Przed kilkunastoma dniami, w czwartek, 18 stycznia 2007 r., gdański klub zatrudnił swojego skauta. Został nim, o czym mówiło się już od jakiegoś czasu, Robert Sierpiński. Były już obrońca biało-zielonych został niejako "zmuszony" do zakończenia zawodniczej kariery już w wieku 31 lat. Z jednej strony szans nie dawali mu kolejni trenerzy, z drugiej - on sam nie chciał znowu tułać się po klubach III i IV ligi.
Wydaje się, że znaleziono odpowiednie wyjście z całej sytuacji. Popularny "Sierpik" zajmie się pracą, która go interesuje, a dodatkowo jego profesjonalizm nie pozwoli mu po prostu przestać dbać o formę sportową, dzięki czemu będzie nadal do dyspozycji trenera V-ligowych rezerw biało-zielonych - Sebastiana Czajki, którego podopieczni walczą o awans do IV ligi.
Przez trwający dotychczas brak poważnego rozeznania wśród utalentowanych graczy występujących w regionie Lechia straciła możliwość zatrudnienia kilku niezłych piłkarzy. Choćby Bartłomieja Koniecznego, który z Kani Gostyń odszedł do Widzewa Łódź, a którego Lechia bezskutecznie próbowała pozyskać podczas trwającego obecnie okna transferowego. Kolejne przykłady: niespełna 23-letni snajper III-ligowego Zdroju Ciechocinek - Dawid Nowak (odszedł do GKS-u Bełchatów), który tworzył świetną parę napastników z Krzysztofem Kretkowskim (odszedł do Unii Janikowo). Ze Zdrojem Lechia rozgrywała nawet zimowe sparingi, a mimo to utalentowani piłkarze nie zostali zauważeni.
Czym będzie się zajmował, jaka będzie nowa rola i zadania byłego już piłkarza Lechii? Czy dzięki temu, że rynek lokalny będzie w nieporównywalnie lepszym niż dotychczas stopniu penetrowany, gdański klub będzie mógł swoją kadrę oprzeć wyłącznie o piłkarzy związanych z Pomorzem? Czy dzięki temu, piłkarze pokroju Kosznika i Wiśniewskiego, którzy z powodzeniem grają dziś w Lechii, będą jako pierwsi wypatrywani właśnie przez wysłanników tego klubu?
Robert Sierpiński nie zwlekał długo i zaczął działać niemal od razu po objęciu funkcji skauta. - Od razu zabrałem się do pracy, aby nie marnować czasu. Rozmawiam z zawodnikami - powiedział nam.
"Sierpik" nie będzie jednak typowym skautem działającym w regionie, a jego obowiązkiem nie będzie tylko penetracja lokalnego rynku i wyławianie wśród młodych piłkarzy "perełek". - Oprócz tego będę prowadził wstępne rozmowy transferowe, próbował sprowadzić młodych zawodników dla potrzeb pierwszej drużyny. Moja praca nie będzie się kręciła wyłącznie wokół młodzieży. Ogólnie będę się zajmował werbowaniem zawodników do Lechii, jednakże taki ewentualny transfer będzie musiał być bardzo dobrze przygotowany, aby prawdopodobieństwo niepowodzenia było minimalne. Musimy obejrzeć przynajmniej kilka jego meczów, znać wszystkie lub prawie wszystkie plusy i minusy takiego zawodnika - jaką formę prezentował przez przynajmniej pół roku, jakie jest jego podejście do treningu, czy ma jakieś życiowe słabości, które będą przeszkadzać w profesjonalnym prowadzeniu się, jaki jest jego stan zdrowia i tak dalej.
W tej chwili zatrudniony przez Lechię skaut nie może dokonywać obserwacji potencjalnych piłkarzy w spotkaniach o stawkę, gdyż nie trwają żadne rozgrywki. Robert jednak nawet w takim okresie nie siedzi bezczynnie. - Pewne rozmowy prowadzę i być może z mojej poręki jakiś zawodnik trafi do Lechii jeszcze w obecnym okienku transferowym. Mogę jednak zapewnić, że na pewno nie będę na siłę "przepychał" swoich kandydatów. Najistotniejsze będzie słowo trójki trenerów i zarządu klubu.
