Gdańsk: czwartek, 19 czerwca 2025

Tygodnik lechia.gda.pl nr 93 (5/2007)

27 lutego 2007

Treść artykułu
 |   |   |   |   | 

MACIEJ KALKOWSKI O SPARINGACH I OBOZIE W CHORZOWIE

Awans? Wszystko się może zdarzyć

Piłkarze Lechii od poniedziałku, 19 lutego, przebywają na drugim zimowym obozie. Odbywa się on, podobnie jak w ubiegłym roku za kadencji Marcina Kaczmarka, w Chorzowie. O kończącym się w środę zgrupowaniu na Śląsku, o często zaskakujących wynikach sparingów, o nękających zespół urazach oraz o celu na rundę wiosenną opowiada dla lechia.gda.pl Maciej Kalkowski, kapitan biało-zielonych.

KAROL SZELOŻYŃSKI

Nad jakimi elementami przygotowania do sezonu pracujecie w Chorzowie?

Maciej Kalkowski: Wykonujemy już ostatnie szlify. Mamy dużo treningów taktycznych. Pomiędzy tymi zajęciami oglądamy na wideo sporo materiałów z różnymi rozwiązaniami taktycznymi. Ponadto mamy rozmowy z trenerami, między innymi na temat taktyki, próbujemy nowego systemu gry, ćwiczymy stałe fragmenty, mamy też treningi strzeleckie. Do ligi zostały już tylko dwa tygodnie, więc jest to typowy szlif pod rundę wiosenną. Na zgrupowaniu w Cetniewie pracowaliśmy nad wytrzymałością i siłą, a w Chorzowie kładziemy nacisk na elementy czysto piłkarskie.

Skąd biorą się tak różne wyniki w sparingach? Ostatnio porażka ze Śląskiem, wcześniej wygrana z Cracovią, a jeszcze wcześniej remisy w kilku spotkaniach.

- Myślę, że jest to spowodowane dużą ilością gier kontrolnych. Sparingi rozgrywamy praktycznie co drugi dzień, a niestety jest kilka drobnych urazów w drużynie. Piłkarzowi niełatwo jest grać co dwa dni, nawet po 70-80 minut. Podczas tak krótkiej przerwy między jednym meczem a drugim, zawodnikowi ciężko jest się zregenerować. Stąd biorą się różne wyniki gier kontrolnych - jeden mecz wychodzi nam lepiej, a inny gorzej. Myślę, że duże znaczenie mają drobne urazy, które wystąpiły.

Po sparingu z GKS-em Katowice trener zarzucał wam, że zagraliście bez zaangażowania.

- Katowice były na całkiem innym etapie przygotowań. Oni w tym tygodniu zaczynają ligę. My natomiast przyjechaliśmy do Chorzowa w poniedziałek. Przesiedzieliśmy 12 godzin w autokarze. We wtorek rano odbyliśmy normalny trening, a po południu graliśmy sparing. Może dlatego tak to wyglądało z boku, bo byliśmy od rywali trochę wolniejsi. Uważam, że gdybyśmy spotkali się z GKS-em za dwa tygodnie, to wynik mógłby być inny. Z drugiej strony - nie możemy zapominać, że przy stanie 0-0 mieliśmy dwie idealne sytuacje. Mecz mógł więc ułożyć się inaczej i myślę, że wtedy nie byłoby problemu.

W meczach kontrolnych często grasz w środku pola. Czy to znaczy, że w lidze również będziesz tam wystawiany?

- Decyzja o tym nie należy do mnie. Ja się cieszę, że jestem zdrowy, że jestem w stanie rywalizować o miejsce w składzie. Gram tam, gdzie jest potrzeba, gdzie wystawi mnie trener i staram się robić to jak najlepiej.

Pytam, bo rozmawialiśmy po zakończeniu poprzedniego sezonu i mówiłeś, że wolisz grać na skrzydle, bo nawet grając środkowego pomocnika i tak odruchowo schodzisz do boku.

- Zgadza się. Zawsze grałem szeroko przy linii i pewnych przyzwyczajeń ciężko się wyzbyć. Na pewno najlepiej gra mi się z boku, środek pola to nie jest moja pozycja. Mamy w drużynie kilku lepszych zawodników, którzy mogą grać w roli środkowych pomocników i są do tego predysponowani. Jednak jeżeli będzie trzeba, to na pewno będę tam grał.

Zapewne masz na myśli między innymi wasze ostatnie wzmocnienie - Arkadiusza Miklosika. Mógłbyś powiedzieć kilka słów na temat tego pomocnika?

- Jest to bardzo doświadczony zawodnik. Nie przez przypadek był wiodącą postacią w zespole Zawiszy Bydgoszcz. W tej chwili uważam, że będzie to dla nas duże wzmocnienie, ale wszystko zweryfikuje liga.

Jak już wcześniej wspominałeś, ze sparingu na sparing coraz więcej zawodników doznaje kontuzji. Czy są to po prostu urazy mechaniczne, doznane podczas meczów, czy raczej przeciążeniowe, spowodowane ciężkimi przygotowaniami do wiosny?

