Wychowanek Kolejarza Chojnice trafił do Lechii przed obecnym sezonem. Został wypożyczony z ŁKS-u Łodź, z którym wiąże go 3-letni kontrakt. Już jednak teraz działacze OSP Lechia myślą nad wykupem Trzebińskiego z Łodzi. Spośród nowo pozyskanych zawodników, nie licząc Mariusz Pawlaka, okazał się najbardziej trafionym transferem. Kilka meczów zaliczył jako gracz wyjściowej jedenastki.
W ostatnie dni listopada piłkarze Lechii mieli już okres roztrenowania. Treningi lżejsze, czasami w formie zabawy, więcej wolnych dni. To wszystko sprawiło, że ciężko było umówić się na spotkanie z Damianem Trzebińskim. Dopiero w ostatni dzień treningów udało się namówić na kilka wypowiedzi obrońcę gdańskiej Lechii.
- Mieszkam obecnie w Gdańsku, ale w każde wolne dni jadę w rodzinne strony, do domu rodzinnego. Znajduję się on niedaleko Chojnic, w małej miejscowości Ostrowite Zakład Rolny.
W Chojnicach właśnie zaczęła się przygoda Damiana z piłką.
- Treningi zacząłem w juniorach Kolejarza Chojnice. Trener Janusz Fabich mnie nakłonił i jemu dużo zawdzięczam. Występy w reprezentacji Polski zwróciły zainteresowanie jednego z trenerów z SMS Łódź. Zaproponowano mi naukę i występy w tej szkole. Podpisałem 3-letni kontrakt.
- Treningi w Szkole Mistrzostwa Sportowego powiązane są z nauką. W SMS rozkład dnia wygląda następująco: najpierw śniadanie, potem zajęcia lekcyjne, następnie trening i pozostała cześć zajęć lekcyjnych. Popołudnia mieliśmy dla siebie, chyba że były w planie treningi indywidualne.
- Wywalczyłem z tą drużynę 3. miejsce mistrzostw Polski juniorów. W SMS grałem m.in: z Marcinem Kowalczykiem (obecnie GKS Bełchatów), Tomaszem Jodłowcem (Dyskobolia), Maciejem Kicińskim (Korona).
Po skończeniu wieku juniora nie widząc możliwości kontynuowania gry w Łodzi postanowił wrócić na Pomorze.
- Będąc tam nie myślałem, że po skończeniu wieku juniora wrócę na Pomorze. Nie chciałem zostać w Łodzi lub jej okolicach, wolałem wrócić na Pomorze i tutaj się ogrywać w III lidze. A że była taka możliwość gry w Kaszubii to skorzystałem z niej. ŁKS? Ta kwestia nawet nie była rozpatrywana i brana pod uwagę.
- Kaszubia to był jedyny klub, który był zainteresowany moją sobą. Ja osobiście złożyłem akces do Lechii, ale przy Traugutta nie było zainteresowania moją osobą. Lechia wolała po awansie do III ligi grać swoją młodzieżą. Zainteresowanie wykazała Kaszubia, więc zostałem jej zawodnikiem.
Menedżerem Damiana, odpowiedzialnym za jego angaż w klubie, jest dyrektor SMS Łódź Janusz Matusiak, ojciec Radosława, reprezentanta Polski. Udane występy w Kaszubii sprawiły, że Trzebiński śmielej zaczął spoglądać w kierunku klubów z ekstraklasy. Przed obecnym sezonem udał się na testy do Łodzi i Bełchatowa.
- Próbowałem się załapać do I ligi. Byłem na testach w ŁKS-ie i Bełchatowie. Niestety nic z tego nie wyszło. Do ŁKS-u klub mi zaproponował, a testy w Bełchatowie zawdzięczam panu Matusiakowi. Wtedy pojawiła się propozycja z Lechii, z której skorzystałem i jestem z tego zadowolony. Na pewno jest to klub na Pomorzu najlepszy. Gra w Lechii jest marzeniem każdego chłopaka, to że mi się udało to naprawdę jestem z tego dumny.
Pomoc w aklimatyzacji w gdańskim klubie zawdzięcza kolegom, z którymi występował w Kościerzynie oraz trenerowi Tomaszowi Kafarskiemu.
- Na pewno trener Kafarski miał na to wpływ, że tutaj zakotwiczyłem, łatwiej było mi przejść do Lechii niż do jakiegoś innego klubu. Byłem tu na test meczu i działacze zdecydowali się podpisać kontrakt wypożyczając mnie z ŁKS-u.
- Zaskoczyła mnie atmosfera na trybunach. Do tej pory nie spotkałem się na meczach z taką publicznością. Naprawdę gra tutaj to wielka przyjemność. Z aklimatyzacją nie było problemów, znałem kilku chłopaków z Kaszubii, Pawła Żuka z kadry Pomorza.