Obserwacja piłkarzy nie będzie się ograniczała wyłącznie do oglądania spotkań o stawkę, w których biorą udział ewentualni nowi gracze Lechii. Oprócz tego Sierpiński ogląda szuka talentów również w meczach sparingowych. - Będę chciał oglądać zawodników nie tylko w meczach o stawkę i towarzyskich, ale nawet w treningu, patrzeć jak oni trenują. Będę w stałym kontakcie z ich szkoleniowcami. W skrócie moja praca to nie tylko obserwacja, ale też ścisły kontakt z trenerami piłkarzy, którymi się interesujemy.
Drugi tydzień przedsezonowego obozu w Cetniewie z zespołem Lechii spędził napastnik IV-ligowego Bałtyku Gdynia, Aleksander Peta. Zawodnik miał okazję zaprezentować się trenerem gdańszczan już ponad pół roku temu, gdy był zaproszony na oficjalny sparing dla kandydatów do gry w drużynie biało-zielonych, który odbył się 30 czerwca minionego roku. Jego przyjazd na obóz Lechii jest również po części zasługą Sierpińskiego. - Kontaktowałem się z nim, spotkałem się i na drugi dzień "wysłałem" do Cetniewa. Tam miał przebywać do piątku, jednak kontuzja pokrzyżowała te plany.
Kibice zastanawiali się, dlaczego Lechia interesuje się napastnikiem, który zdobył w IV lidze raptem kilka goli. - Wiem, że jego dorobek strzelecki nie jest zbyt imponujący. Jest to jednak chłopak, który się non stop rozwija i robi postępy. Jestem w kontakcie z zaprzyjaźnionymi osobami z gdyńskiego Bałtyku, którzy będą mnie na bieżąco informować o progresji jego umiejętności. Peta znajduje się w szerokiej grupie zawodników, których będziemy mieli "pod lupą".
Wakat dyrektora sportowego pozostanie w Lechii nadal nieobsadzony. Niektórym kibicom mogłoby się mylnie wydawać, że skoro Mirosław Trzeciak odrzucił ofertę pełnienia funkcji dyrektora sportowego w Lechii i zdecydował się na objęcie tego stołka w stołecznej Legii, to Sierpiński został zatrudniony w celu zapełnienia tej luki w gdańskim klubie. - Ta funkcja, na dzień dzisiejszy, to trochę za wysokie progi. Póki co chcę zebrać odpowiednie doświadczenie i wykształcenie, wykazać się w pracy skauta, aby zyskać jeszcze większe zaufanie u władz klubu. Wyniki mojej obecnej pracy po części zweryfikują moje plany na przyszłość. Wydaje mi się i chcę tego, aby poprzeczka w każdym półroczu była zawieszana coraz wyżej. Minimalizm w tej pracy mnie nie interesuje.
Do zadań skauta Lechii będzie również należało stworzenie profesjonalnej struktury skautingu, czyli zebranie grupy współpracowników, z których każda osoba będzie jeździła obserwować inny mecz. Wszystko po to, aby móc zobaczyć jak najwięcej spotkań i nie przegapić żadnego utalentowanego piłkarza. - Sam będę miał ograniczone możliwości, aby w jeden weekend być w kilku miejscach jednocześnie. Mam chęci i plany, aby oglądać mecze ligowe począwszy od B-klasy, a skończywszy na ekstraklasie. Będę chciał również jeździć po Polsce w poszukiwaniu piłkarzy. Dlatego będę musiał mieć swoich "cichych współpracowników" z mądrym spojrzeniem na futbol, którzy wystawią mi częściowe opinie na temat zawodników, którymi się interesujemy, a których nie mogę co tydzień oglądać.