- Naszą największą bolączką jest to, że musimy trenować na sztucznych boiskach. Zespoły, które miały okazję gdzieś wyjechać, potrenować na zielonej murawie, tyle urazów w nie mają. Naprawdę, dla piłkarza nie jest niczym dobrym trenowanie na sztucznych boiskach, a tym bardziej na tym na AWFiS w Oliwie, które jest już przestarzałe i bardzo twarde. Na pewno jest to główny powód, przez który mamy w drużynie tyle drobnych urazów.

Rozumiem, że osobiście wolałbyś przebywać teraz na obozie zagranicznym niż przygotowywać się do sezonu w zimowej aurze?

- Na pewno każdy z nas wolałby jechać za granicę. Teraz tylko nieliczne zespoły II ligi nie pojechały na obozy w cieplejsze strony. Większość jeździ głównie do Turcji, tam mogą trenować na zielonych murawach. To jest ważne w okresie zimowym. Gdyby zagraniczne zgrupowania nie były potrzebne, to nikt z polskiej ligi by na nie nie jeździł, a widzimy, że 80-90% drużyn się na nie jednak decyduje.

Brak zagranicznego wyjazdu jest jakimś niedociągnięciem klubu?

- Na dzień dzisiejszy trenujemy w Polsce. Myślę, że kiedyś sytuacja w klubie będzie taka, że będzie go stać na to, abyśmy wyjechali na zagraniczny obóz. Na dzień dzisiejszy trenowaliśmy w Cetniewie oraz Chorzowie i jako zawodowcy, a także pracownicy Lechii, musimy się do tego dostosować.

Podobno trenowaliście też na płycie głównej chorzowskiego Stadionu Śląskiego?

- Tak, ale był to tylko jeden trening. Jednak nawet podczas jednych zajęć, od razu można było zauważyć różnicę w podejściu do treningu. Mieliśmy dużo więcej ochoty do pracy i myślę, że było to widać nawet z boku.

Jakie są szanse na to, że na głównej płycie chorzowskiego stadionu zagracie również ostatni na obozie na Śląsku sparing z Zagłębiem Sosnowiec?

- Podobno na 99% tak właśnie ma być. W poniedziałek padał jednak deszcz ze śniegiem, także do końca nie wiemy czy włodarze obiektu się zgodzą, bo płyta mogłaby się "popsuć". Jeżeli nie wyrażą zgody, to zagramy na sztucznej płycie - tak jak wcześniejsze mecze. My chcielibyśmy sprawdzić się na naturalnej trawie, bo w ciągu trzech miesięcy przerwy zimowej odbyliśmy tylko jeden trening na normalnej, trawiastej nawierzchni. Chcielibyśmy już wrócić do grania na naturalnych murawach, bo wtedy odczuwamy większą radość z gry, a dodatkowo sztuczne nie za bardzo nam służą.

Jak wygląda wasz typowy dzień w Chorzowie?

- Wstajemy o 8 rano, mamy śniadanie. O 10.30 zaczynamy pierwszy trening. Potem obiad i dwie godziny czasu wolnego. Wykorzystujemy go głównie na odpoczynek. O 17 drugi trening. Po popołudniowych zajęciach jest kolacja, a po niej odbywamy w grupach rozmowy z trenerami na temat taktyki.

Czyli nie macie zbyt wiele czasu wolnego?

- Nie jest go za dużo, bo w dalszym ciągu trenujemy po dwa razy dziennie. Dlatego też te okresy, w których nie odbywają się zajęcia, każdy stara się wykorzystać na odpoczynek.

Jak wygląda twoja forma na tym etapie przygotowań?

- Tak jak mówiłem - cieszę się, że jestem zdrowy. Przepracowałem uczciwie minione trzy miesiące i wszystko okaże się "w praniu", w pierwszym meczu. Nieraz można w sparingach strzelać po 10 bramek, a przyjdzie pierwsze spotkanie i może nic nie wychodzić. Dla nas najważniejsza jest inauguracja wiosny i do niej się przygotowujemy.

Z klubu dochodzą coraz wyraźniejsze sygnały na temat tego, że już wiosną mielibyście podjąć walkę o awans do ekstraklasy. Jednak włodarze zastrzegają, że cel na najbliższą rundę będzie skonsultowany z radą drużyny. Będziecie chcieli zawiesić sobie poprzeczkę wysoko, nawet na poziomie awansu?

- W poniedziałek przyjechał do nas dyrektor klubu. Spokojnie sobie usiądziemy, posłuchamy, jakie są cele przed drużyną. Jeżeli wszyscy dojdą do zdrowia, to uważam, że mamy dość ciekawą drużynę jak na II ligę i wszystko się może zdarzyć.

Ludzie Lechii
Copyrights lechia.gda.pl 2001-2025. Wszystkie prawa zastrzeżone.
kontakt | 0.012