejszej, bardziej dostosowanej do potrzeb i mającej szanse na dłuższy żywot. Zresztą historia lechia.gda.pl w czasie zawieszenia nie jest bynajmniej czarną dziurą. Forum nieustannie żyje, pojawiają się meczowe galerie oraz istotniejsze informacje.

Po 10 miesiącach pracy, czasem nawet po kilkanaście godzin dziennie, kultowy serwis Lechii wybudza się ze śpiączki. Z tą samą duszą, ale w nowym ciele. Pod wieloma względami pewnie mniej interesujący, mniej spontaniczny, poważniejszy, nie budzący już może tylu emocji, co wcześniej, zarazem jednak z nowymi pomysłami, siłami i możliwościami, na bieżąco po dzień dzisiejszy rozbudowywanymi.

Stara miłość nie rdzewieje, dlatego pierwsza wersja lechia.gda.pl wciąż jawi się niektórym jako ideał serwisu internetowego, choć średnia niusów była porównywalna, dobrych stylistycznie i objętościowo artykułów - mniej, zdjęcia - zdecydowanie gorszej jakości, grafika - brzydsza, forum - narażone na częstsze ataki, a nasz sumaryczny nakład pracy - niższy. Sentyment jednak pozostał, bo i czasy były to szczególne, niezapomniane, jakże kreatywne. Na zachowaniu tego sentymentu zależało nam szczególnie. Udało się.

Serwis przetrwał, bo zdołał zreformować się i dostosować do zupełnie nowych realiów. Ale nie znaczy to, że ma się świetnie, a żył będzie na pewno długo i szczęśliwie, stale się rozwijając, bo zależy to od wielu czynników. Choćby ludzkich. lechia.gda.pl dużo zawdzięcza zaangażowaniu ogromnej liczby osób, nie tylko kilkunastu najbliższych współpracowników, którzy zasłużyli na największe pochwały, ale również tych, którzy dokładali do tej budowli pojedyncze cegiełki.

Są konkretne plany i pomysły na przyszłość, ale dobrymi chęciami można co najwyżej piekło wybrukować, do efektywności potrzeba natomiast i czasu, i zapału, i wykonawców. Dlatego zapraszamy do współpracy, współtworzenia. Albo przynajmniej dopingowania nas, a przede wszystkim młodzieży, która bezinteresownie się w to bawi, poświęcając mnóstwo energii i nie otrzymując wierszówki.

Pięć lat, a może to wcale nie aż tak dużo? Żeby to ocenić, trzeba przyjrzeć się historii internetu, gdzie obowiązują specyficzne wielkości. Onet.pl jest naciąganym dziesięciolatkiem, Google.com ośmiolatkiem, a 90minut.pl - trzylatkiem. Jest więc z czego być dumnym, ale odcinanie kuponów nas nie interesuje. Co jeszcze się uda? Bez Was - niewiele. Z Wami - dużo.

* Podziękowania: Mariusz Kordek, Błażej Jenek, Bogdan Adamczyk, Michał Korniaho, Stanisław Żemojtel, Mariusz Huba, Oskar Staniszewski, Karol Szelożyński, Piotr Matusewicz, Marcin Gałek, Mateusz Jasztal, Łukasz Sztukowski. Dziękuję również wszystkim kibicom, piłkarzom, trenerom i działaczom, na życzliwość i pomoc których mogliśmy liczyć.

Ty też możesz tworzyć lechia.gda.pl
Dołącz do nas i zacznij współtworzyć największy serwis o Lechii. Wymagamy przede wszystkim chęci i zaangażowania. Reszta przyjdzie z czasem.

Czeka na Ciebie na przykład dział artykułów. Liczą się tu ciekawe poglądy, a pojawia możliwość zaprezentowania się licznym czytelnikom.

Spróbuj sił i napisz na: rekrutacja@lechia.gda.pl.



Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
POWRÓT