lechia.gda.pl

Tygodnik lechia.gda.pl nr 84 (47/2006)
21 listopada 2006


TOMASZ BORKOWSKI O ZIMIE 2007

Potrzebujemy świeżej krwi

- Trzech, czterech ludzi odejdzie, ta liczba może wzrosnąć do pięciu. Musi być płynna wymiana, sztuka za sztukę. Jeżeli ma być progresja i mamy iść do góry, to musimy mieć zawodników lepszych - mówi dla lechia.gda.pl o rozpoczynającym się okresie przygotowawczym trener Tomasz Borkowski.

MICHAŁ JERZYK
Gdańsk
adres: http://lechia.gda.pl/artykul/11575/
kontakt: lechia@lechia.gda.pl

Co rzuca się w oczy najbardziej, to mocni sparingpartnerzy. Coś, czego brakowało w poprzednich okresach przygotowawczych.

Tomasz Borkowski: Musimy iść w tym kierunku, dlatego spróbowaliśmy znaleźć godnych sparingpartnerów. Wolę przegrać kilka sparingów, ale znać swoje miejsce w szeregu. Właśnie tego w minionej rundzie nam zabrakło. Patrząc na tabelę, przegraliśmy z zespołami wyżej od siebie notowanymi. Brakowało nam ogrania. Myślę, że nasza młodzież nie może grać z zespołami czwartoligowymi, tylko musi być wrzucana także na głęboką wodę. Zależało mi więc na takich sparingpartnerach patrząc także pod kątem juniorów. Oni już nie mogą być tylko wprowadzani, ale muszą pokazywać się z mocnymi rywalami. Dlatego tak bardzo o to zabiegałem i tak dużo szumu wokół tego zrobiłem. Zdopingowałem do roboty kierownika, który wydzwaniał swoimi drogami, no i udało się, mamy całkiem niezły zestaw.

Przygotowania zaczynają się bardzo szybko. W bieżącym tygodniu odbędą się pierwsze sparingi dla kandydatów.

- Zaczęliśmy już przygotowania, żeby ani chwili nie przysnąć. We wtorek zaczynamy pierwszym testmeczem. Nie chciałem, żeby zawodnicy grali między sobą, dlatego zmierzymy się z mocnym przeciwnikiem, Kaszubią Kościerzyna. Zdaję sobie sprawę, że nie są to nazwiska rzucające na kolana, ale jest to jakiś przegląd naszej trzeciej ligi. Plan jest taki, żeby przyjrzeć się tym zawodnikom. To są młodzi, wybijający się piłkarze. Wychodzę z takiego założenia, że warto szukać, może się trafi jakaś perełka. We wtorek podejmę pierwsze decyzje, kto zostanie z nami na środę i czwartek. Zamieszkają w hotelu na Lechii, potrenują z pierwszą drużyną, a po południu na AWFiS będą pracowali pod moim indywidualnym okiem, żebym zorientował się, jak się prezentują. Zakończymy to w piątek testmeczem z Bałtykiem Gdynia. Postanowiłem na przykład zaprosić Michała Smarzyńskiego, przyjrzeć mu się. Zaprosiłem także dwie osoby z zespołu rezerw oraz Wojtkiewicza z juniorów. To są nazwiska, które mogę ujawnić. W tej grupie kilku zostanie pewnie na piątkową turę, kiedy to przygotujemy też następnych kilku zawodników, których jeszcze poszukujemy.

Zauważalny jest nowy tryb tej akcji. Wcześniej właściwie jeden sparing decydował o tym, czy ktoś zostaje, czy odchodzi. Teraz zostało to rozłożone w czasie.

- No tak, wtedy było trochę za mało czasu. To są młodzi chłopacy, więc w jednym meczu może czasem coś nie wyjść. Postanowiliśmy popracować trochę wolniej, tym bardziej, że dla nas to są dodatkowe zajęcia. Stwierdziliśmy, że dwa testmecze, dwa treningi, nie dadzą dużo, natomiast sprawią, że będę o tych kandydatach wiedział więcej.

Są to jednak "małe" transfery. Nie liczymy na podanie nazwisk "dużych". Na jaką pozycję szukani są jednak zawodnicy? Na znalezieniu jakiego piłkarza szczególnie by Lechii zależało?

- Najlepiej wszechstronnego. (śmiech) Będę teraz jednak bardzo ostrożny w wypowiedziach na temat jakichkolwiek nazwisk. Mamy jakieś rozpoznanie terenu i uważam, że do każdej formacji po jednym zawodniku by się przydało. Zdaję sobie sprawę, że musi być dopływ świeżej krwi, nowych chłopaków. Na pewno nie będzie to gruntowna przebudowa zespołu, bo wielu z obecnych piłkarzy się sprawdziło, ale uważam, że kilku nowych nam potrzeba. W środę i czwartek mamy rozmowy indywidualne z każdym piłkarzem, chcemy ich ocenić i omówić, jak to wygląda. Wtedy podejmiemy decyzję, kto nie będzie miał przedłużonego kontraktu. Najpierw dowiedzą się piłkarze, a dopiero potem prasa i media.

