Aby wygrać, ważnym elementem jest nie stracić bramki lub stracić ich jak najmniej. Bydgoszczanie należą do drużyn, które strzeliły najwięcej goli w bieżących rozgrywkach (trzecie miejsce pod tym względem). Ich zdobycz to 22 trafienia. Na kogo należy uważać? Na pewno na Vuka Sotirovicia, zdobywcę już 5 bramek. Adam Majewski, Arkadiusz Miklosik i Rafal Lasocki mają po 3 celne strzały. Lechiści zdobyli tylko jedną bramkę mniej, a najlepszym strzelcem biało-zielonych, z 6 trafieniami, jest Piotr Wiśniewski.
9 goli z 22 Zawisza zdobył w pierwszej połowie. Większa skuteczność po przerwie nakazuje biało-zielonym być skoncentrowanym do końca meczu. 5 bramek bydgoszczanie zdobyli w ostatnich pięciu minutach meczu. Jeśli chodzi o pierwsze 45 minut, to najwcześniej pokonali bramkarza w 6 minucie, a miało to miejsce przed niespełna dwoma tygodniami w meczu ze Stalową Wolą.
Jedna z bramek padła po rzucie karnym. Egzekutorem jego był Adam Majewski. Ten sam zawodnik jednak raz się przy okazji "jedenastki" pomylił, jego strzał wybronił bramkarz Stali St. Wola. Uważać trzeba także na dośrodkowania ze stałych fragmentów gry Arkadiusz Miklosika. Właśnie dwie centry kapitana Zawiszy zostały zamienione przez Krzysztofa Michalskiego na bramki w meczu ze Stalą.
Bramka strzeżona przez Roberta Mioduszewskiego została odczarowana siedmiokrotnie. To zdecydowanie najlepszy wynik na zapleczu ekstraklasy. Pierwszego gola w tych rozgrywkach strzelono bydgoszczanom dopiero w 5. kolejce, uczynili to piłkarze KSZO. Tylko raz bramkarz lidera został pokonany w jednym meczu dwukrotnie. Miało to miejsce 30 września w potyczce z Ruchem w Chorzowie. 5 z 7 bramek Zawisza stracił w pierwszej połowie, tylko chorzowianie na własnym boisku strzelili im gole po przerwie.
Zawisza wszystkie swe mecze domowe rozgrywał przy sztucznym oświetleniu. Mecze z reguły rozpoczynali w godzinach 18-20. W meczu z Lechią po raz pierwszy w tym sezonie zagrają na własnym boisku o tak wczesnej porze. Może to być dla nich dyskomfort, jako że przed tygodniem tylko zremisowali w Janikowie, a mecz rozpoczął się o godz. 15.00.
Mecz Lechii z liderem odbędzie się w niedzielę. Wszystkie spotkania dotychczasowe w roli gospodarza bydgoszczanie rozgrywali w piątkowe wieczory. Jedyny wyjątek nastąpił na początku września, kiedy to ze względu na mecz reprezentacji Polski z Finlandią, musieli przełożyć spotkanie z Miedzią na wtorek. Jak to się skończyło? Doskonale wiemy. Lider, stuprocentowy faworyt, uległ legniczanom 0:1. Była to jedyna jak do tej pory porażka Zawiszy w lidze na swoim boisku.
Pierwsza porażka Zawiszy przyszła w 7. kolejce. Od tamtego meczu minęło już sześć kolejnych spotkań, potyczka z Lechią zamknie kolejną siódemkę, będzie to 14. kolejka. Wszystko wskazuje, że bydgoszczanie będą ponosić porażki u siebie co siódmy, II-ligowy mecz. Pomiędzy meczem z Miedzią a Lechią przyszła porażka z Ruchem i remis w Janikowie. Biało-zieloni w porównaniu z liderem w Janikowie zremisowali także, ale za to Miedź pokonali na jej terenie. W obu spotkaniach legniczan, zarówno z Zawiszą, jak i Lechią, bramki dla niej zdobył Dawid Misan.
Lechia zdobyła w ostatnich trzech spotkaniach komplet punktów. Zawisza zanotował zarówno remis, jak i porażkę. Widać więc, że forma lidera równa się lekko ku dołowi, a jego przewaga nad grupą pościgową maleje. Wygrana gdańszczan w Bydgoszczy może sprawić, że gospodarze niedzielnego meczu opuszczą fotel lidera. Oby tak się stało!
Lechia nie powinna przegrać tego spotkania. Jak dotychczas wszytskie mecze w Bydgoszczy kończyły się wynikiem rostrzygniętym. Stawiamy 1:0 dla biało-zielonych, po bramce strzelonej przez "Wiśnię" w pierwszej połowie meczu.
zob. Lechia i Zawisza po każdej kolejce II ligi
zob. Mecze Lechii w sezonie 2006/07