lechia.gda.pl

Tygodnik lechia.gda.pl nr 87 (50/2006)
12 grudnia 2006


PODSUMOWANIE JESIENI 2006: OBROŃCY

Brede przebił Króla

Podczas piłkarskiej wiosny 2006 Lechia straciła 17 goli. Jesienią biało-zieloni 18-krotnie pozwalali rywalom cieszyć się ze zdobyczy bramkowej. Trener Borkowski zapowiadał przed sezonem, że jego zespół będzie grać bardziej widowiskowo. Słowa dotrzymał, ale odbyło się to kosztem skutecznej gry w tyłach.

KAROL SZELOŻYŃSKI + REDAKCJA
adres: http://lechia.gda.pl/artykul/11586/
kontakt: lechia@lechia.gda.pl

Trener Tomasz Borkowski, kompletując skład na rundę jesienną, uniknął osłabień w formacji obronnej. Dodatkowo do skutku doszły dwa transfery - Mariusza Pawlaka i Damiana Trzebińskiego. Mogłoby się więc wydawać, że nieźle grająca wiosną defensywa została dodatkowo wzmocniona, co wymiernie przełoży się na mniejszą ilość traconych goli. Niestety, piłkarze Lechii wciąż mają problem z równowagą pomiędzy grą w obronie, a zdobywaniem bramek. Z drugiej strony, gdyby ta równowaga była na idealnym poziomie, to biało-zieloni byliby dziś zapewne drugoligowym mistrzem jesieni.

Wiosną gdańszczanie zachowali czyste konto aż 10-krotnie, jesienią - 5 razy (plus jeden mecz Pucharu Polski). Na plus należy na pewno zaliczyć uniknięcie kompromitacji, jakie miały miejsce wiosną, kiedy Lechia przegrała trzy mecze w stosunku 1:5, 0:4 i 0:3. Teraz Lechii zdarzało się w takich wymiarach pokonać rywala. Jesienią najwyższej porażki gdańszczanie doznali w Polkowicach, ulegając miejscowego Górnikowi 1:3 (przegranej 0:2 doznali jeszcze w meczu Pucharu Polski z Pogonią).

Kiedy wiosną Lechię prowadził trener Kaczmarek, za grę w obronie odpowiedzialna była głównie czwórka: Pęczak, Brede, Manuszewski, Kosznik. Tomasz Borkowski zdecydował się jednak rozbić powyższe ustawienie desygnując do gry w defensywie Mariusza Pawlaka, a Jacka Manuszewskiego przesuwając do linii pomocy. Lechia straciła dwa gole na inaugurację w Janikowie. Kolejne eksperymenty trwały do 5. kolejki II ligi, a Lechia miała po stronie strat już 8 bramek. Dopiero wówczas "Borek" zdecydował się wystawić identyczną czwórkę w linii obronnej, jaką odnalazł Marcin Kaczmarek. Lechia wygrała 2:0 z Polonią Warszawa, a do końca rundy straciła 10 goli, pomimo że często z powyższej czwórki wypadało przynajmniej jedno ogniwo.

Porównując grę poszczególnych obrońców jesienią do występów wiosennych, postęp zrobił Rafał Kosznik, który coraz pewniej czuje się w drugoligowej rzeczywistości. Strzelił on jedną bramkę i zaliczył trzy asysty, czym zdeklasował drugiego bocznego obrońcę obrońcę - Pawła Pęczaka. Nieco opuścił się natomiast Jacek Manuszewski, który nie był już aż tak pewnym punktem obrony, a zdecydowanie słabiej grał Krzysztof Brede, którego wybraliśmy - może i kontrowersyjnie - rozczarowaniem rundy.

Długo wahaliśmy się, czy na to miano nie zasługuje Grzegorz Król. Ostatecznie postawiliśmy na Brede, który zdecydowanie wyżej postawił sobie poprzeczkę wiosną i oczekiwania wobec niego były znacznie większe. To "Heniek" czynił stałe postępy, miał być filarem defensywy, a tymczasem swoją grą pozbawił Lechię kilku ważnych punktów. W dodatku poprawnie spisywał się tylko u boku Manuszewskiego. Z Pawlakiem czy Trzebińskim nie potrafił już tak dobrze współpracować. Mamy jednak nadzieję, że miniona nieudana runda była tylko wypadkiem przy pracy, a wiosną "Heniek" wróci do swojej normalnej dyspozycji.

