Różnica punktowa zespołów z czołówki tabeli jest tak niewielka, że zależnie od wyniku jednego spotkania miejsce w tabeli może zmienić się diametralnie. Tylko liderującej z 30 punktami Zawiszy i goniącemu jej Ruchowi z 29 oczkami na koncie nikt w danym momencie nie może zagrozić. Trzecia w tabeli Jagiellonia ma już tylko 24 punkty, dalej Zagłębie z 23, Lechia z 20 oraz Górnik Polkowice z 18, który po rozpoczęciu sezonu wydawał się być rewelacją rozgrywek.
Lechia ma na swoim koncie tylko dwie ligowe porażki, nie przegrała już od ośmiu spotkań i po dwunastu kolejkach wywalczyła 20 punktów, czyli dokładnie tyle samo co rok temu na zakończenie rundy jesiennej. W sobotę lechiści odnieśli także swoje drugie wyjazdowe zwycięstwo w tym sezonie, pokonując Miedź w Legnicy po bramkach Sławomira Wojciechowskiego oraz Piotra Wiśniewskiego awansowali na 5. pozycję w tabeli.
Zespół z Polkowic po rozpoczęciu sezonu wydawał się być największą niespodzianką II ligi. Utrzymywał się w ścisłej czołówce tabeli i jako ostatni doznał pierwszej porażki w lidze (1:0 z Odrą, dopiero w 8. kolejce). Porażka 0:5 z KSZO to absolutny blamaż, zwłaszcza że obie drużyny dzieliło przed weekendem na korzyść polkowiczan aż pięć punktów. Lechistów natomiast musi nurtować, jak to jest, że tak bramkostrzelnemu KSZO nie dali sobie wbić ani gola, natomiast z tak słabym Górnikiem przegrali. Na szczęście ta odległa czasowo porażka była ostatnią, jaka się przytrafiła biało-zielonym.
- Mój zespół zawiódł na całej linii i jestem zawiedziony postawą wszystkich zawodników, bo zatraciliśmy wszystko, co mieliśmy, czyli dynamikę, szybkość, agresję i determinację. Dzisiaj zespół KSZO zagrał agresywnie i zdecydowanie. My wiedzieliśmy, że to tak będzie wyglądać. Mimo wszystko nie umieliśmy się przeciwstawić. Zawodnicy KSZO prawie w każdej akcji wyprzedzali moich piłkarzy, czy to w powietrzu, czy w parterze. Myślę, że w tym tygodniu trzeba będzie porozmawiać z zawodnikami i wstrząsnąć tym zespołem po to, żeby grać lepiej - tłumaczył się zawiedziony trener polkowiczan na łamach serwisu kszo.ostrowiec.pl
W najbliższą sobotę puste niestety trybuny stadionu gdańskiej Lechii będą świadkiem rywalizacji coraz lepiej dysponowanych gospodarzy w starciu z outsiderem z Łomży. Piłkarze i kibice biało-zielonych chyba nie wyobrażają sobie innego rezultatu niż zwycięstwo i mają ku temu dobre powody. Beniaminek w jedenastu spotkaniach zdobył zaledwie cztery punkty, co jest wystarczającym dowodem na to, że w lidze znalazł się na wyrost, a jego miejsce jest w niższych klasach.
W miniony weekend ŁKS Łomża nie potrafił nawet pokusić się o remis w meczu z innym słabeuszem - janikowską Unią. Niemający własnego boiska łomżanie błąkają się to tu, to tam, niektóre mecze rozgrywając nawet na boiskach rywali. Tym razem byli możliwie blisko domu, bo w oddalonym o pół setki kilometrów Grajewie. Nic to nie pomogło, przegrali z kretesem 1:3.
Po meczu załamany był trener czerwonej latarni ligi, Czesław Jakołcewicz. Nie pozostawił złudzeń, że jest źle. Albo jeszcze gorzej. - Dla mnie to osobista tragedia - rozpaczał, przytaczany przez Przegląd Sportowy. - Przepraszam kibiców za ten mecz. Tak nie powinno być. Moi piłkarze zagrali bez woli walki, bez zaangażowania, bez chęci wygranej.
