Champions League to rozgrywki, w których rywalizują zespoły uznawane powszechnie za markowe. To kluby znane w całej Europie, a niektóre nawet na świecie. To nazwy, na dźwięk, których nawet średnio zorientowany w futbolu człowiek wie o kogo chodzi. Kluby te to dziś potężne przedsiębiorstwa, nierzadko notowane na giełdzie. Naszej Lechii daleko dziś do Ligi Mistrzów. Jednak budowanie marki "Lechia Gdańsk" trwa w najlepsze od kilku już lat.
Czym właściwie jest "marka"? Dlaczego jej znaczenie stale rośnie? Zgodnie z definicją zawartą w Wikipedii - wolnej encyklopedii, "marka" to inaczej znak fabryczny, znak firmowy (ang. brand, trade mark) - znak określający producenta; nazwa lub symbol graficzny. Traktowana jest jako rodzaj świadectwa: jej posiadacz nie wstydzi się swego wyrobu, "podpisując" go gwarantuje jego jakość. Stąd "marka" jest synonimem opinii.
W gospodarce rynkowej marka ma swoją cenę. "Dobra marka" jest podstawą sukcesu biznesowego. Przeciwieństwem wyrobów markowych są wyroby bezmarkowe uważane, chociaż nie musi to być regułą, za tandetę.
Przenieśmy się 5 lat wstecz. Jest lato 2001 roku. Fuzja Lechii i Polonii Gdańsk kończy się fiaskiem. Klub opuszcza szeregi drugoligowców. Garstka najwierniejszych kibiców przeżywa po raz kolejny gorycz rozczarowania. Miała być ekstraklasa, pełny stadion i biało-zielone szaleństwo, a jest degradacja. Do tego dochodzi fatalna atmosfera wokół i w samym klubie. Pusta kasa, skłóceni działacze - skąd my to znamy...
Jak postrzegano wówczas Lechię? Z ust przeciętnego obywatela, niezaangażowanego w sprawy sportu, usłyszeć można było epitety pod adresem wszystkiego co z Lechią związane. Złodzieje, sprzedawczyki, krętacze i bandyci to najłagodniejsze z typowych opinii na temat Lechii 2001. Przyznać trzeba, ze na tę "sławę" zapracowały całe pokolenia nieudolnych działaczy i ludzi odpowiedzialnych za funkcjonowanie w klubie piłki nożnej. Jedynymi pozytywami były wspomnienia o latach świetności, sezonach gry w ekstraklasie, Pucharze Polski i legendarnych potyczkach z Juventusem. Te wraz z upływającym czasem zacierały się powoli w pamięci wielu gdańszczan....
Większość mediów odwróciła się od klubu, nie chcąc nawet pisać o występach odradzającej się w A-klasie Lechii. Panowie redaktorzy, dziś regularnie bywający na Traugutta i chętnie przyznający się do sympatii w stosunku do biało-zielonych barw, za jedyny wart wzmianki na łamach swoich gazet powód, aby poświęcić Lechii więcej miejsca, uznali pamiętną "krowią aferę" rodem z Siwiałki. Także start, jesienią 2002 roku, w wyborach samorządowych Komitetu Wyborczego "Naprzód Lechio" prasa początkowo uznała za kaprys chuliganów noszących biało-zielone szaliki. Dopiero całkiem przyzwoicie zorganizowana przez fanów kampania i całkiem dobry wynik wyborczy pokazały, że wokół klubu zgromadzili się ludzie, którym zależy na dobrym imieniu "wizytówki piłkarskiego Gdańska". To oraz postępujące w klubie zmiany organizacyjne przekonały także media do kreowania pozytywnego wizerunku Lechii. Ukoronowaniem sezonu był czerwcowy biało-zielony weekend, który trwał aż cztery dni. Głównym punktem był festyn rodzinny zorganizowany z okazji 20 rocznicy zdobycia Pucharu Polski. Na trybunach zjawiło się kilka tysięcy osób, a kibice przybyli całymi rodzinami.
