Ile razy trenowaliście na trawiastych murawach w tygodniu poprzedzającym mecz z Unią? Czy ta ilość jest wystarczająca, aby przestawić się na ten typ nawierzchni?
Jacek Manuszewski: Przed meczem z Unią na naturalnych murawach trenowaliśmy cztery razy. W tym trzykrotnie na głównej płycie, a raz na boisku MRKS-u. Myślę że nie będzie problemu, aby się dostosować do tego rodzaju nawierzchni.
W jakim stanie jest główna płyta boiska? Czy stan murawy może wam utrudnić grę?
- Póki co - w takim sobie. Posypali ją piachem i jest dosyć nierówno. Do następnego meczu, z Jagiellonią, powinno to trochę lepiej wyglądać. Pogoda powinna sprzyjać, jest ciepło i trawa powinna "ruszyć". Wtedy boisko będzie w lepszym stanie, bo podczas meczu z Unią na pewno będzie ono nie za ciekawe. Trzeba jednak grać na takim, jakie jest. Nie ma co narzekać.
Czy znany jest już skład (rozmowa była przeprowadzana w sobotę - przyp. red.) na niedzielne spotkanie?
- Nie. Trener zrobi to dopiero w niedzielę, na odprawie przed samym meczem.
Czyli w tej chwili nie wie Pan, czy zagra od pierwszej minuty?
- Myślę że zagram. Nie wiem natomiast, kto wystąpi na innych pozycjach.
Jakie nastroje panują w szatni przed inauguracją?
- Wszyscy są skoncentrowani. Staramy się myśleć tylko o meczu, o tym żeby wygrać. Nie ma mowy o żadnym "rozluźnieniu" ze względu na niską pozycję Unii w II-ligowej tabeli. Nie można na to patrzeć w ten sposób, bo mamy nową rundę, w zespole z Janikowa zaszło sporo zmian, a więc zagramy z zupełnie odmienioną drużyną. Wydaje mi się, że będzie to mocniejsza Unia. Przed nami trudny mecz.
Jak Pan osobiście ocenia szanse na to, że Lechii uda się w końcu przełamać złą passę w konfrontacjach z Unią?
- Myślę że uda nam się to zrobić. Nasza gra w meczach u siebie była jesienią na naprawdę dobrym poziomie. Musimy poprawić tylko nasze wyniki w meczach wyjazdowych i będzie dobrze.
Jesienią zagrał Pan we wszystkich spotkaniach, a tylko w jednym nie w pełnym wymiarze czasowym. Wiosną uda się ten "wyczyn" jeszcze poprawić?
- Trudno powiedzieć. Myślę że mam w miarę ustabilizowaną formę. Obym tylko utrzymał to, co było przez ostatni rok i powinno być nieźle.
Zarząd postawił przed wami cel awansu do ekstraklasy. Czy Pana zdaniem skład, którym dysponują trenerzy wystarczy do osiągnięcia tego celu?
- Skład nie jest kwestia najważniejszą. Jeżeli nam "odpali", wygramy dwa-trzy mecze, wtedy będzie można mówić, że jest szansa na awans. Wszystko się okaże w praniu. Na razie tylko zarząd klubu postawił przed nami zadanie awansu, a my jesteśmy przed rozgrywkami. Zobaczymy, jak będzie w ich trakcie. Jesień mieliśmy całkiem niezłą, choć mogło być kilka punktów więcej. Jednak mamy "29" oczek, a przed nami wiele trudnych spotkań. Moim zdaniem, dopiero po 3-4 kolejkach będzie można powiedzieć, czy Lechię stać na awans do I ligi.
W swojej karierze, ile razy przeżywał Pan awans do ekstraklasy?
- Raz. W sezonie 2003/04 z Zagłębiem Lubin.
W końcu udało wam się przełamać złą passę w meczach z Unią.
- Osobiście z Unią grałem do tej pory tylko jeden mecz, więc można powiedzieć, że z tym zespołem jeszcze nie przegrałem. (śmiech) Raz zremisowałem i raz wygrałem. Jest to na pewno korzystny bilans.
- W niedzielę zagraliśmy dobrze. Uważam, że był to jeden z lepszych naszych meczów na własnym stadionie.
Zagraliście również dosyć dobry mecz "w tyłach", ale jednak czystego konta nie zachowaliście. Stracona bramka to wina bramkarza czy złego ustawienia obrońców?
- Wszystkich po trochu. Każdy odpowiada za tracone gole - i obrona i atak. Mogło być różnie - obrońca nie wrócił, napastnik nie pomógł. No trudno, tak bywa. Przy stracie gola było jakieś nieporozumienie między Dominikiem Sobańskim a nami, ale zdążyliśmy to odrobić z nawiązką, także nie jest źle.
Pokazaliście charakter odrabiając bramkę straconą wtedy, kiedy to wy mieliście przewagę.
- Straciliśmy szybko gola i staraliśmy się go jak najszybciej odrobić. Tak, aby jeszcze w pierwszej połowie było wszystko dobrze.
Jak Pan oceni to spotkanie w waszym wykonaniu?
- Bardzo dobre.
Najlepsze w tym sezonie?
- Dobre w naszym wykonaniu było jeszcze spotkanie z Polonią Warszawa.
Jaki wpływ miał na waszą grę stan boiska? Jego nie najlepszy stan chyba wam nie przeszkodził?
- Gra się na takiej murawie, jaka jest. Nie można na nie narzekać.
Czy z taką grą, jaką zaprezentowaliście dzisiaj, jesteście w stanie pokonać za tydzień Jagiellonię?
- Każdy mecz jest inny i do każdego trzeba podchodzić tak samo. Nie ma znaczenia czy gramy z Unią, czy z Jagiellonią, bo punkty można stracić zarówno z ostatnim zespołem, jak i z pierwszym. Zobaczymy jak będzie.
Czy kiedy wrócą kontuzjowani Bąk czy Piątek, wasz skład będzie jeszcze silniejszy czy raczej oni będą musieli się martwić, aby w ogóle znaleźć sobie miejsce w zespole?
- Na pewno będą kontuzje, będą kartki. Rywalizacja jest bardzo dobrą rzeczą, dlatego cieszę się, że jest nas wielu w zespole.