Lechiści w drugim meczu rundy wiosennej odnieśli podobnie efektowne zwycięstwo co z Kmitą Zabierzów. Nie było to 5:1, jednak nawet 1:0 z rywalem do awansu, jakim jest Jagiellonia Białystok, może cieszyć jeszcze bardziej. Gola, na pięć minut przed końcem meczu, zdobył prawy obrońca biało-zielonych, Paweł Pęczak, który wykończył świetne podanie Sławomira Wojciechowskiego.
Dzięki temu zwycięstwu Lechia awansowała na 3. pozycję w tabeli tracąc zaledwie dwa punkty do 2. w klasyfikacji Zagłębia oraz sześć "oczek" do liderującego Ruchu Chorzów.
Najbliższym rywalem gdańszczan o ligowe punkty będzie Podbeskidzie, które podejmie biało-zielonych na własnym boisku w Bielsku-Białej.
Gospodarze dwa pierwsze mecze wiosny bezbramkowo zremisowali. Najpierw u siebie ze Stalą, ostatnio z Unią w Janikowie. Podbeskidzie zajmuje w tabeli 8. miejsce z 23 punktami na koncie.
Mecz Podbeskidzia Bielsko-Biała z Unią Janikowo oceniony został jako wyrównane spotkanie, zakończone sprawiedliwym wynikiem. - Poziom spotkania oddawał poziom, jaki reprezentują oba zespoły i ich miejsca w tabeli II ligi. Było to spotkanie ciekawe, w którym na początku mieliśmy przewagę, w drugiej połowie zaś groźniejsza była Unia. Moim zdaniem wynik remisowy jest rezultatem sprawiedliwym. Moja drużyna już w drugim meczu nie potrafiła strzelić gola, ale też po raz kolejny bramki nie straciła - powiedział po meczu na łamach serwisu unia.janikowo.com trener gości, Krzysztof Tochel.
Po ubiegłotygodniowej wygranej Śląska 3:1 nad Miedzią Legnica wydawało się, że kryzys w zespole dobiegł końca. Jednak mecz wyjazdowy z ŁKS Łomża zakończył się porażką i tym samym wrocławski zespół jest najgorzej spisującą się drużyną w meczach wyjazdowych. W 10 rozegranych spotkaniach Śląsk zdobył trzy punkty, dzięki jednemu zwycięstwu, odnieśli jednak tym samym dziewięć porażek.
Co zadziwiające, ŁKS Łomża po porażce 1:3 z gdańską Lechią w połowie października nie przegrał meczu. Wygrana ze Śląskiem była piątym zwycięstwem beniaminka z rzędu! W międzyczasie, łomżanie zremisowali także bezbramkowo z Podbeskidziem.
- Mój zespół rozczarował, nie spodziewałem się takiego przebiegu meczu. Nastawiliśmy się na grę opierającą się na dobrej grze w tyłach, a pierwszą bramkę straciliśmy po indywidualnym błędzie Capa, który stracił piłkę w środku pola, poszło prostopadłe podanie i zrobił się klops. I cała koncepcja, którą mieliśmy przygotowaną poszła się... wiecie panowie gdzie. Nie mam na dzień dzisiejszy dużego potencjału w ataku. Nie mam napastników, to trzeba jasno powiedzieć i żeby grać tak jak chcę, to musimy przede wszystkim dobrze grać w tyłach, a dzisiaj wypadliśmy w tym słabo. Co z tego, że wiedzieliśmy wszystko o Łomży? Myśmy nie zlekceważyli ŁKS-u! Obserwowaliśmy rywala, wiedzieliśmy, że są groźni przy stałych fragmentach gry i to wszystko się potwierdziło. Mimo, że wiedzieliśmy jak rozgrywane są te stałe fragmenty, to moi zawodnicy nie potrafili dać sobie z tym rady. Musimy spokojnie przeanalizować sobie ten mecz i znaleźć przyczyny porażki - żalił się po meczu trener wrocławian, Jan Żurek.
