Dotychczasowa historia spotkań obu jedenastek nie jest zbyt bogata. Jagiellonia Białystok aż do 1970 roku występowała w klasie okręgowej lub też klasie A. Dopiero w 1975 roku białostocczanie po raz pierwszy zawitali w szeregi drugoligowców. Wówczas to - w sierpniu 1975 roku - miały miejsce ich pierwsze mecze z Lechią. Najpierw lechiści wyeliminowali żółto-czerwonych z rozgrywek Pucharu Polski po serii rzutów karnych, zakończonych wynikiem 5:4. W tym samym miesiącu, w 3. kolejce II ligowych rozgrywek gdańszczanie zapowiadający wówczas szturm na ekstraklasę pokonali skromnie beniaminka 1:0 po golu Makowskiego i objęli prowadzenie w tabeli. Drużyna Jagiellonii nie zrobiła furory na drugoligowych boiskach, zazwyczaj zajmując miejsce w środku ligowej stawki, a po trzech sezonach opuściła zaplecze ekstraklasy. Bilans spotkań między obu klubami w tym okresie to: 4 zwycięstwa Lechii, 2 remisy. Bilans bramkowy: 9-1.
Po spadku "jagiellończyków" w trzecioligową otchłań, obydwie jedenastki wystąpiły przeciwko sobie dopiero po 9 latach, w sezonie 1987/88. Było to jednak spotkanie na szczeblu ekstraklasy. W 4. kolejce ligowych rozgrywek białostocczanie - przy 30-tysięcznej publiczności - ulegli Lechii 1:2. Bramki dla biało-zielonych zdobyli Jarosław Nowicki i Piotr Prabucki, dla Jagiellonii zaś, znany z występów w łódzkim Widzewie, Jerzy Leszczyk. Rewanż na Traugutta nie był już ani tak interesujący, ani szczęśliwy dla gdańszczan. Bezbramkowy remis z przeciętnym beniaminkiem z Białegostoku prognozował już zbliżającą się nieuchronnie degradację biało-zielonych do II ligi. Po dwóch latach także Jagiellonia opuściła ekstraklasę i obie jedenastki spotkały się na drugoligowym froncie. "Jakie piękne bramki" - tak tytułował Dziennik Bałtycki relację ze zwycięskiego meczu Lechii z białostocczanami jesienią 1990 roku. Młody gdański zespół, prowadzony przez trenera Bogusława Kaczmarka, pokonał rywali aż 3:0 po golach Leszka Góralskiego, Marka Ziółkowskiego i 17-letniego wówczas Sławomira Wojciechowskiego, a dziennikarze zachwycali się grą młodej, obiecującej jedenastki z Traugutta. Rewanż w Białymstoku nie był już tak szczęśliwy. Tym razem górą byli białostoczanie, którzy pewnym zwycięstwem 2:0 nad Lechią potwierdzili słabość gdańszczan na obcych boiskach.
Ostatnie spotkania Lechii z "Jagą" kibice obydwu drużyn doskonale już pamiętają. Obie jedenastki zanotowały w nich po jednym zwycięstwie, a jedno spotkanie - pierwsze po powrocie Lechii do II ligi - zakończyło się remisem. Jednak wszystkie te konfrontacje miały swój smaczek. W 2005 roku Lechia - beniaminek II ligi - w obecności 10.000 widzów - walczyła z upatrywaną do roli faworyta ligi Jagiellonią jak równy z równym, a nawet to biało-zieloni byli bliżej zwycięstwa. Mecz zakończył się remisem 1:1, a bramki zdobyli: dla Lechii - z rzutu karnego - niezawodny w takich sytuacjach Krzysztof Brede, a dla "Jagi" Jacek Chańko.
Oto składy obydwu zespołów z tego spotkania:
Lechia: Bąk - Pęczak, Brede, Janus, Fechner - Biskup, Szczepiński (85. Giermasiński), Mysiak (33. Gronowski), Kalkowski (80. Wilk) - Wojciechowski - Rusinek.
Jagiellonia: Olszewski - Jakubowski, Kolasa, Nawotczyński, Chańko (70. Kubik) - Łatka, Markiewicz, Kompała (57. Speichler), Sobolewski - Sobociński (67. Zubrzycki) - Kobeszko.
Także spotkanie rundy jesiennej bieżącego sezonu było bardzo emocjonujące i wyrównane. Gdańszczanie po golu Karola Piątka w przez 45 minut gry prowadzili w Białymstoku 1:0. Dodatkowo sędzia nie uznał prawidłowo strzelonej bramki przez Piotra Cetnarowicza. W drugiej połowie to jednak Jagiellonia przejęła inicjatywę i pokonała ostatecznie biało-zielonych 2:1.
Jak będzie w nadchodzącą niedzielę? Czy biało-zieloni potwierdzą dobre przygotowanie do rundy wiosennej? Porażka Jagiellonii na inaugurację z KSZO oraz wysokie zwycięstwo Lechii nad Unią Janikowo wcale nie oznaczają, że biało-zielonych czeka spacerek. Trener gości Ryszard Tarasiewicz z pewnością będze chciał zetrzeć złe wrażenie z ostatniego występu przed własną publicznością. Limit straconych punktów został wyczerpany i białostocczanie nie będą mogli sobie pozwolić na porażkę. Z drugiej strony, Lechia uskrzydlona udanym startem ligi oraz coraz bardziej otwierającą się szansą walki o tak bardzo oczekiwaną przez gdańszczan ekstraklasę, z pewnością rzuci na szalę wszystkie siły i umiejętności. Jednego możemy być pewni, już w niedzielę czeka wszystkich zgromadzonych na stadionie przy ulicy Traugutta prawdziwe piłkarskie święto.