Obrońcy jesieni 2006/07

Krzysztof BREDE (25 lat, 1-10: 6,0)
ROZCZAROWANIE JESIENI 2006
Zdecydowanie słabsza runda podstawowego od dwóch lat obrońcy Lechii. Nie zmarnował żadnego rzutu karnego i jest to jeden z niewielu pozytywnych aspektów jego gry jesienią. W pierwszych meczach zawalał bramkę za bramką i tylko duże zaufanie od trenera Borkowskiego pozwalało mu grać tak dużo (w całej rundzie opuścił tylko 4 mecze). Miał częstsze momenty dekoncentracji, przez co popełniał więcej błędów niż podczas udanej wiosny. W końcówce rundy przestał grać w ogóle, z powodu kontuzji, a Lechia bez niego również sobie radziła. Dobrze współpracował z Manuszewskim, ale mając u boku Pawlaka bądź Trzebińskiego, nie czuł się już tak pewnie i popełniał więcej błędów. Po ostatnim jesieni meczu miał bardzo dobry nastrój, ale runda w jego wykonaniu była nieudana. Chwalony dotąd za stały rozwój, nagle wykonał krok wstecz.

Sebastian FECHNER (23 lata, 1-10: 5,5)
Zachował swoją notę w stosunku do rundy wiosennej. To wciąż nie ten sam piłkarz, który zachwycał podczas uwieńczonej awansem wiosny w III lidze. Rozegrał jedynie sześć meczów w rundzie, co z pewnością nie jest powodem do chwały. W ostatnim spotkaniu jesieni wszedł na końcówkę, wywalczył rzut karny i tym samym zaliczył asystę. Ogólnie jednak kolejna runda Sebastiana na straty. Nie zdołał podjąć skutecznej rywalizacji z Pęczakiem i Kosznikiem, ale stanowi solidną rezerwę w przypadku wypadnięcia ze składu pierwszego z nich. Był próbowany także w drugiej linii. W powrocie do formy znów przeszkadzały mu kontuzje, z powodu których nie zagrał w sześciu meczach i nie był już w stanie skutecznie odbudować swojej pozycji w zespole. Fechner to ciekawy zawodnik, przebojowy ofensywnie, ale znów mu się nie udało.

Rafał KOSZNIK (22 lata, 1-10: 7,0)
Jeden z nielicznych piłkarzy Lechii, którzy mają tak pewne miejsce w składzie. Opuścił jedynie cztery mecze z powodu kontuzji. Zagrał drugą rundę w II lidze i widać, że z każdym meczem robi postępy i dojrzewa. Coraz częściej włącza się w akcje ofensywne, co jest jego mocną stroną. Potrafi biegać większą część meczu od pola karnego do pola karnego, a nawet wymienić piłkę z pomocnikami i zejść do środka by oddać strzał. Piłkarz lewonożny, ale jedynego gola zdobył po strzale prawą nogą. Do tego zaliczył trzy asysty. Nie ustrzegł się błędów (np. w Bydgoszczy przy pierwszej bramce), których popełnił znacznie więcej niż prawy obrońca - Pęczak. Występy udane przeplatał z bezbarwnymi, często również zbyt łatwo dawał się ogrywać w sytuacjach jeden na jeden. Piłkarz potrafiący wskazać swoje braki, któremu "sodówka" raczej nie uderzy do głowy.

Rafał LODA (18 lat, 1-10: 5,0)
"Lodzik" z pewnością zapamięta minioną jesień, gdyż w tym okresie zaliczył swój drugoligowy debiut. Był to tylko jeden 72-minutowy występ, ale przeciwko czołowemu zespołowi - Zagłębiu Sosnowiec. Zaczął go słabo, ale pod koniec oddał strzał z 30 metrów, który zadziwił wszystkich. Otrzymana szansa na pewno zaprocentuje w przyszłości, kiedy przyjdzie mu znów zagrać przed wymagającymi kibicami ze stadionu przy Traugutta. Paweł Pęczak mówi, że Rafał jest "zadziorą". Powinien teraz umieć pokazać to w meczach. Podczas rundy zagrał również kilkanaście minut w meczu Pucharu Polski z Pogonią. Na pewno można było liczyć na więcej, zwłaszcza po zachwytach Borkowskiego na początku okresu przygotowawczego. Owego okresu nie dokończył, bo przyplątała się kontuzja. Jeżeli nie zachwyci w zimie, zapewne będzie musiał odejść na wypożyczenie.