- Tak "na gorąco" to wydaje mi się, że zaważyły indywidualne błędy. Co mi się także rzuciło w oczy, to fakt, że u piłkarzy z Łomży widać było determinację. Tak się gra w piłkę - trzeba walczyć. Wyborną sytuację na wyrównanie miał Ignasiak, sztuką było tego nie trafić. Niektórzy zawodnicy dostali dziś szansę gry i powinni chcieć się pokazać z dobrej strony, powalczyć o miejsce w składzie. Tymczasem w grze moich podopiecznych nie było widać zaangażowania i determinacji - zakończył na łamach serwisu slasknet.com szkoleniowiec Śląska.
Wicelider tabeli, Zagłębie Sosnowiec, zaledwie zremisował z 16. w tabeli Miedzią w Legnicy. Pomimo prowadzenia w pierwszej połowie, nie udało się sosnowiczanom doprowadzić wyniku do końca spotkania.
- Na pewno mecz był emocjonujący, jak na te trudne warunki. Myślę, że żadna z drużyn nie jest zadowolona z osiągniętego celu. Z przebiegu gry remis jest dobry, bo powtarzam zawsze, że punkt na wyjeździe, to jest punkt zdobyty, a nie stracony - mówił po meczu trener Zagłębia.
- Miedź zaskoczyła nas agresywnością. Chłopaki za szybko uwierzyli, że mecz się skończył, a on się dopiero zaczął. Straciliśmy kontrolę nad grą. Mieliśmy pięciu ludzi w pomocy i mieliśmy utrzymać piłkę. Boki, zwłaszcza w drugiej połowie, nie funkcjonowały tak, jak sobie tego życzyłem. Daliśmy sobie narzucić styl gry przeciwnika. Siedzieli pressingiem, zmuszali do błędów i dopięli swego - pochwalił rywala na łamach serwisu zaglebie.sosnowiec.pl szkoleniowiec gości, trener Jerzy Dworczak.
Z całą pewnością do największej sensacji 19. kolejki II ligi doszło w Chorzowie, gdzie lider tabeli zaplecza ekstraklasy, miejscowy Ruch uległ 15. w tabeli Polonii Warszawa. Przegrał 0:2!
- Zobaczyliśmy ciekawe spotkanie toczone czasami w bardzo trudnych warunkach. Mecz bardzo dobrze nam się ułożył. Szybko strzeliliśmy bramkę, później drugą. Jestem bardzo zadowolony z postawy zespołu, bo trochę było narzekania po meczu z Kmitą, że gra nie wyglądała tak jak powinna. Dzisiaj na tle bardzo dobrej drużyny, jaką jest Ruch, pokazaliśmy naprawdę dobrą piłkę. Wynik wahał się z minuty na minutę. My mogliśmy strzelić bramkę, Ruch mógł strzelić bramkę. Ale to my zdobywamy ważne dla nas punkty. Cieszy to, że ugraliśmy je na bardzo trudnym terenie i z bardzo dobrą drużyną. Nie chciałbym kogoś wyróżniać, ale całej drużynie należą się brawa, szczególnie za końcówkę, gdzie graliśmy w dziesiątkę. Nie wiem, czy sędzia trochę za lekkomyślnie nie wyrzucił zawodnika. Nie chcę dyskutować, czy słusznie czy nie, ale na pewno znacznie utrudnił nam zadanie. Mimo tego, nie daliśmy się - cieszył się na pomeczowej konferencji trener Polonii Warszawa, Waldemar Fornalik, cytowany przez serwis niebiescy.pl.
Wyniki 19. kolejki II ligi:
Łomża - Śląsk 2:1
Miedź - Zagłębie 1:1
Stal - Górnik P. 1:1
Unia J. - Podbeskidzie 0:0
Zawisza - Polonia B. 0:3 (vo.)
Kmita - Odra 0:0
Piast - KSZO 0:0
Lechia - Jagiellonia 1:0
Ruch - Polonia W. 0:2
W ramach 19. kolejki na drugoligowych stadionach zasiadło blisko 24 000 kibiców. Zakładając więc, że podczas meczu Lechia - Jagiellonia było ich 10.000 stanowi to 42% publiczności w tym tygodniu. Na boiskach zaplecza ekstraklasy padło ponadto 10 bramek (+ 3 za walkower dla Polonii Bytom), a sędziowie pokazali 45 żółtych oraz 2 czerwone kartoniki.