Rok 2006 w światku piłkarskim stał pod znakiem Mistrzostw Świata. Nieudany występ polskiej reprezentacji poszedł już w niepamięć. Bardziej pamiętamy jesienne sukcesy kadry Beenhakkera. Dla osób związanych z Lechią, miało to z pewnością mniejsze znaczenia. Wiadomo, koszula bliższa ciału.
Czym się wyróżnił mijający roczek dla biało-zielonych? Ano tym, że po raz pierwszy od 5 lat Lechia nie zanotowała awansu do wyższej klasy rozgrywkowej, a więc od stycznia do grudnia występowała w tej samej klasie rozgrywkowej. Ponadto mieliśmy także wybory do władz klubowych, zmianę na stanowisku szkoleniowca I drużyny, ruchy transferowe, odkryte niewypały na stadionie oraz wiele, wiele innych mniej lub bardziej eksponowanych zdarzeń. Poniżej te wybrane, które według autora najmocniej odcisnęły się i przejdą do historii.
Urodziny jubilatów - Jakuba Smuga, Romana Rogocza, Michała Globisza
Miniony rok przyniósł 3 zaszczytne urodzinowe rocznice. Jakub Smug najstarszy z żyjących piłkarzy gdańskiej Lechii w lutym ukończył 92 lata. Życzenia osobiście składał mu Roman Rogocz, który w sierpniu obchodził jubileusz 80-lecia. Pod koniec roku - w grudniu - 60 lat kończył trener Michał Globisz, od ponad 30 lat związany z Lechią.
Utrzymanie w lidze
Pierwszy od paru lat występ biało-zielonych w II lidze. Od początku było wiadomo, że w porównaniu z poprzednimi sezonami tym razem nie będzie tak kolorowo. Niemal do końca biało-zieloni walczyli o to, aby uniknąć gry w barażach o utrzymanie. Udało się to niemal rzutem na taśmę, na jedną kolejkę przed końcem sezonu. 10. miejsce na koniec rozgrywek było także zgodne z planem minimum wyznaczonym przez zarząd.
Zmiana trenerów
Głównie dotyczy to stanowiska pierwszego trenera. Po blisko dwóch latach szkoleniowcem biało-zielonych przestał być Marcin Kaczmarek. Jego miejsce zajął Tomasz Borkowski, dotychczasowy asystent Małego Boba, wychowawca młodzieży oraz zawodnik, niemal przez całą karierę związany z Traugutta. Asystentem Borka został Tomasz Kafarski, dotychczasowy szkoleniowiec Kaszubii Kościerzyna.
Wysokie zwycięstwo 5:1
Najwyższe zwycięstwo biało-zielonych od momentu powrotu do II ligi. W pokonanym boju lechiści zostawili Kmitę Zabierzów, a rozmiary zwycięstwa mogły być zdecydowanie wyższe. Tak wysokie zwycięstwo podkreśliło skuteczną grę jaka w rundzie jesiennej cechowała podopiecznych Tomasza Borkowskiego.
Atmosfera podczas meczów, na których zamknięto stadion
Tylko dwa mecze, a mogły być cztery. Mimo zakazu obecności na stadionie kibiców, piłkarze nie czuli się osamotnieni. Nad koroną stadionu w lesie zgromadziła się dość spora grupa fanów biało-zielonych. Atmosfera i doping przypominała, a czasem wręcz przerastała, tą jaka miała miejsce podczas meczów z udziałem publiczności. Głośne okrzyki, śpiewy, race sprawiły, że pusty stadion był wypełniony.
Frekwencja wyjazdowa w Bydgoszczy
Pod względem frekwencji do największych w tym roku należał wyjazdowy mecz z Zawiszą SA Bydgoszcz. Ponad tysięczna grupa gdańskich sympatyków ruszyła z grodu nad Motławą, aby być "12" zawodnikiem podczas meczu na szczycie w Bydgoszczy.
Dalsza modernizacja stadionu
Stadion przy Traugutta coraz bardziej spełnia wymogi stawiane przez władze Orange Ekstraklasy. Latem zajęto się renowacją murawy, dokonując także jej poszerzenia. Jesienią rozpoczęto pracę nad budową sztucznej murawy za trybuną krytą. Z każdym rokiem stadion Lechii powinien być coraz bardziej przystosowywany do gry na najwyższym szczeblu. W budżecie miasta zarezerwowano odpowiednią pulę na modernizację obiektu.
Książka Biało-zielona Solidarność
Przy okazji jubileuszu 25-lecia wprowadzenia w Polsce stanu wojennego na rynku wydawniczym ukazała się książka "Biało-zielona Solidarność". Autorem książki jest długoletni kibic Lechii, ksiądz Jarosław Wąsowicz. Publikacja obejmuje działalność kibiców biało-zielonych w walce o niepodległość, w starciach z władzami komunistycznymi w latach 1981-89. Do książki dołączono płytę z meczem Lechia - Juventus z 1983 r. To pierwsza od lat publikacja związana z gdańskim klubem, tak bardzo poruszająca temat działalności kibiców.
Twierdza Gdańsk
W 2006 roku biało-zieloni nie znaleźli pogromcy w meczu ligowym rozgrywanym na własnym stadionie. Passa ta została wyśrubowana do 16 spotkań, a składa się na nią 11 zwycięstw i 5 remisów. Jedyną porażką biało-zielonych była ta w meczu pucharowym z Pogonią Szczecin.
