Jeśli chodzi o Rewal, to poza dwoma pierwszymi meczami jechaliśmy jak walec. Jestem zadowolony, bo tak jak generalnie nie szło chłopakom z rocznika 1988, tak Łukasz Pietroń był dla mnie najbardziej wartościowym zawodnikiem turnieju. Ale postawa pozostałych również mnie cieszy. Szuprytowskiego, Leiera, Wojtkiewicza, Dębowskiego. Fajnie było.
Pojechaliśmy na Rewalandię po zwycięstwo, ale mieliśmy mocnych rywali. Bo i Pogoń Szczecin bardzo dobry zespół, i Ruch Chorzów, i Dyskobolia, z którą zremisowaliśmy. W ogóle przyjechaliśmy takim dość charakterystycznym autobusem, na co Korona Kielce zareagowała w stylu - ha ha ha, hi hi hi. Mówię więc na odprawie, że się z nas śmieją. No to bum, daliśmy im dziewięć. Później zresztą Korona odjechać nie mogła z Rewala i musiała pchać swój autokar, bo nie chciał się odpalić.
Generalnie jestem zadowolony zarówno z wyniku osiągniętego w Rewalu, jak i z postawy chłopaków. Wszystkich. Widać było, że rocznik 1988 był już na tym turnieju i wiedzą, jak grać. Natomiast najlepszych z 1989 wziąłem po to, żeby się przetarli, zobaczyli jak to wygląda. Bo nie jest to taka zwyczajna piłka halowa. Gra się piłką normalną, więcej jest kontaktu, przepychania się, auty można wprowadzać samemu sobie. Mocny turniej i bardzo dobry dla takich chłopaków. Tym bardziej, że to grudzień, martwy sezon, także było to przydatne. No i oczywiście to, że wygraliśmy. Od sześciu lat Lechia jeździła na Rewalandię, ale wygrała dopiero pierwszy raz.
Szczerze mówiąc turniej nie odzwierciedla jednak możliwości tych chłopaków, bo oni mają grać na boisku, a nie na sali. A z rundy jesiennej zadowolony nie jestem. Dlaczego? Bo stać nas na więcej. Mieliśmy osiem meczów u siebie i trzy z nich zremisowaliśmy. Z Polonią Gdańsk, Pomezanią Malbork i Arką Gdynia. Na wyjeździe mieliśmy siedem meczów i wygraliśmy wszystkie. Także te trzy remisy u siebie mnie nie cieszą. Tym bardziej, że graliśmy na sztucznej trawie, więc nie można niczym się usprawiedliwiać.
Dużo wymagam od siebie i tak samo stawiam wysokie wymagania chłopakom. "Borek" też mówi - przypieprzasz się, dobrze grają. A ja z jednej strony jestem zadowolony, bo strzeliliśmy 51 bramek i tylko 5 straciliśmy. Z czego tylko dwie bramki z przemyślanych akcji, jedną z rzutu wolnego i dwie z rzutów karnych. I to jest wszystko. Czyli ten zespół całkiem nieźle radził sobie w defensywie, a strzelić ponad 50 bramek też nie jest łatwo.
Można być usatysfakcjonowanym i generalnie jestem, ale jak rozmawiam z chłopakami, to mówię im, że można cytrynę wycisnąć do końca, czyli wygrać wszystko i być na zero z tyłu. Długo mieliśmy zero straconych bramek, ale pojechaliśmy do Wisły Tczew i straciliśmy tę pierwszą. Rozumiem, jak by to była Wisła Kraków. Ale nie Wisła Tczew. Trzeba się szanować.
W lidze jestem za tym, żeby wygrywać wszystko. Nie zawsze się udaje, wiem że nie można utrzymać dyspozycji przez całe rozgrywki, ale jest to w zasięgu tego zespołu.
