Zacznijmy od tych, których już prawdopodobnie nie będzie nam, na szczęście, dane oglądać na drugoligowych obiektach. Jest to efekt poczynań wrocławskich prokuratorów. Prawdziwym hitem pierwszego weekendu września było zatrzymanie Wojciecha Klatta - prezesa Zawiszy S.A. Działacza wkrótce wypuszczono, jednakże włodarze jego klubu zdążyli się już skompromitować wyznaniami w tonie: "To nie my - to on! My nic nie wiedzieliśmy". Także nikt nie chce być kojarzony z Mirosławem Stasiakiem - właścicielem KSZO Ostrowiec Świętokrzyski. W sędziowskich szeregach "poległy" w ostatnim miesiącu cztery osoby. Z gdańskiej perspektywy największym echem odbiło się zatrzymanie Macieja Heinricha, który był prawdziwym pogromcą Pawła Pęczaka. Dzięki temu "sprawiedliwemu", obrońca Lechii dokładnie przerobił element piłkarskiej "taktyki" polegający na opuszczeniu boiska w wyniku ukarania czerwoną kartką. Liczba zatrzymanych w związku z aferą korupcyjną zbliża się już do pięćdziesięciu. Nie robi to jednak specjalnego wrażenia na PZPN. Mimo przyznania się wielu osób do ustawiania meczów nikt nie poniósł kary. Ciekawe, jak ma się do tego odjęcie dziesięciu punktów, czym w ubiegłym sezonie ukarano Piasta Gliwice. Karę orzeczono jedynie "za próbę" przekupstwa sędziego meczu II ligi w sezonie 2004/05 ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki. Jeśli działacze piłkarskiej centrali mieliby być konsekwentni, to kilka zespołów czeka istotne uszczuplenie wywalczonego na boisku dorobku punktowego.
Związkowi działacze o wiele bardziej szczodrzy są w zakresie kar porządkowych. Doświadczyło tego kilka klubów, w tym ostatnio nasza Lechia. Nadal nikt nie potrafi jednak jasno określić, jakie są kryteria decydujące o wysokości kar. Stąd absurdalne decyzje Wydziału Dyscypliny PZPN. Biało-zielonych ukarano nakazem rozegrania czterech spotkań bez udziału publiczności za wrzucenie na bieżnię i okolice linii bocznej boiska około 30 bananów oraz rasistowskie zachowania niewielkiej części widowni, a także politycznie niepoprawne, zdaniem związkowych decydentów, hasło z flagi pojawiającej się na stadionowym płocie od kilku lat. Dodatkowo orzeczono karę pieniężną w wysokości 15.000 zł. W świetle tego rozstrzygnięcia żałośnie wyglądają kara grzywny w wysokości 10.000 zł dla Odry Opole za zastraszanie sędziów podczas niedawnego meczu z Górnikiem Polkowice czy niewiele wyższe sankcje finansowe za pobicie piłkarza Arki przez kibiców Wisły pod koniec czerwcowego spotkania ekstraklasy.
Znacząco bardziej klarowna wydaje się być sytuacja w drugoligowej tabeli. Od kilku kolejek wykrystalizowała się trzyzespołowa czołówka. Tworzą ją Zawisza S.A., Ruch oraz Jagiellonia. Lider może pochwalić się 9 zwycięstwami w 11 grach! Stracił jednak jedną ze swoich najwartościowszych postaci, tj. prezesa. Istotne znaczenie dla dalszych losów tego zespołu mieć będzie postawa wrocławskich prokuratorów oraz PZPN. Wicelider, z kolei, imponuje serią zwycięstw w ostatnich pięciu meczach! "Niebiescy" są na najlepszej drodze do ekstraklasy. Kontakt z tą dwójką utrzymuje "Jaga". Niemniej styl, w jakim zdobywa kolejne punkty, pozostawia już wiele do życzenia. Ucichły pełne entuzjazmu głosy z początku sezonu.
Grupę pościgową stanowią cztery zespoły: Zagłębie, Górnik, Lechia i Polonia Bytom. Sosnowiczanie, od momentu, gdy zespół przejął trener Jerzy Dworczyk, są "w gazie". Punktują w każdym meczu, a w ostatniej kolejce odnieśli pierwsze boiskowe zwycięstwo na wyjeździe. Miało to miejsce w Polkowicach. Miejscowy Górnik zmierza dokładnie w przeciwnym kierunku niż jego ostatni przeciwnik. Widoczny jest spadek formy, a złą atmosferę potęgują ustalenia prokuratorów. Jeśli klub, co jest wielce prawdopodobne, spotkają sankcje w postaci odjęcia punktów, to strefa baraży o utrzymanie stanie się faktem. Niespodzianką "in plus" jest lokata bytomskiej Polonii. Przed sezonem typowano, iż zespół kierowany przez Dariusza Fornalaka walczyć będzie o utrzymanie. Przemawiała za tym także sytuacja kadrowa. Tymczasem bytomianie grają bez kompleksów, co zaowocowało punktami zdobywanymi także na obcych boiskach.
Kolejne zespoły marzą o uniknięciu degradacji. Przynajmniej trzy z nich unikną nawet baraży. W tym gronie jest trzech ligowych wyjadaczy: odmłodzone KSZO, wielkie rozczarowanie ligi - Piast oraz słabiutko prezentujący się Śląsk. W tym ostatnim klubie właśnie pożegnano się z trenerskim duetem: Lubos Kubik - Jerzy Podbrożny. Podobno działacze klubu zabiegają o powrót do Wrocławia Ryszarda Tarasiewicza. "Mądry Śląsk po szkodzie". Tę grupę drużyn uzupełniają beniaminkowie, o których śmiało można rzec, że nic nie wnieśli do drugoligowej rywalizacji: Kmita, Miedź, Odra oraz z meczu na mecz coraz mniej twarda "Stalówka".