- Chciałbym jak najszybciej poznać cel, jaki jest stawiany przed zespołem na przyszłą rundę. Chciałbym wiedzieć, czy stać nas na to, żeby sprowadzić wartościowych piłkarzy z wyższej półki. W każdej formacji widziałbym po takim zawodniku. Mam tu na myśli dwa, trzy nazwiska, ale opierałbym się na tym kierunku, żeby szukać głównie młodych, utalentowanych. Przejrzeć wszystko od juniorów i rezerw. Tu jestem bardzo blisko, gdyż praktycznie co tydzień jestem na meczach juniorów starszych i młodszych, oprócz tego raz w tygodniu mam treningi indywidualne. Także naszą młodzież znam, ale tych z zewnątrz trzeba sprawdzić i spróbować znaleźć jakiś talent. A jeżeli już rozmawiamy o jakichś dużych wzmocnieniach, to liczę tu na jakieś "nazwiska".

Życzylibyście sobie mieć do dyspozycji wszystkich już od stycznia, czy liczycie się z tym, że wtedy wciąż jeszcze będą trwały poszukiwania?

- Pewnie, że chciałbym mieć wszystkich. Jest to komfortowa sytuacja. Między innymi po to są sparingi, gdzie mamy kilku pierwszoligowców i drugoligowców, aby można było dobrze ich sprawdzić. Ale ja stąpam po ziemi i zdaję sobie sprawę, że na pewno jakiś transfer, jak ostatnio w przypadku Mariusza Pawlaka, wpadnie na sam koniec. Rynek jest taki, że wszystko będzie się ważyło do ostatniego dnia okienka transferowego. Pewnie, że komfortowo byłoby, gdybym mógł wszystkich zabrać na obóz, mieć ze sobą ścisłą kadrę. Zdaję sobie jednak sprawę z realiów, że jeżeli ma przyjść do nas ktoś znaczący, to nie będzie testowany, tylko przyjdzie gotowy do grania.

A czy jest już lista zawodników, z którymi chcesz się pożegnać?

- Tak, tak. Mam. Ale mówię - jestem w pierwszej kolejności zobowiązany do tego, by powiedzieć im jako pierwszym prosto w twarz. Nie zaryzykuję wypowiadać się wcześniej.

Ilu ich będzie?

- Około trzech, czterech, może pięciu. Dorosłem do takiej decyzji, żeby jeden z młodszych chłopaków nie był oddawany czy sprzedawany, tylko grał w trzeciej lidze. Pilnie zależy mi na tym, żeby awansowały rezerwy i żeby nasze obydwie juniorskie drużyny wygrały, ale w przypadku niektórych warto, aby się ogrywali w całych meczach. Także tutaj się zastanawiam, ale zostawiam to sobie jeszcze do środy. W czwartek kończę wszystkich. Mam przygotowaną listę, dla każdego poświęcone jest po 20-30 minut. Wszystko jeszcze przeanalizuję i zsumuję, bo zrobiłem jeszcze takie - nazwijmy to - CV każdego z nich. Chcę być przygotowany, przedstawić im, ile grali, jak, ocenić ich sprawiedliwie. Ale trzech, czterech ludzi odejdzie, ta liczba może wzrosnąć do pięciu. Musi być płynna wymiana, sztuka za sztukę. Jeżeli ma być progresja i mamy iść do góry, to musimy mieć zawodników lepszych.

Abstrahując od decyzji zarządu, zakładasz że wiosną twoja drużyna będzie walczyła o awans?

- Bardzo bym chciał, ale nie chcę za daleko pójść. Łatwo jest powiedzieć, mieć buńczuczne zapowiedzi, ale potem może okazać się, że nic z tego nie wynika. Myślę, że nie ma się co bać. Pierwsza runda pokazała, że możemy powalczyć. Mecze z drużynami nad nami dają do myślenia, że jednak czegoś nam brakuje i to jest do poprawienia. Liczę po cichu na to, że ten zespół musi grać troszkę lepiej, z tego względu, że wszyscy trenują i podnoszą poziom. Liczę na to, że dojdzie jakiś lepszy zawodnik. Chciałbym, żeby była widoczna progresja w tabeli.

- Czy o powalczymy awans? Hmm. W tej lidze jeszcze mogą być ciekawe rozwiązania. Marzy mi się doskoczenie do czołówki i walka o lepsze miejsce. Szóste na dzisiejszy jest adekwatne do możliwości, ale czemu nie, jestem ambitny. Tylko nie będę składał deklaracji, że atakujemy teraz ekstraklasę. Nie znam jeszcze celu, jaki przedstawi zarząd, nie znam możliwości finansowych, czy też jakich będziemy mogli ściągnąć zawodników. A to wszystko jest na pewno mocno uzależnione. Ale będę chciał ambitnie powalczyć o jeszcze wyższą lokatę, jakieś minimum, które mi zarząd przedstawi. Cieszę się, że spełniłem to, co mi zalecono, ale mogliśmy jeszcze kilka punktów uciułać więcej i być jedno czy dwa oczka wyżej w tabeli.




Copyrights lechia.gda.pl 2001-2023. Wszystkie prawa zastrzeżone.
POWRÓT