lechia.gda.pl

Tygodnik lechia.gda.pl nr 81 (44/2006)
31 października 2006


5:1 Z KMITĄ: WRACAMY DO GRY

Orgazm i ekstaza

Zmierzch powoli już zapadał nad Gdańskiem. Jesienna depresja ogarniała całe miasto. Było jednak w grodzie nad Motławą miejsce, gdzie kilkutysięczny tłum, pozbyty jakichkolwiek złych myśli, cieszył się z wysokiego zwycięstwa swej drużyny. Tym miejscem był stadion przy ul. Traugutta 29. Warto było tam być w minioną sobotę.

MARIUSZ KORDEK
Gdańsk
adres: http://lechia.gda.pl/artykul/11556/
kontakt: lechia@lechia.gda.pl

Po zeszłotygodniowej porażce w Bydgoszczy trenerzy gdańskiego zespołu zapowiadali roszady w składzie. Zmiany wynikły jednak z powodu kontuzji oraz kartek. Tego, że zabraknie Bredego, Piątka oraz Kalkowskiego można się było spodziewać na wiele godzin przed meczem. Zaskoczyć kibiców mogła natomiast nieobecność Wojciechowskiego. Byłego zawodnika Bayernu Monachium można było zobaczyć na trybunach. Oficjalnie absencję Wojciecha tłumaczono przeziębieniem, złośliwi zaś twierdzą, że słabsza postawa playmakera Lechii w ostatnich tygodniach, a szczególnie w spotkaniu z Zawiszą, może oznaczać rychłe pożegnanie z drużyną.

- Roszady były spowodowane tym, że Sławek Wojciechowski rozchorował się lekko. Dzisiaj zespół chciał bardzo wygrać i zmazać plamę w postaci słabszego występu w Bydgoszczy. A nie jest powiedziane, że ten sam zespół wystąpi w następnym spotkaniu. Czas pokaże. Piotrek Wiśniewski dostał czwartą żółtą kartkę i nie będzie mógł zagrać. Szkoda, bo w końcu zaczął spełniać się na tej pozycji, będzie to dla nas duży ubytek, ale nie ma ludzi niezastąpionych - powiedział dla lechia.gda.pl II trener Lechii, Tomasz Kafarski.

W wyjściowej jedenastce, w porównaniu do meczu z Zawiszą, znaleźli się Paweł Żuk, Paweł Buzała i Mariusz Pawlak. I cała trójka przyczyniła się do pogromu Kmity Zabierzów.

Zwycięstwa w takim stosunku dawno nie oglądaliśmy na gdańskim stadionie. Tak przekonujące wyniki padały, gdy biało-zieloni zmagali się w niższych klasach rozgrywkowych.
W poprzednim sezonie to Lechia zbierała frycowe, przegrywając kilkoma bramkami w Łodzi z Widzewem, w Chorzowie i najdotkliwiej - 1:5 z Piastem Gliwice. Teraz jednak to my mogliśmy oklaskiwać tak okazałe zwycięstwo na Traugutta.

Sięgnijmy także do historii. W sezonie 1999/00 Lechia strzeliła 5 bramek w meczu z Jeziorakiem - wygranym 5:3. W sezonie 1998/99 Lechia wygrała czterema bramkami, pokonując Odrę Opole 4:0. Wyżej biało-zieloni wygrali w sezonie 1983/84, kiedy to na Traugutta rozbili Zagłębie Wałbrzych 5:0. W tym samym sezonie pokonali także 5:1 Stal Stocznię Szczecin. Tamte rozgrywki okazały się szczęśliwe dla gdańszczan, gdyż zakończyły się awansem do I ligi.

Za bohatera meczu z Kmitą można uznać cały zespół.W takim też tonie po końcowym gwizdku wypowiadał się Tomasz Borkowski. Warto jednak poświęcić uwagę strzelcom bramek.

Paweł Buzała miał swój udział przy 3 bramkach. Były zawodnik poznańskiego Lecha 2-krotnie znalazł się w miejscu, gdzie powinien znajdować się rasowy napastnik i skutecznie wykorzystał błędy przeciwnika.

- Na pewno jest to cichy bohater dzisiejszego zwycięstwa. Mały wzrostem, ale na pewno cieszy, że się odblokował. Cieszy też, że kadra w Lechii jest szeroka i co mecz jest jakiś inny bohater. Nie ma tak, że jest ciągle ten sam, inny też są ambitni i chcą zaznaczyć swój udział w dobrych wynikach Lechii - ocenił drugi szkoleniowiec Lechii grę "Buziego".

To także za faul na jego osobie podyktowano rzut karny. "Jedenastkę" pod nieobecność Krzysztofa Brede oraz Sławomira Wojciechowskiego wykorzystał najbardziej doświadczony lechista, Mariusz Pawlak. To pierwsza bramka "Cygana", odkąd powrócił na stare śmieci, czyli do Lechii. Poprzednio gola dla biało-zielonych strzelił ponad 10 lat temu, dla Lechii/Olimpii. Jaka szkoda, że byłego zawodnika Dyskobolii Grodzisk zabrakło w Bydgoszczy.