Bardzo dramatycznie robi się w drużynach znajdujących się jeszcze niżej w tabeli. To strefa spadkowa, z niemałą już stratą do miejsc gwarantujących udział w barażach o utrzymanie. Otwiera ją będące bez zdobyczy punktowej na wyjazdach Podbeskidzie. W zeszłym sezonie jesień dla bielszczan także była fatalna. Pytanie, czy tym razem uda się wiosną odrobić niemałe już przecież straty. Pozycja Unii nie dziwi. Zespół, jeszcze w lipcu trzecioligowy, tworzono na bieżąco, w trakcie rozgrywek. W Janikowie przez lata marzono o II lidze. Teraz konfrontacja z wymaganiami tej klasy rozgrywkowej brutalnie weryfikuje ambicje mieszkańców Kujaw. Zawodzi przedostatnia stołeczna Polonia. Nawet, gdyby "Czarnym Koszulom" nie odjęto punktów za nieprawidłowości licencyjne, to dorobek wywalczony na boisku starczyłby jedynie na strefę baraży. Ostatni ŁKS Łomża, już przed sezonem był głównym kandydatem do spadku. Braki organizacyjne spowodowały, iż outsider wszystkie mecze rozgrywa na boiskach rywali. Piłkarze beniaminka dzielnie walczą, przegrywają po zaciętej walce, ale nadal pozostają bez choćby jednego zwycięstwa. Jednak terminarz pozwala łomżanom liczyć, że ten stan zmieni się jeszcze jesienią. Oprócz meczów z Lechią i słabnącym Górnikiem, czekają ich spotkania z sąsiadami z tabeli.
Jak wyglądał wrzesień z gdańskiej perspektywy? Punktowe efekty z ostatniego miesiąca nie prezentują się zbyt okazale. Wprawdzie Lechia od siedmiu spotkań nie przegrała, ale większość z nich to skutkujące stratą punktów remisy. W dodatku dwa pierwsze - z Polonia Bytom i Śląskiem - to remisy na własne życzenie, gdy gole dla rywali były efektem fatalnej postawy defensorów. Kolejne dwa podziały punktów, wywalczony "rzutem na taśmę" w meczu z Zagłębiem i wyjazdowy z KSZO, były efektem wyrównanej walki na boisku. Na szczęście ostatni weekend przyniósł już pełną pulę, po typowym meczu na... remis. Co ciekawe, we wszystkich zremisowanych meczach, w składzie zabrakło kontuzjowanego Piotra Cetnarowicza. Piłkarz ten miał swój niemały udział w wygranych z Polonią Warszawa i Odrą pod koniec sierpnia. Ostatnio, w wygranym meczu z Piastem, zdobył bramkę na wagę trzech punktów.
Niewesoło było natomiast poza boiskiem. W gdańskim obozie nie brakowało "rannych". Kontuzjowani zawodnicy, którzy z powodu urazów opuścili przynajmniej jeden mecz, stworzyliby całkiem dobry zespół: bramkarze (brak wśród kontuzjowanych) - Pęczak, Manuszewski, Fechner, Kalkowski, Szałęga, Szulik, Wojciechowski, Wiśniewski, Cetnarowicz, Król. W tym sezonie nie było spotkania, przed którym trener Borkowski miałby do dyspozycji pełną kadrę złożoną ze zdolnych do gry zawodników. Na domiar złego, w ubiegłym tygodniu, z kadry pierwszego zespołu, niejako na własne życzenie, wyeliminował się Grzegorz Król...
Hitem września miała być pucharowa potyczka z Pogonią Szczecin. Na boisku tak nie było. Osłabiony zespół, grający w eksperymentalnym składzie, był wyraźnie słabszy od pierwszoligowców. Mimo to mecz ten odbił się szerokim echem nie tylko w Polsce, ale także na świecie. Rzucenie, przez grupkę fanów, wspomnianych wcześniej w tym tekście bananów, zostało nagłośnione przez media do takich rozmiarów, iż tematem zainteresowała się nawet europejska prasa oraz brazylijska stacja telewizyjna. Efektem tego są drakońskie sankcje, jakimi ukarano nasz klub. Niesie to za sobą znaczne straty finansowe, nie wspominając już o nadszarpniętym wizerunku klubu. Nie podłamało to na szczęście wiernych kibiców, którzy są z drużyną na dobre i na złe. Oby gra przy pustych trybunach nie przełożyła się natomiast na słabszą postawę piłkarzy w końcowej fazie jesiennej rywalizacji.
Spoglądając na tabelę stwierdzić można, iż zespół wypełnia stawiane przed sezonem zadanie zajęcia miejsca w czołowej szóstce ligi. Co więcej terminarz napawa optymizmem. Przed nami mecze z czterema beniaminkami - okazja do zdobycia kompletu punktów. Rysą na tym sielankowym krajobrazie kładą się dwa wyjazdowe spotkania: w Bydgoszczy, gdzie wygrała tylko Miedź i w Chorzowie, gdzie Ruch nie oddał rywalom nawet punktu. Patrząc jednak na ambicję i nieustępliwość biało-zielonych oraz kreatywność przejawiająca się w tworzeniu zagrożenia pod bramką rywali wierzyć można, iż nawet z tak trudnych wypraw lechiści wrócą bogatsi o kolejne "oczka". Ilość 30 punktów zdobytych w rundzie jesiennej przez piłkarzy Lechii jest całkiem realna. Dałoby to biało-zielonym dobrą pozycję wyjściową przed rundą rewanżową, a kibicom możliwość snucia opowieści o walce o znacznie wyższe cele niż zajmowane aktualnie szóste miejsce.