Spełnienie wszystkich naszych życzeń uczyniłoby zarówno nas, jak i kibiców Lechii bardzo szczęśliwymi ludźmi, nie mamy więc nic przeciwko, żeby tak właśnie się stało. Skupiliśmy się wyłącznie na elementach mierzalnych i policzalnych, aby po zakończeniu rundy można było punkt po punkcie wszystko rozliczyć. Sprawdzimy wtedy, kto stanął na wysokości zadania, a kto nie spełnił oczekiwań. Komu można pogratulować kroku do przodu, a kto stanął w miejscu albo co gorsza się cofnął. Kto nas uszczęśliwił, a kto zmartwił. Siedem życzeń!
Za trenera Marcina Kaczmarka Lechia stała się antymłodzieżowa i antyjuniorska. W minionym sezonie nastolatkowie - a w zasadzie sam Robert Hirsz - otrzymali zaledwie 11 minut seniorskiej szansy. Przez dwa lata - niecałe 60 minut. Czas zacząć odważniej stawiać na własnych, młodych wychowanków. Trener Tomasz Borkowski obiecuje przywiązywać do tego dużą wagę i jako wieloletniemu szkoleniowcowi młodzieży trudno mu nie wierzyć. Juniorzy uwierzyli już w siebie, odwdzięczają się zaangażowaniem i dobrą formą, także ta jesień może należeć do nich. Ale najpierw muszą otrzymać szansę.
Oczekujemy, że wszyscy razem otrzymają tej szansy przynajmniej 180 minut. Czyli niewiele ponad 10 minut na mecz.
Nie licząc trzech kompromitujących występów z Widzewem, Ruchem i Piastem, biało-zieloni wyśmienicie spisywali się wiosną w defensywie. W 17 meczach stracili 17 bramek, z czego aż 12 z wymienionymi wyżej rywalami. Czas poprawić ten wynik, zwłaszcza że personalnie obrona jest mocniejsza - zyskała przecież doświadczonego Mariusza Pawlaka i chwalonego z każdej strony Damiana Trzebińskiego. Skoro Podbeskidzie i Górnik Polkowice mogły stracić wiosną tylko po 11 bramek, to i Lechię powinno być stać na porównywalny wynik.
Nie będziemy jednak przesadzać: oczekujemy, że do bramki Lechii w 17 meczach nie wpadnie więcej niż 14 goli.
Podczas gdy na świecie dominuje trend, w którym boczni obrońcy mają równie dużo zadań ofensywnych, jak i defensywnych, tak w Lechii są często przyspawani do własnej połowy i angażują się głównie w wybijanie piłek. Chcielibyśmy tymczasem widzieć ich pod bramką rywali, atakujących, przechylających szalę zwycięstwa na korzyść biało-zielonych. Miło byłoby zobaczyć w wykonaniu naszych bocznych defensorów konstruowane akcje, dokładne centry, precyzyjne podania, a także groźne strzały na bramkę. Najwięcej będzie zależeć zapewne od Rafała Kosznika i Pawła Pęczaka.
Oczekujemy, że bocznym obrońcom Lechii uda się zaliczyć w najbliższej rundzie w sumie dwa gole i dwie asysty.
Po ostatniej rundzie pomocnicy Lechii powinni się wstydzić za swoją ofensywną efektywność. Honor uratował Karol Piątek, który strzelił dwie bramki, jedyne wśród zawodników tej formacji. Mamy nadzieję, że był to tylko mały kryzys drugiej linii biało-zielonych, w której nie ujrzymy już Biskupa, powinniśmy za to zobaczyć Wojciechowskiego, Szałęgę, Buzałę i Pietrowskiego. Czy uda im się odmienić postawę linii pomocy? Wprost nie wyobrażamy sobie, żeby przy tak nisko zawieszonej poprzeczce mogło być inaczej.
Oczekujemy, że licząc po jednym punkcie za gola lub asystę, pomocnicy zakończą rundę przynajmniej z dziesięcioma oczkami.
Nie brakuje głosów, że gdyby tylko napastnicy nie marnowali wiosną jednej dogodnej sytuacji za drugą, posezonowe nastroje mogły być zupełnie inne. Samo to, iż najlepszym strzelcem drużyny został Krzysztof Brede, środkowy obrońca, jest dość wymowne. Nie marzymy o tym, że któryś ze snajperów Lechii powtórzy wyczyn Grażvydasa Mikulenasa z chorzowskiego Ruchu, który sam strzelił w minionej rundzie 14 goli, ale chcielibyśmy prosić o szybsze decyzje, więcej zdecydowania i pilniejsze zwracanie uwagi na spalone.
Oczekujemy, że napastnicy Lechii pokuszą się o 15 strzelonych bramek. Czyli mniej niż jedną na mecz.
Najwyższy czas, by przerwać wreszcie fatalną serię występów na obcych boiskach. W ostatnich miesiącach tradycją stały się zapowiedzi wyjazdu po trzy punkty, gdy tymczasem kończyło się albo na porażkach, albo ewentualnie remisach. W całym sezonie Lechii udało się zainkasować komplet punktów tylko w Polkowicach i Białymstoku. Skoro wiosną Polonii Bytom udało się wyjazdowo wygrać trzy razy, a Górnikowi Polkowice nawet pięć, to i nasz wynik swobodnie można poprawić.
Oczekujemy, że Lechia dokona przełomu i odniesie w tej rundzie skromne dwa wyjazdowe zwycięstwa.
Blisko półmilionowe miasto, jakim jest Gdańsk, stać na wysoką frekwencję na meczach. Zresztą zawsze był to znak firmowy stadionu przy ul. Traugutta. Opierając się na publikowanych przez klub danych ze sprzedaży biletów wynika tymczasem - nie licząc ponad 400 sprzedanych karnetów, każdorazowo około 800 biuletynów meczowych oraz łącznie 649 wejściówek dla kibiców przyjezdnych - że średnia sprzedawanych biletów wyniosła wiosną 3554 na mecz. To wynik, który z pewnością może i powinien być lepszy. Tak więc: kibice, na stadion!
Oczekujemy, że średnia sprzedawanych biletów przekroczy w najbliższej rundzie zaledwie 4000 sztuk.