Pozostałe dwie bramki padły łupem najskuteczniejszych w tym sezonie zawodników Lechii. Piotr Cetnarowicz i Piotr Wiśniewski dołożyli do swego dorobku po jednej bramce. Widać, że obaj piłkarze, chcą okazać się najskuteczniejszymi lechistami, rywalizacja ta idzie z pożytkiem dla zespołu, choć po meczu "Wiśnia" żartował, że "Cetnar" za mało mu podaje. Faktem jest, że gdyby Cetnarowicz miał lepiej ustawiony celownik to z powodzeniem mógłby ustrzelić hat-tricka. Widać, że współpraca "małego z dużym" przynosi wymierne efekty.

Strach pomyśleć, kiedy okaże się, że obaj nie mogą wystąpić. Jednak może nie warto się przejmować, gdyż w tym sezonie już 10 zawodników Lechii ma na swym koncie przynajmniej jedno trafienie, choć mało brakowało, aby na listę strzelców wpisali się po rzutach wolnych: Paweł Żuk (nieuznana bramka spowodowaną pozycją spaloną Pawlaka) oraz Marcin Szulik.

Piłkarze Kmity, jak na beniaminka, zaprezentowali się dobrze. Zagrali otwartą piłkę, a nie murowali tylko dostępu do własnego pola karnego. Bramki dla Lechii padały po ewidentnych błędach defensywy oraz niezbyt doświadczonego golkipera gości. Trener Jerzy Kowalik uznał te błędy za bramki samobójcze i żałował bardzo, że doświadczony Artur Sarnat musiał zająć miejsce na ławce rezerwowych. Momentami jednak, to właśnie piłkarze z podkrakowskiego Zabierzowa przejmowali inicjatywę. Tak było po zdobyciu bramki przez Lechię oraz tuż po wznowieniu II połowy. Mimo utraty kolejnych bramek, goście nadal dążyli do zmniejszenia porażki. Sukcesem dla nich w sobotnie popołudnie było na pewno strzelenie bramki na wyjeździe po raz pierwszy od 5 spotkań.

- To był najgorszy moment w meczu, zespół starał się zdobyć drugą bramkę, ale zabrakło trochę skuteczności i zimnej krwi w wyprowadzeniu piłki. Złe wprowadzenie piłki do gry spowodowało to, że Kmita utrzymywała się dłużej przy piłce. I pokazała, że jest zespołem dobrym. Zespół gdański był jednak na fali i to jedno trafienie nie mogło go zatrzymać - ocenił grę gości po stracie pierwszej bramki asystent trenera Borkowskiego.

Reżyserem gry i wyróżniającym zawodnikiem w Kmicie jest Dariusz Zawadzki, mistrz Europy z 2001 r., który praktycznie każdą akcję musiał ostemplować poprzez dotknięcie piłki. Niestety nie mógł zagrać przeciwko swemu koledze, z kadry Michała Globisza, Karolowi Piątkowi. Może warto polecić tego piłkarza naszym działaczom, wszak Zawadzki swego czasu miał epizod nad morzem, będąc na wypożyczeniu w Arce Gdynia.

Podczas sobotniego meczu atmosferę podsycał spiker zawodów. Podawane, pomyślne komunikaty z innych stadionów wywoływały entuzjazm wśród zgromadzonej widowni. Szczególnie informację o porażce Ruchu w Janikowie wzbudzały niewątpliwie ekstazę biało-zielonych fanów. Chorzowianie wszak są w tabeli przed Lechią i to z nimi właśnie, już w piątek, gdańszczanie będą walczyć w kolejnym, jakże ważnym pojedynku. Wystarczy jedynie wspomnieć, że janikowianie tydzień temu przegrali z Kmitą.

- Drużyna odpowiednio zareagowała po tym, co się stało w Bydgoszczy. Byliśmy zdegustowani naszą postawą i grą. Cieszę się, że wygraliśmy w takim stylu, tworząc tyle sytuacji podbramkowych, strzelając tyle bramek i doprowadzając do tego, że gdańska publiczność przeżyła nie jeden orgazm, a kilka i to jest piękne w tym dzisiejszym zwycięstwie - tak podsumował zwycięstwo nad beniaminkiem były szkoleniowiec Kaszubii.

Do końca sezonu pozostały dwa mecze. Ewentualna zdobycz punktowa wskaże cel, jaki zostanie postawiony przed drużyną. Na jaką zdobycz punktową możemy liczyć? Oddajmy głos trenerowi Kafarskiemu: - Ja nie liczę punktów. Chciałbym, aby to było 6. Najpierw trzeba się skoncentrować na meczu z Ruchem, który będzie poddenerwowany wysoką porażką z Janikowem, a my będziemy podbudowani tym zwycięstwem i może to być mieszanka wybuchowa i obyśmy my wyszli z tej mieszanki zwycięsko. A potem będą 2 tygodnie przerwy i zobaczymy, jak to wpłynie na nasz zespół.

To pierwszy od 5 lat sezon, w którym biało-zieloni w rozgrywkach nie są beniaminkiem. W tym sezonie w II lidze występuje aż 6 nowicjuszy. Lechiści z pięcioma z nich już rozegrali mecze i bilans posiadają imponujący - wygrali 4 mecze, a jedno spotkanie zremisowali. Punkty z tymi drużynami liczą się tak samo, jak wygrane z czołówką. Chwała więc naszym piłkarzom, że skutecznie wypunktowali zeszłorocznych III-ligowców. Do pełni sukcesu brakuje tylko wygranej w ostatnim meczu ze Stalówką ze Stalowej Woli.




Copyrights lechia.gda.pl 2001-2025. Wszystkie prawa zastrzeżone.
POWRÓT