Ale dla Lechii niekoniecznie mecz z Łomżyńskim Klubem Sportowym musi być bułką z masłem. Wszak gdańszczanie będą musieli sprostać opinii zdecydowanego faworyta, a stan kadry kroczy w kierunku, nie pozwalającym usprawiedliwiać się w razie czego osłabieniami. Kibice, którzy na pewno znów licznie zgromadzą się za płotem stadionu we Wrzeszczu, będą oczekiwali od swoich ulubieńców zdecydowanego zwycięstwa. Oby tej presji udało się bez problemu podołać.
Podbeskidzie, które dwa tygodnie temu wydawało się być na straconej, 17. pozycji w tabeli i jednym z zespołów do pewnego spadku wygrało dwa mecze z rzędu i brakuje mu tylko czterech punktów, aby wydostać się na bezpieczną pozycję. Zeszłotygodniowa wygrana 2:0 z KSZO i teraz, wyjazdowe zwycięstwo z Piastem Gliwice dało bielszczanom 15. miejsce i 10 punktów. Bramkę na wagę trzech punktów zdobył były zawodnik Zagłębie Sosnowiec, Marcin Józefowicz, wybrany przez kibiców Podbeskidzia piłkarzem miesiąca.
- Podanie od Grzegorza Patera to było ciasteczko. Czwarty mecz i udało mi się strzelić czwartą bramkę. W meczu z Lechem Poznań też to była sytuacja sam na sam. Mieliśmy taką taktykę i nie graliśmy otwartej piłki. W obronie zagraliśmy drugi mecz na zero i to jest godne podkreślenia. Chcemy grać jak najlepiej w każdym meczu. I to wszystko się powoli zazębia - cieszył się na łamach serwisu www.ts.podbeskidzie.pl Marcin Józefowicz.
Polonia Bytom przerwała passę pięciu zwycięstw z rzędu Jagiellonii odniesionych na własnym boisku remisując ostatni mecz 2:2. Trener Ryszard Tarasiewicz ma podobny problem, co niegdyś jego poprzednik z ubiegłego sezonu, Adam Nawałka. Faworyt ligi nie spisuje się na miarę oczekiwań, przez co w Sosnowcu i Gdańsku już odliczany jest niewielki dystans, jaki trzeba nadrobić, żeby przeskoczyć "Jagę". Zagłębie Sosnowiec nie bez kontrowersji, ale dzięki udanej końcówce pokonało 3:1 Polonię Warszawa. Zespół z Białegostoku wyprzedza Lechię już tylko o cztery punkty i staje się w zasięgu gdańszczan. Biało-zielonym pozostało do rozegrania pięć spotkań, w których przy optymistycznym, ale całkiem realnym założeniu mogą zdobyć 10 punktów. Wystarczy, że wygrają trzy mecze na własnym stadionie (z niezaskakującymi beniaminkami: ŁKS Łomża, Kmitą Zabierzów oraz Stalą Stalową Wolą) i zremisują jeden z wyjazdowych meczów z najlepszymi drugoligowcami - Zawiszą Bydgoszcz lub chorzowskim Ruchem. 30 punktów na zakończenie rundy jesiennej z całą pewnością zapewniłoby lechistom spokojną zimą, a może nawet i miejsce premiowane barażem?
12. kolejka II ligi:
KSZO - Górnik P. 5:0
Piast - Podbeskidzie 0:1
Zawisza - Stal 2:0
Zagłębie - Polonia W. 3:1
Łomża - Unia J. 1:3
Miedź - Lechia 1:2
Śląsk - Odra 0:0
Jagiellonia - Polonia B. 2:2
Kmita - Ruch 1:2
W dziewięciu rozegranych spotkaniach dwunastej kolejki zaplecza ekstraklasy padło łącznie 26 bramek. Sędziowie pokazali trzy czerwone kartki, ale aż 55 zółtych! Na trybunach boisk zaplecza ekstraklasy w tym tygodniu zasiadło zaledwie okoko 21 tysięcy kibiców.