Sierpiński chce również stworzyć bazę piłkarzy, których wysłannicy Lechii będą obserwować. Znajdą się w niej głównie młodzi, rozwijający się zawodnicy, których w ewentualnym zatrudnieniem w przyszłości gdański klub będzie zainteresowany. Dodatkowym warunkiem będzie to, że piłkarzami, którzy znajdą się w bazie muszą być zainteresowani również sami szkoleniowcy Lechii. - Będzie obowiązywała ścisła współpraca z trenerami: Borkowskim, Kafarskim i Gładysiem. Jestem człowiekiem, który znajduje się w sztabie szkoleniowym, na co dzień mam kontakt ze szkoleniowcami, widzę się z nimi każdego dnia. Wybrani przez nas piłkarze będą obserwowani. Oni nie muszą wiedzieć, że ktoś ich ogląda i interesuje się nimi. Taka sytuacja będzie nawet bardzo korzystna, bo będzie można ocenić profesjonalizm i sumienność podchodzenia do obowiązków młodych graczy.
Zawodnikami, których chce obserwować Sierpiński, będą głównie młodzi gracze. Niezaawansowany wiek nie będzie jednak głównym kryterium przy szukaniu wzmocnień dla Lechii. W bazie skauta biało-zielonych znajdzie się również miejsce dla nieco starszych piłkarzy, seniorów, którzy mają już za sobą kilka lat gry w lidze, a którzy również będą obserwowani i polecani opiekunom zespołu. - Im więcej będzie takich nazwisk, tym większy będzie wybór.
Praca Roberta Sierpińskiego będzie działała w dwie strony. Oznacza to, że nie tylko "Sierpik" będzie wyszukiwał piłkarzy i polecał ich trenerom, ale również szkoleniowcy będą zlecali zawodników, o których opinię chcą poznać. - Jeśli szkoleniowiec zasugeruje mi, aby gdzieś pojechać, zobaczyć jakiś mecz czy konkretnego piłkarza, to ja oczywiście będę musiał to przyjąć i "prześwietlić" takiego zawodnika, aby uzyskać o nim jak najwięcej informacji. Trener nie będzie jednak widział na co dzień tyle meczów co ja, więc to głównie ode mnie będą wychodziły nazwiska piłkarzy, których będę polecał. Wtedy przyjdę do szkoleniowca i powiem, że jest ciekawy chłopak lub jakiś ligowy piłkarz, którego warto sprowadzić.
Potencjalni nowi zawodnicy, to nie jedyni piłkarze, którzy będą wyszukiwani przez Sierpińskiego. Będzie on również oglądał mecze i sprawdzał, jakie postępy robią gracze Lechii znajdujący się obecnie na wypożyczeniach. To dość spory przełom, bo do tej pory obserwacje wypożyczonych piłkarzy nie były prowadzone w takim stopniu. - Nie możemy zapomnieć, że mamy na wypożyczeniach w innych klubach wielu zawodników, którzy mogą w bliskiej przyszłości być nam potrzebni. Na przykład Rusinek - Śląsk, Loda, Kawa - Kaszubia, bracia Pietroń - Rodło. Dlatego ich forma i postępy też będą przeze mnie obserwowane.
Sierpiński ma również prowadzić rozmowy transferowe z piłkarzami i klubami zawodników, którzy uzyskają pozytywną opinię szkoleniowców na temat ich przydatności do zespołu. - Zapewne w takiej sytuacji dostanę od kierownictwa pełnomocnictwo w przeprowadzeniu transferu, choć od tego głównie jest dyrektor Jenek i on jest najbardziej kompetentny w prowadzeniu takich rozmów.
- Na tym będzie polegała moja praca. Praca, która mnie pociąga, pasjonuje i bardzo chcę to robić. Jakie będą efekty, to będzie musiała pokazać przyszłość. Rezultaty z dnia na dzień nie przyjdą, aczkolwiek tak jak mówiłem - są prowadzone rozmowy i być może w krótkim czasie, z mojej poręki, trafi do Lechii jakiś zawodnik.
Były obrońca Lechii ma w planach zostanie dyrektorem sportowym z prawdziwego zdarzenia, najchętniej w gdańskim klubie. Zdaje sobie jednak sprawę, że w chwili obecnej nie ma na to szans. - Na razie muszę zebrać doświadczenie wykonując pracę skautingową oraz menedżerską. Chcę wykazać się na tym polu, a później, kiedy będę już wystarczająco przygotowany, zgłoszę swój akces do pracy w roli dyrektora sportowego. To jest jednak melodia przyszłości...