Duet strzelców Wiśniewski-Cetnarowicz
Lechia po latach doczekała się wreszcie duetu strzelców na miarę II ligi. Jeszcze wiosną było z tym ciężko, a najlepszym strzelcem w poprzednim sezonie był obrońca Krzysztof Brede. Jesień wykreowała dwójkę najlepszych strzelców w osobach Piotrów: Wiśniewskiego i Cetnarowicza. Ta dwójka zawodników zdobyła w sumie 13 bramek i należała do najgroźniejszych duetów zaplecza ekstraklasy.
Porażki w lidze z Widzewem i Zawiszą
Te dwie porażki z pewnością najbardziej zabolały w tym roku. Oba mecze z kandydatami do awansu miały pokazać, w którym miejscu są biało-zieloni. Mecz z Widzewem na inaugurację wiosny w zapowiedziach trenerów i piłkarzy miał być walką o zwycięstwo. Niestety wysoka porażka 4:0 obnażyła wszystkie braki lechistów. Jesienny wyjazd do Bydgoszczy odbył się w momencie, kiedy drużyna była na fali, nie przegrywając 8 meczów z rzędu w lidze. Mimo, że Zawisza był liderem biało-zieloni obiecali powalczyć. Skończyło się na szumnych zapowiedziach i przegranej 2:1. Porażka ta uzmysłowiła, że do walki z najlepszymi Lechia jeszcze nie jest przygotowana.
Transfery Siklicia i Kubika
Oba transfery można uznać za najgorsze od czasów Lechii/Polonii. Ronald Siklić przyjeżdżał nad morze z rekomendacji Bogusława Kaczmarka. Niestety forma i podejście do zawodu sprawiły, że dość szybko wylądował w II drużynie, a chwilę później pożegnano się z nim na amen. Łukasz Kubik to prawdziwy obieżyświat. W swojej karierze kluby zmieniał jak rękawiczki, często po kilku miesiącach. Tak się stało także w Gdańsku, gdzie spodziewano się, że wychowanek Cracovii w końcu odbuduje swą formę i godnie zastąpi Sławka Wojciechowskiego. Nic z tego nie wyszło. Po zaledwie trzech meczach ligowych został przesunięty do rezerw, którym pomógł w wywalczeniu awansu do klasy okręgowej.
Grzegorz Król
Wychowanek gdańskiej Lechii wrócił, aby po nieudanych pobytach w Bełchatowie i Polonii Warszawa odbudować swą formę i przywrócić blask swemu nazwisku, dość mocno nadszarpniętemu przez niesportowe podejście do zawodu. Wydawało się, że miejsce z którego wypłynął na szerokie wody jest ku temu jest najlepsze. Runda wiosenna pokazała już odrobinę jego możliwości, choć można było mieć do niego pretensje ze względu na dużą ilość zmarnowanych sytuacji. Przed rundą jesienną nie zachwycał, musiało sporo wody upłynąć, aby Król w końcu przełamał się i strzelił bramkę. Ta najbardziej pamiętna padła w meczu z Zagłębiem Sosnowiec. I kiedy wydawało się, że wychowanek Lechii jest już na prostej, doszło do wydarzenia o którym wszyscy chcieliby jak najszybciej zapomnieć. Napastnik został zatrzymany przez policję za jazdę po pijanemu. Klub ukarał zawodnika finansowo, a także odesłał do rezerw. Trener Borkowski postanowił dać mu jeszcze jedną szansę i od stycznia zawodnik będzie mógł podczas przygotowań udowodnić swą przydatność do zespołu.
Zamknięty stadion
Mecz z Pogonią Szczecin w ramach rozgrywek o Puchar Polski miał być świętem na Traugutta. Jak to zazwyczaj bywa ze świętami, nie do końca można zaplanować czy udadzą się w 100%. Te na stadionie Lechii okazały się niewypałem. Porażka z Pogonią oraz obrzucenie brazylijskich piłkarzy bananami z trybuny krytej sprawiły, że spotkanie to przejdzie do historii. Po tym meczu media dość mocno nagłośniły tą sprawę, a PZPN postanowił zamknąć natychmiast dla publiczności stadion przy Traugutta na cztery ligowe spotkania. Po dwóch meczach, które zostały rozegrane przy pustych trybunach, PZPN dalszą część kary zawiesił. Niewątpliwie nadszarpnięty został budżet gdańskiego klubu, a także jego dobre imię.
Brak spółki akcyjnej
O spółce akcyjne słychać już od dość dawna. Pierwsze tego sygnały były związane z Adamem Mandziarą oraz Avancesport. Później włączono do tego także dobrodzieja Wisły Kraków Bogusława Cupiała. Serial na temat powołania spółki trwa już ponad 2 lata. Przyszły rok powinien go w końcu zakończyć. Tak długi proces powstawania spółki świadczy, o dość słabym zainteresowaniu lokalnego biznesu w inwestowanie w piłkę nożną. Dość powiedzieć, że głównym akcjonariuszem przyszłej spółki ma być podmiot zagraniczny. Na razie klubowa kasa jest zasilana w większej części przez podmioty związane z gdańskim magistratem. Na pewno kontynuacją obecnej klubowej polityki jest ponowny wybór Pawła Adamowicza na prezydenta miasta.