Damianowi udało się zagrać w 9 meczach ligowych i 2 pucharowych. Debiut nastąpił już w I kolejce, kiedy zmienił kontuzjowanego Mariusza Pawlaka.
- Jestem zadowolony z tego dorobku, przychodząc do Lechii nie spodziewałem się, że tak szybko dostanę szansę. Jest to dla mnie wynik naprawdę dobry. Zagrałem już w pierwszym meczu, później w dwóch następnych, potem miałem mała przerwę. Po kontuzji "Heńka" znów wskoczyłem do składu. Myślę, że nie było najgorzej. Potem wrócił Krzysiek Brede na ostatni mecz, trener wybrał inne ustawienie, usiadłem na ławce i trzeba to zaakceptować.
- Najmilej wspominam mecz z Podbeskidziem, poradziłem sobie nie najgorzej. Zapomnieć chciałbym o meczu z Zawiszą, gdzie po moim błędzie padła pierwsza bramka. Zagraliśmy słabo jako zespół. Mi przytrafił się błąd i pech.
Damian Trzebińśki gra na pozycji środkowego obrońcy. W rankingu trenerów jest na razie trzeci na tej pozycji.
- Będę robił wszystko, aby po dobrze przepracowanej zimie to się zmieniło. To jest chyba moja optymalna pozycja. Przechodziłem do SMS już jako środkowy obrońca. Wzorem dla mnie jest Allessandro Nesta oraz John Terry. To są obrońcy z których warto brać przykład.
- Rzadko przekraczam linie środkową? Po części wynika to z zaleceń trenera, ale także ze sposobu mojej gry. Bardziej staram sie asekurować tyły, być może z biegiem czasu, gdy nabiorę pewności siebie i ogram się w lidze, bardziej będę się włączał w akcje ofensywne zespołu. Chciałbym bardzo strzelić bramkę. Największym moim atutem jest gra głową, a popracować muszę teraz głównie nad taktyką. Popełniam błędy w taktyce, muszę się przestawić na granie w wyższej klasie. Jest duża różnica, jeśli chodzi o organizację i kulturę gry. Szybciej można jednak podnieść swoje umiejętności.
Jak Damian ocenia jesień i perspektywy wiosną?
- Jesień była dla nas udana, cel osiągnęliśmy. Dzięki dobrze przepracowanej zimie będziemy dążyć, aby być w pierwszej trójce. Myślę, że jest to w naszym zasięgu. Po cichu rozmawiamy o ekstraklasie, ale myślę, że trzeba jeszcze poczekać.
Popularny "Trzebik" rozegrał ok. 30 spotkań w reprezentacji Polski juniorów. Jednak za swój sukces uważa coś innego.
- Moim sukcesem, jak do tej pory, są występy w gdańskiej Lechii, a marzeniem jest zadebiutować w I lidze, najlepiej w barwach gdańskiego klubu. Mam 30 występów w kadrze trenera Zamilskiego U-16, 17, 18. Utrzymuję dobry kontakt z Marcinem Smolińskim, Tomkiem Szczepanem, Marcinem Tarnowskim. Oni grali ze mną w kadrze.
A jak zapatruje się i widzi pierwszą reprezentację Polski?
- Wszyscy na początku przyjścia Beenhakkera kręcili nosem. On jednak postawił na swoich zawodników. Niektórzy się dziwili, że Bronowicki czy Golański zostali powołani, a oni teraz stali się kluczowymi zawodnikami tej reprezentacji. Radek Matusiak robi wielką furorę. Chwała Holendrowi za to, że postawił na tych zawodników i oni odpłacają się mu dobrą grą.
30 listopada lechiści wzięli udział po raz ostatni w tym roku w treningu. Jedne z ostatnich zajęć trenerzy przeprowadzili w hali tenisa stołowego na Zaspie oraz na sztucznym lodowisku w hali Olivia.
- Marcin Szałega okazał sie najlepszym tenisistą, w finale spotkał się z Piotrem Wiśniewskim. Ja odpadłem w ćwierfinale z trenerem Borkowskim. W hokeja miałem okazję grać pierwszy raz na sztucznym lodowisku, było dużo śmiechu. Maciek Kalkowski i Sławek Wojciechowski radzili sobie bardzo dobrze, po kilku treningach mogli by zagrać w gdańskim Stoczniowcu.
Teraz piłkarzy czeka przerwa, na treningu zameldują się dopiero po Nowym Roku.
- Na pewno taka przerwa jest potrzebna, mogliśmy się już czuć zmęczeni tą rundą. Będzie okazja, aby spędzić więcej czasu z rodziną. Każdy podchodzi do tej przerwy z radością. Ja będę odpoczywał, święta spędzę z rodziną i być może przywitam Nowy Rok w górach.