Jacek MANUSZEWSKI (33 lata, 1-10: 7,0)
Największej szkody piłkarzowi i sobie narobił trener Borkowski zaczynając sezon od ustawiania go w linii pomocy. Po kilku meczach przesunął go z powrotem do środka obrony, ale nie był to już ten sam "Manek", który tak zachwycał w rundzie wiosennej. Poniżej dobrego poziomu nie schodził, grał solidnie, nieustępliwie, a w obronie Lechii wciąż nie jest niezastąpiony, ale przestał być "bezbłędny". Sporo bramek padło przez pomyłki środkowych obrońców, za co to lider defensywy jest współodpowiedzialny. Zagrał 1499 minut na 1530 możliwych. To czołowy wynik w II lidze, świadczący też o jego roli w zespole. Pełni w drużynie ważną "ojcowską" rolę, odpowiedzialny jest nie tylko za grę, ale i za ustawianie na boisku i przekazywanie uwag młodszym piłkarzom - Pietrowskiemu, Lodzie, czy nawet Brede. Często przejmuje opaskę kapitańską.

Paweł PĘCZAK (29 lat, 1-10: 7,0)
"Pęki" grał tak, jak nas przyzwyczaił. Ani lepiej ani gorzej, choć był może nieco mniej widoczny z przodu niż we wcześniejszych rundach. Jak zawsze twardy, nieustępliwy, walczący do końca i mający wielkie serce do gry. Lepiej od Kosznika spisywał się w defensywie, ale znowu nie udało mu się zdobyć gola. Trochę więcej niż zwykle dokuczały mu kontuzje, przez co nie zagrał w czterech spotkaniach. Dodatkowo w Polkowicach zarobił czerwoną kartkę, chociaż trochę na skutek pospiesznej decyzji sędziego, który niedługo potem, ku uciesze Pęczaka, wylądował w areszcie z oskarżeniami o korupcję. Szkoda, że mimo zapowiedzi nie próbował strzałów, znajdując się w dogodnych sytuacjach. Wielu bramkarzy w II lidze mogłoby wypuścić piłkę z rąk dając szansę przynajmniej na dobitkę. U "Borka", ceniącego sobie walkę i charakter, "Pęki" jest dużym pewniakiem.

Robert SIERPIŃSKI (31 lat, 1-10: 5,0)
Jesień była już ostatnią rundą Sierpińskiego jako piłkarza Lechii, a zapewne również w ogóle jako piłkarza. Przegrał swoją szansę, chociaż on sam twierdzi, że jej nie otrzymał. Mógł odejść latem, ale nie zrobił tego, bo - jak mówił - miał dość tułaczki po III czy IV lidze. Niepotrzebnie i z niewyjaśnionych powodów popadł w konflikt z kolejnym trenerem. Wystąpił tylko w meczu Pucharu Polski z Pogonią Szczecin, ale ciężko pierwszy poważny występ po miesiącach gry w V i VI lidze uznawać za miarodajny. Można dziś gdybać czy zagrałby gorzej niż Trzebiński, który otrzymał szansę. Trenerzy postawili na Damiana zapewne również ze względu na to, że jest 10 lat młodszy. "Sierpik" to mądry człowiek i być może niedługo sprawdzi się w nowej roli, o której marzy - menedżera czy skauta pracującego i wyszukującego piłkarzy dla Lechii.

Damian TRZEBIŃSKI (21 lat, 1-10: 6,0)
Trzebiński rozegrał jesienią 9 spotkań w II lidze i 2 w Pucharze Polski. Swoją szansę otrzymał już na inaugurację rundy, kiedy kontuzjowany Pawlak opuścił plac gry. Wydaje się jednak, że powinien częściej zastępować Bredego, gdy ten miał coraz częstsze okresy słabszej gry. Trener jednak bardziej ufał parze Brede - Manuszewski. Po spotkaniu Pucharu Polski w Kołobrzegu, Trzebiński stracił miejsce w składzie na dłuższy czas. Od meczu z Piastem Gliwice był już jednak etatowym defensorem, ale pomogły mu kłopoty zdrowotne "Heńka". Jeszcze trochę nie do końca pewny siebie, ale ogólnie nie zawiódł. Nie był zbyt widoczny na boisku, co można zrzucić na karb pewnej jeszcze boiskowej nieśmiałości. Ogółem jednak obiecujący zawodnik, który powinien w przyszłości pokazać, co potrafi. Oby nabierał pewności siebie w co najmniej takim tempie, w jakim robi to Rafał Kosznik.

Zastosowana skala ocen




Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
POWRÓT