Jeśli chodzi o wątek seniorski, to Tomek Borkowski na pewno weźmie kogoś jeszcze na obóz, niewykluczone nawet, że z rocznika 1989. Są małe przymiarki w tym kierunku. W końcu po to się szkoli tu młodzież, żeby zasilała pierwszy zespół. Jest parę możliwości.
Jest Rafał Loda, który bardzo dobrze wygląda i na turnieju też dobrze wypadł. Z kolei dużym znakiem zapytania jest Łukasz Pietroń. W lidze nie błyszczał, ale to chłopak o specyficznej mentalności i charakterze. Typ wojownika. W Rewalu dałem mu opaskę kapitana drużyny i normalnie iskry szły. Wszystko by zrobił, byle wygrać. Także też w niedalekiej przyszłości też mógłby wskoczyć do zespołu. Natomiast czy da radę, czy nie, to już oceni pierwszy trener seniorów. Na pewno młodzi, przychodząc do seniorów, nie będą mieli łatwo. Ale muszą walczyć o swoje.
Na pewno bardzo mocnym punktem drużyny jest obrońca Marcin Wojtkiewicz. Damian Szuprytowski grał na swoim dobrym poziomie, Michał Kosznikowski trochę gorzej, jakby przygasł, choć dobre miał przebłyski. Tak samo było z Robertem Hirszem. Czasami w nieoczekiwanych momentach zapalił, a w meczach, w których się na niego liczyło, spisywał się gorzej. Zwróćmy uwagę, że Hirsz ma tylko pięć bramek strzelonych, gdy taki Maciek Osłowski, obrońca, ma sześć. Dziewięć bramek ma Adam Ostęp, siedem Kamil Dziengielewicz. Także to nie jest tak, że ta drużyna to tylko Robert. Chociaż i tak trochę zmądrzał, ciągle powtarzam mu, że gramy nie tylko dla siebie.
Ciężko mi powiedzieć, kto zrobił największy postęp. Nie potrafię wskazać takiej osoby. Być może Jasiu Weber. Jak grał swoje, to co mu się mówiło, to wyglądało to bardzo dobrze. Natomiast jak zaczynał wydziwiać, to nie wyglądało już najlepiej. Ma braki w wyszkoleniu technicznym i musi nad tym pracować.
Chciałbym na wiosnę wygrać wszystkie mecze. "Borek" już nawet się ze mnie śmieje, bo chodzę i rozpisuję dla chłopaków cały okres przygotowawczy. Rok temu razem z Tomkiem przepracowaliśmy zimę, chłopcy mocno się przyłożyli i dzięki temu byli bardzo dobrze przygotowani. To było widać w lidze, gdzie przez odwoływanie meczów czy eliminacje do Mistrzostw Polski mieli zaledwie 9 dni wakacji. Ale wytrzymali cały cykl rozgrywek. Natomiast teraz ja muszę samemu to uporządkować, żeby miało to ręce i nogi. I żeby powtórzyć to, co było rok temu.
MAREK SZUTOWICZ, tr. juniorów młodszych:
- Zespół rocznika 1989 wzmocniony zawodnikami rocznika 1988 stanowi mieszankę wybuchową, która jest w stanie zdobyć mistrzostwo Polski. Chłopcy z rocznika 1988 ciągną ten wózek, ale rocznik 1989, czyli Szuprytowski czy Wojtkiewicz, dotrzymują im kroku. Drużynie trafiały się mecze słabsze i mecze, w których przeciwnik nie mógł sobie poradzić. Chwała za grę obronną, bo stracili najmniej bramek. Na pewno solidna firma. Jeśli chodzi o seniorów, to na tych chłopaków przyjdzie jeszcze czas. Jakbyśmy mieli takich zawodników, że nagle się przebija trzech czy czterech do seniorów, to bylibyśmy Realdem Madryt. Jest Pietrowski, a za plecami jest kolejnych kilku chłopaków. W odpowiednim czasie i ci chłopacy zaistnieją.