Powoli rozrasta się umiejscowiona na koronie stadionu "Aleja Gwiazd". To kolejna z kibicowskich inicjatyw. Fani finansują również pożywienie dla fok w oliwskim zoo. Wspólnie z klubem organizują wizyty w gdańskich domach dziecka, gdzie obdarowują wychowanków tych placówek prezentami. W każdym sezonie mieszkańcy Gdańska bawią się na kolejnych festynach organizowanych przy Traugutta. Lechia jest widoczna także na ulicach miasta, chociażby w czasie prezentacji drużyny.
Konsekwentnie zmienia się także model organizacyjny klubu. Postawiono na przejrzystość, czego dowodem jest publikowana na oficjalnej stronie www klubu informacja o stanie finansów. Stopniowo dołączają kolejni sponsorzy, co miejmy nadzieję zaowocuje w niedalekiej przyszłości zawiązaniem spółki akcyjnej o solidnych podstawach finansowych. Wprowadzono nową jakość w zarządzaniu klubem. Działacze, mimo że nie ustrzegli się błędów, konsekwentnie realizują plan budowy dobrze funkcjonującego i zdrowego organizmu o nazwie "Lechia". Dyrektor, w wywiadzie dla trójmiejskiego dodatku jednej z gazet, podkreślił, iż najważniejsze jest to, że Lechia jest stabilnym klubem, wiarygodnym i wypłacalnym. Mamy już swoją renomę na drugoligowym poziomie. Czyli to, czego przez długie lata brakowało...
Odradzająca się Lechia prowadzi też jasną politykę kadrową. Klub stawia na swoich wychowanków i zawodników z regionu, dla których "Lechia" to nie tylko pusta nazwa. Wprawdzie wraz ze wzrostem poziomu rozgrywek rośnie w kadrze zespołu udział "obcych", ale są oni dobierani pod kątem zaangażowania w sprawy klubu. Ci, którym nie zależy (vide: Siklić) szybko odpadają, natomiast piłkarze, którzy wkładają w grę "serducho" (np. Fechner, Pęczak) stają się ulubieńcami tysięcy gdańszczan odwiedzających stadion przy ulicy Traugutta.
Osobną sprawą jest stosunek klubu do kontuzjowanych piłkarzy. W przypadku Marcina Szalika i Sławomira Wojciechowskiego, zawodnikom dano pół roku na wyleczenie poważnych urazów. W tym czasie mieli oni zapewnione utrzymanie, mimo że nie byli zdolni do gry. Także Marcina Janusa, którego kontrakt wygasł w czerwcu, Lechia nie zostawiła w biedzie. Piłkarz, leczący aktualnie uraz kolana, ma zapewnione mieszkanie do końca września, mimo że jego przygoda z Lechią praktycznie dobiegła końca. Ta teoretycznie charytatywna działalność nie pozostała z pewnością bez echa wśród piłkarzy w całym kraju. Pocztą pantoflową zawodnicy z różnych klubów przekazują sobie informacje o organizacji i stosunkach międzyludzkich jakie panują w poszczególnych klubach. Wiadomość o tym, że w Gdańsku zawodników nie pozostawia się samym sobie, znana jest zapewne większości graczy I i II ligi. To też decyduje o opinii o klubie.
Jak widać "marka klubu" zależy od wielu czynników. Od dawna wiadomo, że o sukcesie drużyny piłkarskiej decyduje nie tylko jej skład osobowy, ale także otoczka tego co dzieje się na zielonej murawie w czasie treningów i meczów. W trakcie ostatnich lat w Lechii uczyniono dużo, aby poprawić wizerunek klubu. Tak jak wiele uczyniono, tak sporo pracy jeszcze przed wszystkimi, którym zależy na dobru i sukcesach gdańskiej Lechii. Sukcesach przez duże "S", takich, jakich na koncie naszego klubu jeszcze nie było. Zatem twórzmy markę klubu szanowanego, rozpoznawalnego, goszczącego na piłkarskich salonach - budujmy markę Lechii Gdańsk!